Dwa skalne wzniesienia pomiędzy miejscowościami Oderwitz i
Spitzkunnersdorf były naszymi niedzielnymi punktami docelowymi. W sam raz, aby
podczas lekkiego spaceru docenić uroki okolicy położonej za naszą zachodnią
granicą. O ile o punkcie widokowym Spitzberg pisałem przy okazji mojego wjazdu
na szczyt rowerem, o tyle Großer Stein (Duży Kamień) był dla nas miejscem
nieznanym. Okazało się, że poza widokami wzniesienie dodatkowo i bezpłatnie oferuje
zadzierzgnięcie znajomości z turystami zza Nysy Łużyckiej.
Jako suplement do opisu góry
Spitzberg dodać należy, że szczyt można zdobyć także z innego miejsca: idąc zielonym (i
jednocześnie żółtym) szlakiem od parkingu przy całorocznym torze saneczkowym. Zaś
zachętą do odwiedzin schroniska na szczycie niech będą nasze pochwały nad
pysznym sernikiem wypiekanym przez załogę obiektu.
|
Restauracja na szczycie Spitzberg |
|
Skałki na Spitzbergu |
|
Via ferrata od północnej strony pagórka |
Położony niecałe 4 kilometry od Spitzberg Duży Kamień można
zdobyć idąc dalej żółtym, a potem niebieskim szlakiem. My przestawiliśmy
samochód na parking przy drodze S135, vis a vis drogi polnej wiodącej na Großer
Stein. Do szczytu z parkingu jest niecały kilometr. Przy dojściu na górę widać
tabliczkę (także w języku polskim) przedstawiającą pochodzenie szczytu i jego
szczególne znaczenie dla przyrody. Jest tu także punkt widokowy, ale jednak to dopiero
przedsmak właściwej skalnej kulminacji. Ta położona jest kawałek dalej, można ją
poznać po krzyżu wbitym w skały. Wejście na górę jest wąskie i wymaga uwagi,
sama grań też nie należy do pojemnych. Niemniej, kiedy już znajdziemy się na
szczycie otoczą nas widoki na Górne Łużyce, Góry Żytawskie, Jeszted. Obok
krzyża znajduje się skrzyneczka z dzienniczkiem, w którym możemy zostawić
pamiątkowy wpis. Szczyt ma zaledwie 471 m n.p.m. i składa się z dwóch
skalistych wierzchołków, z których mniejszy, z uwagi na podobieństwo, nazywany
jest Głową Goethego. W niedzielę na spacer na Großer Stein wybrało się
małżeństwo emerytów z Löbau. Mąż wszedł za nami na szczyt, żona wybrała
wędrówkę wokół góry. Chwilę porozmawialiśmy, były pamiątkowe zdjęcia, pożegnalny
uścisk dłoni. Wymieniliśmy się facebookowymi profilami, po czym wróciliśmy do
auta. Niedziela pogodowo nie była zachwycająca, ale nie musi świecić słońce by
odczuwać radość z życia. Tak właśnie było na Großer Stein.
|
Szczyt Dużego Kamienia |
|
Spitzberg na horyzoncie |
|
Nasz nowy znajomy Erdmann |
0 komentarze:
Prześlij komentarz