Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

piątek, 31 lipca 2015

Saň czyli jak zaszyć się nad stawem (30.07.2015)

To kolejna trasa dla mniej wytrzymałych rowerzystów (w sumie 30 km), której celem jest usytuowany na czeskim końcu świata staw z przyległym barem (po czesku občerstvení). Stąd do polskiej granicy jest dosłownie rzut kamieniem.

Najprościej dostać się do osady Saň jadąc z Bogatyni do Kunratic a następnie kierując się na Andělkę. W miejscowości Filipovka skręcamy w lewo na Saň i dziurawym asfaltem dojeżdżamy do stawu, przy którym stoi otoczony płotem dom z różnymi ekscentrycznymi dodatkami. W osobnym budynku mieści się bar z piwem i czymś do piwa, a gości obsługuje mówiący w połowie po czesku, w połowie po polsku starszy wiekiem właściciel tego malowniczego przybytku. Kto lubi ciszę, śpiew ptaków, sąsiedztwo wody i lasu znajdzie tu mini-raj dla siebie. Tuż za stawem biegnie granica z Polską, porośnięta lasem i raczej nie do zdobycia bez sprzętu do survivalu. Być może dlatego polscy złodzieje jeszcze tu nie dotarli. W każdym razie, gdy świeci słońce, nad pomostem wysuniętym ponad stawem unosi się ten niedostępny na co dzień rodzaj nostalgii kojarzącej się z urlopem. Można zatopić się w bezmyślności i pooddychać czymś innym niż pyłem znad odkrywki. Polecam to miejsce, bo miła tu obsługa i takież „okoliczności przyrody”.









I mapka:



środa, 29 lipca 2015

Lilienstein, Janov i Belvedere, czyli Czeska i Saska Szwajcaria z góry (26.07.2015)

Tym razem jedną z najpiękniejszych krain leżącą tuż za naszą miedzą odwiedziliśmy z nadzieją ujrzenia niepowtarzalnych widoków rozciągających się ze szczytów tutejszych skał schodzących prawie lub bezpośrednio do Łaby.
W pierwszej kolejności wdrapaliśmy się na Lilienstein. Ta niewysoka (nieco ponad 400 m wysokości) porośnięta drzewami skała jest jednym z najlepszych miejsc do obserwacji ciągnącego się kilkanaście kilometrów koryta rzeki Łaby. Począwszy od Bad Schandau, a skończywszy na moście skalnym Bastei – wszystko to jak na dłoni widoczne jest właśnie z Lilienstein. Aby się tam dostać ruszyliśmy z Bogatyni najszybszą drogą przez Niemcy w kierunku osady Ebenheit. Samochód zaparkowaliśmy przed wioską, na darmowym leśnym parkingu, obok niebieskiego szlaku pieszego idącego z Bastei na szczyt naszej góry. Trasa najpierw biegła lekko do góry, by przed szczytem piąć się pod konkretnym kątem, często wzdłuż postawionych dla ułatwienia metalowych schodów. Sam wierzchołek jest rozległy i znajduje się na nim kilka punktów widokowych, jest więc z czego wybierać. Na miejscu można posilić się w schronisku (obleganym w czasie pogody), można też przyjrzeć się obeliskom poświęconym Augustowi Mocnemu (niestety replice, oryginał został zniszczony przez piorun) i dynastii Wettinów. Na szczycie jest także punkt triangulacyjny a na zboczach góry pozostałości średniowiecznego zamku. Szczególnie polecam zachodnią część góry. Znajdują się są tam „groźne” przejścia przerzucone nad przepaściami, widać wijącą się w dole Łabę.

Lilienstein od strony północnej


W tle twierdza Königstein

Łaba i miasteczko Königstein


Łaba w kierunku Bad Schandau

Obelisk Augusta Mocnego




Obelisk dynastii Wettinów


Łaba w kierunku mostu skalnego Bastei

Punkt triangulacyjny


Po tych zapierających dech w piersiach widokach przejechaliśmy na stronę czeską, do miejscowości Janov. Tutaj ponownie odwiedziliśmy miejscową wieżę widokową (zobacz), a następnie ruszyliśmy do pobliskiej Labskiej Stráň, gdzie znajduje się hotel Belvedere i punkt widokowy o tej samej nazwie. Widać stąd Łabę, ale jakże inną od tej rozległej, niemieckiej wody. Tutaj jest zdecydowane mniej cywilizacji, a bliskość porośniętych drzewami zboczy potęguje wrażenie uczestnictwa w obserwacji jakiejś południowoamerykańskiej nieokiełznanej rzeki. Ta druga twarz Łaby jest jeszcze bardziej zaskakująca i dlatego warto dla kontrastu porównać oba te miejsca.

Wieża widokowa Janov

Czeska Szwajcaria

Růžovský vrch

Ruch na polu golfowym pod wieżą

Punkt widokowy Belvedere

Bardziej dzika Łaba



Hotel Belvedere



 I mapka:




środa, 22 lipca 2015

W wąwozie rzeki Kamenice w Czeskiej Szwajcarii (20.07.2015)

Po dłuższej przerwie spowodowanej chorobą reaktywuję wpisy w blogu, tym razem z opisem ostatniej wycieczki do Czeskiej Szwajcarii, a konkretnie z wędrówki z miejscowości Mezní Louka do Hřenska kanionem rzeki Kamenice. Dodatkową atrakcją tej wyprawy były dwa odcinki wąwozu przebyte łodziami.
Zanim jednak popłyniemy rzeką, najpierw parkujemy w Mezní Louka (Granicznej Łące) na rozległym placu za restauracją, płacąc 100 koron za cały dzień. Początek niebieskiego szlaku prowadzącego do kanionu łatwo odnaleźć po tablicach oznaczonych łodziami i nazwą Divoká soutěska (Dziki Wąwóz). Do przebycia jest w sumie nieco ponad 7 km, przy czym ok. 1,5 km to podróż łodziami. Pierwsza odprawa rzeczna znajduje się po niecałych 2 km marszu. Za bilet na łódź zapłacimy 60 koron od osoby, kadłub mieści ponad 20 osób. Niestety, nie ma możliwości ominięcia spływu rzeką, łodzie nie zabierają też na pokład rowerów. Z drugiej strony niespieszny rejs po kilkumetrowej szerokości rzece otoczonej malowniczymi i pionowymi ścianami piaskowych skał jest atrakcją samą w sobie, której próżno szukać w polski sąsiedztwie. 
Połączenie szlaku z rzeką Kamenice


Wiszące przejścia



Dziki Wąwóz. Początek przeprawy 



Koniec pierwszej części przeprawy

Piramida

I tama

Poza widokami i ukojeniem nerwów na deser otrzymujemy garść informacji o historii spływu i jego atrakcjach z ust sterującego łodzią czeskiego flisaka. Jak bardzo atrakcyjny może być to przekaz pokazał sternik na drugim odcinku rejsu. W dowcipny i pełen luzu sposób nasz przewodnik bawił uczestników spływu przez blisko 20 minut w myśl powiedzenia: „dobry bajer to połowa sukcesu”. W każdym razie druga część wycieczki jest bardziej atrakcyjna i to niezależnie od poczucia humoru flisaka (jest też nieco droższa i kosztuje 80 koron). Sam pieszy szlak prowadzi pod skałami, które miejscami zasklepiają się w tunele, zaś przeprawa łodzią (zwana Tichá soutěska) jest dłuższa i zaskakująca. Nieoczekiwanie trafiamy na sztuczny wodospad, rzeźby w drewnie czy drabinę ze sznurka, po której wystarczy się wspiąć a na górze za darmo czekają na nas towary z Lidla, Tesco czy Penny. Tyko trzeba jeszcze przeżyć tę wspinaczkę... Kto zaś ma lęk wysokości a zgłodniał może posilić się w barze przed wyjściem łódki w rejs. W pobliżu przystani jest także mini-muzeum tutejszych ziem i sporo ławeczek dla strudzonych wędrówką podróżnych.



Dojście to Cichego Wąwozu i kolejnej przystani

Bar nad Kamenicą

Kolejna przystań

Johnny Depp...

...i jego harmonijka

Drabina do darmowego Tesco

Wodospad uruchamiany za pomocą spłuczki


Smok czyli pies na blondynki


Tichá soutěska podobnie jak Divoká soutěska kończy się spiętrzającą wodę tamą. Stąd do Hřenska jest już tylko ok. 1,5 km, które przebyliśmy w dość szybkim tempie, aby zdążyć na autobus powrotny do Mezní Louka, za niecałe 20 koron od osoby (aktualny rozkład jazy można pobrać tutaj). Przystanek znajduje się przy drodze wylotowej z Hřenska, tuż za hotelem z kołem wodnym.

Koniec wyprawy. Hřensko



PS. Wycieczkę można też zaplanować w odwrotnym kierunku, ale w tym wypadku czeka nas wspinaczka w górę rzeki. 

I mapki: