Na otarcie łez i na chandrę po powrocie ze Słowenii do
bogatyńskiej rzeczywistości wybrałem się na podziwianie skałek w rejonie
niemieckich kurortów Oybin i Jonsdorf.
Po świeżo zapamiętanych alpejskich krajobrazach sąsiadujące
z Polską Góry Żytawskie to ledwie karzełki, mimikra, lecz co zrobić, trzeba polubić
to, co się ma. Trasę z Hradka n. Nisou do Oybin przejechałem drogą leśną, a
potem podążałem wzdłuż utwardzonej drogi poprowadzonej obok linii wąskotorówki.
Przed kurortem wjechałem na asfalt, by za niedługo, już w Oybin, ponownie
zjechać na grunt. Plan zakładał, że wjadę na klasztorną górę bez postoju,
niestety, zamiast na drogę asfaltową wpakowałem się na szlak pieszy, a rower
trzeba było dźwigać.
|
W drodze do Oybin |
|
Widok z klasztornego wzgórza na Hochwald |
|
Wejście do klasztornego muzem |
|
Widok na ruiny zamku z Oybin |
Powrót z góry przebiegł już zgodnie z planem, czyli asfaltem. Dotarłem do centrum, po czym ruszyłem w stronę góry Töpfer. Na podjeździe,
gdyby nie szalona maszynistka pędząca turystyczną kolejką z góry, nie musiałbym
uciekać w krzaki, a przez to się zatrzymywać. Najważniejsze, że uszedłem z
życiem. Na szczycie spędziłem niewiele czasu, gdyż
byłem tu już w tym roku i
niewiele się od tamtej pory zmieniło. A w zasadzie to nic.
|
Krzyż jak stał tak stoi |
Ruszyłem w dół i, oczywiście,
znów spotkałem na drodze szaloną maszynistkę, ale tym razem, o dziwo, to ona
ustąpiła mi miejsca. Zjechałem do kurortu, trochę się pokręciłem po tym, bądź
co bądź, pięknym miasteczku i ruszyłem szlakiem do Jonsdorfu. Początkowo
jechałem dość szeroką drogą gruntową, w końcu jednak wylądowałem na szlaku
pieszym i kilkaset metrów musiałem przebyć na piechotę, dobrze, że chociaż z
górki. Wyjechałem obok basenu odkrytego w Jonsdorfie. Tak oto zupełnie
nieświadomie wytyczyłem nowy szlak z Oybin do Jonsdorfu.
|
Skałka na szlaku między Oybin a Jonsdorf |
Powrót do Bogatyni to
rutyna, nad którą nie ma co się rozwodzić.
Mapka:
0 komentarze:
Prześlij komentarz