środa, 12 sierpnia 2015

Wakacje w Słowenii (cz. 4) – skocznia Planica, trójstyk granic i przełęcz Vršič

Tym razem wybraliśmy się pod skocznię, a właściwie ich skupisko w Planicy, słynącej z mistrzostw świata w lotach narciarskich. Stamtąd podjąłem udaną próbę zdobycia pogranicza słoweńsko-austriacko-włoskiego, na koniec wjechaliśmy samochodem na przełęcz Vršič.
Zanim jednak o dzisiejszych wojażach na początek o pierwszym słoweńskim browarze. 30 km od Starej Fužiny, w miejscowości Lence, znalazłem prywatny browar restauracyjny, o co, w kraju podzielonym na pół przez zwolenników koncerniaków Laško i Unit, nie jest łatwo. To nie Czechy, gdzie w każdej większej wiosce musi być pivovar. W każdym razie piwo jest dobre, a więcej na ten temat można znaleźć tutaj.


1,5 litra dobrego piwa

Jeśli chodzi o pozostałe dzisiejsze cele, donoszę, iż podczas, gdy część z nas została w Planicy i wspinała się na skocznię Letalnicę (dawniej Velikankę) ja z samochodu przesiadłem się na rower i ruszyłem do oddalonego o 10 km trójstyku granic (Monte Forno/Dreilaendereck/Peč – 1509 m). Odległość być może niewielka, ale znów droga szutrowa (jak tutaji nachylenie na początku 11-15%, z czasem złagodzone do 8-10%. Generalnie podjazd zacząłem falstartem bo źle skręciłem i znalazłem się na ostrym, wysadzonym kamieniami pieszym szlaku, gdzie o jeździe można było zapomnieć. Po 300 m pieszego wspinania się dotarłem do właściwej drogi. Cały podjazd zajął mi w sumie 1,15 h i na górze byłem jedynym rowerzystą, co nie znaczy, że inni tędy nie próbowali wjechać. Najłatwiej mieli Austriacy, bo na sąsiedniej górze działał wyciąg krzesełkowy. Włoska kraina ginęła w lesie, po słoweńskiej stronie, jak to w Słowenii: samochodów na szutrach pod dostatkiem. Zastanawiałem się, jak one się tutaj mijają. Kilka fotek ku pamięci i zjazd w dół. Dojeżdżając do Planicy po raz pierwszy zobaczyłem słoweńską policję i to tylko dlatego, że pod skocznią doszło do drobnej kolizji drogowej. A propos, zauważyłem, że słoweńscy stróże prawa mają bardzo swobodny stosunek do miejsc parkingowych. W Niemczech, jeśli zatrzymasz się kilka metrów za parkingiem (bo wszystko zajęte) za chwilę masz blokadę na kole. Tutaj wyrozumiale traktują kierowców. W sumie to spory plus, bo turystów zatrzęsienie.

W drodze do Planicy

I sama Planica

Cube na trójstyku

Austria

I Austria


A tu polskie akcenty

I jeszcze jedna tablica

A tu swój trójstyk mają oficjele - poniżej turystycznego

Austriacki wyciąg

Tam byłem - gdzie ta przecinka pośrodku góry

W drodze powrotnej skręciliśmy w trasę prowadzącą na przełęcz Vršič, charakteryzującą się niekończącymi się agrafkami. Z poziomu poniżej 1000 m wspięliśmy się na 1611 m n.p.m. na dystansie ok. 10 km. To świetna droga treningowa dla rowerzystów, a przy okazji dla miłośników niezapomnianych widoków. Rowerzystów w każdym razie tu nie brakowało, a ja żałowałem, że nie jestem jednym z nich. Ale dwóch podjazdów w ciągu dnia nie dałbym chyba rady zaliczyć. A może?

W drodze na przełęcz Vršič

I już na przełęczy




Owce włażące do cienia

Wizualizacja państwa polskiego według słów jednego z polityków


I mapka:



0 komentarze: