To kolejna trasa dla mniej wytrzymałych rowerzystów (w sumie 30 km), której
celem jest usytuowany na czeskim końcu świata staw z przyległym barem (po
czesku občerstvení). Stąd do polskiej granicy jest dosłownie rzut kamieniem.
Najprościej dostać się do osady Saň jadąc z Bogatyni do
Kunratic a następnie kierując się na Andělkę. W miejscowości Filipovka skręcamy
w lewo na Saň i dziurawym asfaltem dojeżdżamy do stawu, przy którym stoi
otoczony płotem dom z różnymi ekscentrycznymi dodatkami. W osobnym budynku
mieści się bar z piwem i czymś do piwa, a gości obsługuje mówiący w połowie po
czesku, w połowie po polsku starszy wiekiem właściciel tego malowniczego przybytku.
Kto lubi ciszę, śpiew ptaków, sąsiedztwo wody i lasu znajdzie tu mini-raj dla
siebie. Tuż za stawem biegnie granica z Polską, porośnięta lasem i raczej nie
do zdobycia bez sprzętu do survivalu. Być może dlatego polscy złodzieje jeszcze
tu nie dotarli. W każdym razie, gdy świeci słońce, nad pomostem wysuniętym
ponad stawem unosi się ten niedostępny na co dzień rodzaj nostalgii kojarzącej
się z urlopem. Można zatopić się w bezmyślności i pooddychać
czymś innym niż pyłem znad odkrywki. Polecam to miejsce, bo miła tu obsługa i
takież „okoliczności przyrody”.
I mapka:
0 komentarze:
Prześlij komentarz