poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Chłodna Jizerka (1.08.2015)

Do Jizerki, najwyżej położonej osady w Czechach (miejscami nawet ponad 850 m n.p.m), miałem pojechać tydzień wcześniej. Brak stabilnej pogody pokrzyżował moje plany, ale nie ma tego złego... Nadeszła wszak kolejna sobota.
Pierwszy tegoroczny rowerowy wyjazd do tej miejscowości zaczął się w Bogatyni od chłodnego poranka. I choć dzisiaj może wydawać się to abstrakcją, w sobotę przed ósmą było nieco ponad 10 st. C. Musiałem się odziać w jesienne ciuchy. Taka pogoda towarzyszyła mi aż do Jizerki, bo im wyżej wjeżdżałem to, mimo słońca, bardziej wiało. Rozgrzał mnie podjazd pod Smědavę, ale dalej, na wypłaszczonych terenach, znów temperatura nie chciała urosnąć. Dopiero w okolicach przedpołudniowych zaczęło się ocieplać.

Bazylika w Hejnicach

Smědava
Pierwszy dłuższy odpoczynek zrobiłem na parkingu przed Jizerką od strony Harrachova. Czesi ruszyli już w trasy, wśród samochodów stał jeden na polskich numerach rejestracyjnych. Wcześniej, jadąc wzdłuż osady, widziałem dwie nowe chaty zbudowane od zera, które niedługo zaczną przyjmować gości. Jizerka się rozwija, co widać gołym okiem. I może nie jest to jakiś gwałtowny progres, ale przecież nie o to chodzi. Ważne, żeby ta piękna dolina zachowała swój charakter, a przy okazji, dzięki zbudowanej infrastrukturze, była dostępna choćby dla rowerzystów. Kto chciałby zobaczyć bezpośredni przekaz z osady, polecam web kamerkę


Bukovec górąjący nad Jizerką

Na horyzoncie Karkonosze



Centrum osady



Parking przed Jizerką


Trasę powrotną zaplanowałem drogą, którą miałem jechać pierwszy raz. A więc najpierw zjazd asfaltem w kierunku Harrachova (niecałe 4 km), a następnie skręt w prawo na szlak 3018. Tu się okazało, że kilka kilometrów dalej dostępna jest panorama Gór Izerskich, w tym widok na zbiornik wody Souš. Tyle razy byłem w tych stronach, zarówno na rowerze, jak i piechotą, iż mogłem być pewien, że już nic mnie nie zaskoczy. A tutaj proszę, taka pozytywna niespodzianka.

Zbiornik wody Souš

Jest i Ještěd...

...i Jizera

Dalsza droga to kilkakrotnie wcześniej przemierzony tam i z powrotem odcinek w kierunku chaty Hubertka, okupowanej przez ujeżdżaczy silnie nagromadzonych w jej pobliżu singletracków. Po krótkim odpoczynku wśród przynajmniej setki turystów, wróciłem do skrzyżowania, a potem już sama przyjemność: zjazd po gładkim asfalcie w kierunku Novégo Města pod Smrkem. Na tym odcinku rowerowego szlaku pokonałem barierę 60 km/h i pewnie zbliżyłbym się do 70, gdyby nie mało odpowiedzialni właściciele rowerów MTB, którzy wspinając się robili to całą szerokością drogi. Oczywiście nie wszyscy, ale wystarczy jeden rozkojarzony Honza, a o wypadek nietrudno. W takim wypadku przydaje się dzwonek (choć pewnie lepszy byłby klakson z lokomotywy) i używanie hamulca, zwłaszcza przed zakrętami porośniętymi krzakami.
Wypadłem na drogę publiczną i już bez przeszkód i z wiatrem wróciłem do Bogatyni, pokonując pierwszą 100-tkę od czasu choroby. Tak trzymać.


W drodze do Hubertki

Oto i sama chata


I mapka:



2 komentarze:

Ciekawa trasa, może się kiedyś wybiorę :-)

Ten komentarz został usunięty przez autora.