Położony na północny zachód od Świeradowa-Zdroju szczyt
Zajęcznik to doskonały cel na niedzielny, niespieszny spacer. A jeśli będziecie
w tych okolicach warto odwiedzić okolice dawnego obserwatorium astronomicznego
Mon Plaisir w Gierałtówku. Niestety, bardziej fascynująca od obecnego stanu
wieży astronomicznej jest jej niezbyt sięgająca w głąb wieków, ale za to malownicza
przeszłość.
Na Zajęczniku roi się od szlaków. Ten wznoszący się na
wysokość 595 m n.p.m. szczyt, łatwo dostępny z centrum Świeradowa-Zdroju, ale
także z parkingu ponad koleją gondolową, składa się właściwie z samych ścieżek
przygotowanych dla niemal każdej aktywności. Są tu single tracki, ścieżki dla
uprawiających górskie bieganie, szlak przeznaczony dla turystyki pieszej, a dla
najmłodszych ścieżka edukacyjna. W kulminacyjnym miejscu szczytu znajduje się
obszerna wiata, a kiedyś była tu nawet wieża widokowa (obecnie w jej miejscu
stoi maszt anteny telekomunikacyjnej). Mimo, że szczyt jest porośnięty drzewami
i przez to nie oferuje widoków na okolice, panoramę Stogu Izerskiego i okolic
ujrzymy z punktu widokowego w drodze na szczyt (idąc od strony parkingu nad
gondolą). Dobrze oznaczona ścieżka edukacyjna składa się z dziewięciu tablic (takich
jak np. „Leśne Cymbały”), a dzięki temu, że szczyt leży w pobliżu kurortu cieszy
się wśród turystów sporą popularnością. Może to niezbyt trafna rekomendacja na
czas pandemii, ale w rzeczywistości nie jest tu tak źle, ludzi co prawda widać,
ale da się ich ominąć z zachowaniem odpowiedniego dystansu.
Stóg Izerski |
Niespełna 3 kilometry w linii prostej na północy zachód od
Zajęcznika znajduje się wieża Mon Plaisir czyli pozostałość po dawnym
obserwatorium astronomicznym. Aby do niej dotrzeć najlepiej zrobić to będąc w
Pobiednej, gdzie należy skierować się na Gierałtówek (za tablicą informującą o
wieży). Po dotarciu do końca przysiółka odbijamy w lewo na polną ścieżkę (w
rzeczywistości na zielony szlak) i po przejściu trzystu metrów docieramy do
tego co pozostało z dawnej świetności obiektu: wydrążonej, prawie kwadratowej
skorupy, bez dachu, z otworami po dawnych oknach i drzwiach, z której wydarto
wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Widoczna na dostępnych w internecie starych
zdjęciach dawna perełka architektury dzisiaj jedynie straszy, a jej los przypieczętowało
położenie blisko granicy i powojenny cień PRL-owskiej dyktatury.
Widok z Gierałtówka na Stóg Izerski i Czerniawską Kopę |
Zbudowana w latach 1803-04 na zamówienie Adolfa Traugott von
Gersdorfa, uczonego i ówczesnego właściciela Pobiednej, który zmęczony
dźwiganiem instrumentów do obserwacji nieba po okolicznych wzgórzach postanowił
wybudować wieżę astronomiczną, składała się z murowanej 16-sto metrowej
podstawy i kopuły z balustradą wykonanej w drewnie. Wieża została ochrzczona
mianem Mon Plaisir („Moja Przyjemność), a jej właściciel używał jej zarówno do
obserwacji dalekich okolic Pogórza Izerskiego jak i nocnego nieba. Tuż po jego
śmierci w 1807 roku wieżę odziedziczył potomek uczonego, a w następnych latach
wieża przechodziła w ręce kolejnych właścicieli, z których każdy uzupełniał
potencjał obserwatorium o nowe elementy. W 1850 roku Mon Plaisir przeszła
remont, a później została otwarta dla turystów, dla których z czasem wybudowano
przy wieży restaurację, serwując w niej lokalne piwo z Pobiednej. W latach 30-tych
XX wieku obiekt został ponownie przebudowany zyskując piętrowy budynek z
jeszcze większą restauracją i zapleczem noclegowym. Zawierucha II wojny
światowej ominęła tutejsze rejony, dlatego wieża z całym zapleczem przetrwały w
dobrym stanie. Niestety, nadchodząca PRL-owska epoka dokonała tego, czego wojna
nie była w stanie. Z powodu niemal całkowitego zamarcia ruchu turystycznego w
obszarze leżącym bezpośrednio przy granicy z Czechosłowacją obiekt poszedł w
odstawkę, stając się łatwym łupem dla okolicznych złodziei, którzy z biegiem
czasu doprowadzili Mon Plaisir do widocznego dzisiaj stanu. Szkoda. Oczami wyobraźni
łatwo zobaczyć tętniącą życiem restaurację, lejące się do kufli piwo i widoki
rozciągające się ze szczytu wieży. Czyli taki czesko-niemiecki standard, o który
w Polsce, jak się okazuje, bardzo trudno…