niedziela, 9 sierpnia 2015

Wakacje w Słowenii (cz. 1) – jezioro Bohinjsko i góra Vogel

Tym razem kilka najbliższych wpisów poświęconych będzie Słowenii. Ci, którzy czekają na relacje z sąsiadujących z Bogatynią okolic muszą, niestety, uzbroić się w cierpliwość. Ciekawych dalszego świata zapraszam tymczasem na pierwszy krajoznawczy dzień po Słowenii.
Bazą wypadową podczas naszego pobytu jest turystyczna wieś Stara Fužina położona nad brzegiem jeziora Bohinjsko w parku narodowym Alp Julijskich. Wieś faktycznie jest stara, wiele zagród, które kiedyś służyły za gospodarstwa rolne przerobiono na pensjonaty, pozostawiając niezmieniony układ dróg i wąskich połączeń. Panuje tu więc swoisty klimat, gdzie tradycja i świat, który powinien odejść w przeszłość łączy się z nowoczesnością. Jak w przypadku ruchu ulicznego, co przy szerokich na jeden samochód drogach musi prowadzić do korków. Na szczęście nielicznych. W każdym razie kierowcy muszę tu uważać, bo łatwo stracić boczne lusterka.

Widoki z naszego okna: hotel na górze Vogel...

i najwyższy szczyt Triglav - symbol Słowenii

Uliczki Starej Fužiny


Sami Słoweńcy to bardzo mili ludzie, którzy, co rzuca się w uszy, równie dobrze władają swoim, co językiem angielskim. Tak jest w przypadku młodzieży, co nie dziwi, ale też i osób zaawansowanych wiekowo. Niestety, mimo, że my i Słoweńcy to Słowianie, tylko nieliczne słowa brzmią podobnie do polskich. Dlatego warto uczyć się języków obcych lub mieć tłumacza w telefonie.
O swoich bardziej ogólnych spostrzeżeniach napiszę pewnie jeszcze nie raz, tymczasem przejdźmy do spaceru nad Bohinjskim jeziorem. Ten krystalicznie czysty, górski zbiornik jest magnesem dla plażowiczów, ale też dla osób czynnie uprawiających rekreacją i sport. Są tu zatem kajakarze, biegacze i pływacy, a na ścieżce okalającej jezioro mnóstwo rowerzystów. Z kolei nad taflą jeziora unoszą się paralotniarze startujący z pobliskiego zbocza góry Vogel. Jezioro przyciąga – rozpostarte pomiędzy otaczającymi je z trzech stron górami jest nagrodą za dziesięciogodzinną podróż samochodem z Bogatyni. Co ciekawe, w przeciwieństwie do odwiedzanych przeze mnie w zeszłym roku austriackich jezior, gdzie linia brzegowa w większości jest w rękach prywatnych, słoweńskie w pełni należy do turystów.

Widok z drogi do jeziora

Dronem można się bawić w każdym wieku



Są i ryby

Nad Bohinjskim jeziorem wznosi się góra Vogel, na której zbudowano hotel dla narciarzy oraz pociągnięto kolej linową. Właściwy szczyt leży 400 metrów wyżej, ale ogólnie przyjęło się, że miejsce, do której dochodzi kolejka (nieco pond 1500 m) nazywa się właśnie Vogel. Warto odżałować 10 euro za wjazd na ten niesamowity punkt widokowy. A potem, oczywiście dla chętnych, zmierzyć się z 8-mio kilometrowym szlakiem w dół biegnącym wzdłuż zimowej trasy narciarstwa zjazdowego. Wielkim utrudnieniem jest skalny grys, który przeważa na stromych zejściach, dlatego trzeba uważać. Niezaprzeczalną zaletą zaś brak żywego ducha w czasie blisko trzygodzinnego marszu. Wprost przeciwnie do masowo obleganej górnej stacji kolejki linowej.

Dolna stacja kolejki


Robi się ciekawie

Jest i Triglav



Widok z drugiej strony




Zejście trasą narciarską





Mapka spaceru nad jeziorem:




I mapka marszruty z góry Vogel: