Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

piątek, 29 marca 2019

Punkty widokowe Spitzberg i Großer Stein w Górnych Łużycach (24.03.2019)

Dwa skalne wzniesienia pomiędzy miejscowościami Oderwitz i Spitzkunnersdorf były naszymi niedzielnymi punktami docelowymi. W sam raz, aby podczas lekkiego spaceru docenić uroki okolicy położonej za naszą zachodnią granicą. O ile o punkcie widokowym Spitzberg pisałem przy okazji mojego wjazdu na szczyt rowerem, o tyle Großer Stein (Duży Kamień) był dla nas miejscem nieznanym. Okazało się, że poza widokami wzniesienie dodatkowo i bezpłatnie oferuje zadzierzgnięcie znajomości z turystami zza Nysy Łużyckiej. 

Jako suplement do opisu góry Spitzberg dodać należy, że szczyt można zdobyć także z innego miejsca: idąc zielonym (i jednocześnie żółtym) szlakiem od parkingu przy całorocznym torze saneczkowym. Zaś zachętą do odwiedzin schroniska na szczycie niech będą nasze pochwały nad pysznym sernikiem wypiekanym przez załogę obiektu. 

Restauracja na szczycie Spitzberg




Skałki na Spitzbergu




Via ferrata od północnej strony pagórka



Położony niecałe 4 kilometry od Spitzberg Duży Kamień można zdobyć idąc dalej żółtym, a potem niebieskim szlakiem. My przestawiliśmy samochód na parking przy drodze S135, vis a vis drogi polnej wiodącej na Großer Stein. Do szczytu z parkingu jest niecały kilometr. Przy dojściu na górę widać tabliczkę (także w języku polskim) przedstawiającą pochodzenie szczytu i jego szczególne znaczenie dla przyrody. Jest tu także punkt widokowy, ale jednak to dopiero przedsmak właściwej skalnej kulminacji. Ta położona jest kawałek dalej, można ją poznać po krzyżu wbitym w skały. Wejście na górę jest wąskie i wymaga uwagi, sama grań też nie należy do pojemnych. Niemniej, kiedy już znajdziemy się na szczycie otoczą nas widoki na Górne Łużyce, Góry Żytawskie, Jeszted. Obok krzyża znajduje się skrzyneczka z dzienniczkiem, w którym możemy zostawić pamiątkowy wpis. Szczyt ma zaledwie 471 m n.p.m. i składa się z dwóch skalistych wierzchołków, z których mniejszy, z uwagi na podobieństwo, nazywany jest Głową Goethego. W niedzielę na spacer na Großer Stein wybrało się małżeństwo emerytów z Löbau. Mąż wszedł za nami na szczyt, żona wybrała wędrówkę wokół góry. Chwilę porozmawialiśmy, były pamiątkowe zdjęcia, pożegnalny uścisk dłoni. Wymieniliśmy się facebookowymi profilami, po czym wróciliśmy do auta. Niedziela pogodowo nie była zachwycająca, ale nie musi świecić słońce by odczuwać radość z życia. Tak właśnie było na Großer Stein.

Szczyt Dużego Kamienia



Spitzberg na horyzoncie

Nasz nowy znajomy Erdmann




środa, 27 marca 2019

Browar Dolina Bobru we Wleniu (23.03.2019)

W sobotę umówiłem się na wizytę w browarze Dolina Bobru we Wleniu. Po czeskich i angielskich rozmówkach, które do tej pory prowadziłem z piwowarami, miałem w końcu okazję porozmawiać na temat piwa w języku polskim. I dobrze, bo młodzi duchem i ciałem właściciele przybytku warzą zaskakująco dojrzałe smakowo piwa. Opłacało się przejechać na rowerze 130 km, by poczuć ducha craftu unoszącego się nad płynącą w oddali rzeką Bóbr. 

We Wleniu byłem już przy okazji odwiedzin zamku, a do pobliskiej Pławnej zajrzałem onegdaj z uwagi na funkcjonowanie tutejszego ZamkuŚląskich Legend i Arki Noego. Tym razem celem wyjazdu był otwarty w zeszłym roku browar Dolina Bobru. Na miejscu umówiłem się z jednym z trzech współwłaścicieli obiektu – Patrykiem Bartoszko, z którym przeprowadziłem godzinną rozmowę połączoną z delikatną degustacją piwa nalewanego prosto z tanku. Generalnie trunek w butelkach można kupić w sklepiku w dni powszednie, ale jak pokazał mój przykład, w weekendy też da się to zrobić. Wszelkie informacje na temat browaru znajdują się na facebookowym profilu firmy. Tam też można znaleźć info dotyczące warzonych przez browar piw. Są to przede wszystkim nowofalowe gatunki takie jak american lager, east coast ipa czy brown ipa. Każdy z produktów browaru zasługuje na uznanie, przede wszystkim z uwagi na wyraźne chmielenie i pełnię smaku. Nie ma tutaj lipy, co czuć w aromacie a chwilę potem na kubkach smakowych języka. Zasyp składników jest uczciwy a ich pochodzenie najwyższej próby. Nie ma też błędów przy produkcji co przekłada się na brak wad w piwie. W skrócie: dobra i uczciwa robota! Na uwagę zasługuję też etykiety na butelkach, na których pojawiają się wizerunki zwierząt. Większość z nich ma swoją lokalną historię, jak choćby dzięcioł, który stukając dziobem w metalową lampę stojącą w pobliżu browaru robił niemiłosierny hałas na dzielni, oczywiście w celach zdobycia najatrakcyjniejszej partnerki. Albo sowa, która pohukiwaniem dawała znać o swoim istnieniu. Jako że browar położony jest niemal nad samą rzeką, podobnych historii można się wciąż spodziewać.

Markocice parę minut po siódmej...



Rozkopany Lubomierz

Pławna


 
Bóbr i górujący nad Wleniem zamek


Tanki

Patryk Bartoszko

Moje zakupy
Pomysł otwarcia browaru krystalizował się przez wiele lat. Najpierw były czasy studenckie i piwna rewolucja, która zabrała na pokład przyszłych piwowarów. Potem przyszła era domowego warzenia piwa, z której wypączkował wspólny cel jakim było otwarcie browaru. Po dwóch latach od podjęcia decyzji plan zmaterializował się we Wleniu. Akurat tutaj znalazł się odpowiedni budynek i chętny do jego sprzedaży. Jeśli chodzi o dystrybucję, piwa trafiają na obszar południowej Polski, głównie do multitapów i restauracji. Jako że Patryk Bartoszko mieszka w Katowicach (choć, podobnie jak pozostali twórcy browaru jest z pochodzenia jeleniogórzaninem) piwa Doliny Bobru można kupić nawet w stolicy Górnego Śląska. Jeśli chodzi o lokalne podwórko, w tym roku właściciele zamierzają otworzyć przy browarze kącik do spożywania piwa na wolnym powietrzu, kiedyś być może przyjdzie czas na restaurację. Na razie browar zyskuje lokalnych zwolenników nie tylko wśród beer geeków, ale choćby emerytów, którzy odwiedzając pobliskie ogrody działkowe robią po drodze piwne zakupy.

Żegnając się z Patrykiem do plecaka załadowałem trzy butelki piwa, w tym przepyszny vanilla milky stout. Odliczając jedną butelkę gratis otrzymaną z okazji moich sobotnich urodzin, zapłaciłem w sumie 15 zł, czyli siedem i pół złotego za półlitrowe piwo, co nie jest wygórowaną ceną. Droga do domu zajęła mi niecałe trzy godziny, trochę więcej niż przyjazd do Wlenia, bo wiało w czoło. Trasa niezbyt męcząca, głównie za sprawą wiosennej soboty. Oby więcej takich udanych wycieczek połączonych z poznawaniem ludzi pochłoniętych craftową pasją. Na zdrowie!

Karkonosze w śniegu

Mapa:


piątek, 22 marca 2019

Pierwszy dzień wiosny na Trójgarbie (21.03.2019)

Jeszcze niemal pachnąca farbą, a na pewno oryginalna wieża widokowa na szczycie góry Trójgarb była miejscem, gdzie uroczyście (wraz z grupą uczniów z pobliskiej szkoły) przywitaliśmy tegoroczną wiosnę. Położone za Kamienną Górą wzniesienie o trzech wierzchołkach zdobyliśmy najkrótszą z możliwych dróg, od wsi Lubomin. Następnie przemieściliśmy się do Wałbrzycha, a konkretnie w stronę schroniska PTTK „Harcówka”, gdzie zamierzaliśmy spożyć obiad. Jednak w tej kwestii mieliśmy już mniej szczęścia. 

Sfinansowana przez trzy tutejsze gminy wieża widokowa została oficjalnie oddana dla turystów pod koniec zeszłego roku. Jest to kolejna po Borowej platforma widokowa w nowoczesnym wydaniu. Wysoka na 27,5 m posiada pięć tarasów widokowych, w tym jeden z ażurowej kratownicy, tylko dla ludzi o silnych nerwach. Inwestycja kosztowała 1,79 mln złotych i, jak można przeczytać na pamiątkowej tablicy, powstała z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Wieżę zbudowano na najwyższym (z trzech) wierzchołków, natomiast sama budowla jest kolejną jaka powstała w tym rejonie. Wcześniej, pod koniec XIX wieku, stanęła tu drewniana wieża widokowa, a potem bufet, który przetrwał do końca II wojny światowej. Na szczycie była też wieża triangulacyjna. Dzisiaj oprócz platformy jest tu zadaszona wiata, która idealnie nadaje się na biwak. Ze szczytu rozchodzi się widok na wszystkie strony świata. Pierwszego dnia wiosny powietrze było jednak mało przejrzyste. Przy lepszej przezierności można stąd zobaczyć nawet budynek Sky Tower we Wrocławiu. Wieża cieszy się podobno ogromną popularnością, nawet w dniach pogodowo nie sprzyjających turystyce. W czasie niezbyt urokliwego pierwszego dnia wiosny, poza grupą uczniów, na szlaku spotkaliśmy jeszcze kilka innych osób, które podążały na szczyt, bądź z niego wracały. W okresie letnim pojawią się tu zapewne prawdziwe tłumy.

Na zielonym szlaku








Ażurowy podest





Szkolna wycieczka







Jeśli zdecydujecie się na zdobycie wieża, najlepiej zrobić to od strony Lubomina. W centrum wioski znajduje się bezpłatny parking, a na górę prowadzą dwa szlaki, żółty i zielony. Długość podejścia to około 3 km, czas potrzebny na wejście: 1 godzina. 

Z Lubomina, wiedzeni euforią przebijającą z artykułów prasowych, ruszyliśmy do centrum Wałbrzycha na Górę Powstańców, gdzie znajduje się niedawno wyremontowane i ponownie otwarte schronisko PTTK „Harcówka”. Jest to chyba jedyne w Polsce schronisko turystyczne działające w centrum dużego miasta. I owszem, budynek jak najbardziej znajduje się na swoim miejscu, niestety zamknięte jest na cztery spusty. Szkoda, bo liczyliśmy na obiad i wrażenia estetyczne pochodzące ze zwiedzania tego legendarnego już miejsca. Niestety, nie po raz pierwszy okazało się, że nie wszystko co w internecie to rzetelne informacje. Na pocieszenie pozostała panorama rozciągająca się z tarasu przed schroniskiem…

Nieczynna Harcówka


Trasa: