Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

środa, 28 października 2015

Ebersbach i Neugerdsorf (24.10.2015)

Tym razem udałem się na północny-zachód od Bogatyni, na granicę czesko-niemiecką. Są tu dwie wieże widokowe, i to jest fakt. Problem stanowi ich dostęp dla potencjalnych zwiedzających. Na szczęście znajdujące się w tych okolicach źródła rzeki Szprewy są otwarte przez całą dobę.
Wyjazd z Bogatyni mroźnym sobotnim porankiem we mgle nie należał do najprzyjemniejszych. Ale już w Opolnie-Zdroju pojawiło się słońce i temperatura powoli zaczęła piąć się (w górę, bo gdzieżby indziej). Były jednak takie momenty, kiedy nie żałowałem założonych na siebie warstw odzieży, na przykład wtedy, gdy przejeżdżałem obok oszronionych pól i łąk pochowanych w porannych cieniach. Niestety, za pasem listopad i będzie już tylko gorzej.

W drodze do Sieniawki: wschód słońca nad Bogatynią

PGE wynurza się z mgły

Niemiecki brzeg Nysy Łużyckiej


Poranek nad Obersdorfer See

Moim sobotnim celem było dotarcie do dwóch położonych obok siebie niemieckich miasteczek Ebersbach i Neugerdsorf, otarcie się o czeski Jiříkov i zaliczenie dwóch wież widokowych. Pierwsza z nich jest położona przy czesko-niemieckiej granicy w Neugerdsorf i została nazwana imieniem kanclerza Bismarcka. Zbudowana na początku XX wieku, sięgająca blisko 20 metrów wysokości, została gruntownie odrestaurowana na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Żeby się dostać do jej wnętrza trzeba przyjechać tu najwcześniej o godzinie 14-stej. Ja byłem na długo przed tą godziną i jedyne co mogłem podziwiać, to jej zewnętrzną architekturę oraz widoki rozciągające się z Hutungsberges (474 m n.p.m.), na której wieżę posadowiono. Niepocieszony udałem się w kierunku miasta Jiříkov, wcześniej zaliczając źródła rzeki Szprewy.

Wieża Bismarcka

Widok spod wieży

Czynne przez okrągłą dobę źrodło Szprewy

Prawdziwą atrakcją tego dnia miała być inna wieża widokowa wzniesiona na górze Schlechteberg, położona pomiędzy Neugerdsorf i Ebersbach,. Tym większą, że podjazd na jej szczyt prowadzi pięknym asfaltem, a oprócz wieży na szczycie znajduje się schronisko Humboldbaude, gdzie zaplanowałem odpoczynek i posiłek. Zataczając zaplanowane kółko wokół miejscowości Ebersbach wdrapałem się na Schlechteberg (485 m n.p.m.) i już z daleka ucieszyłem się na widok nowoczesnej konstrukcji wieży, która została oddana do użytku w 1998 roku, ma 22 metry wysokości i oferuje widoki od Karkonoszy po niemieckie Rudawy. Trochę zaniepokoił mnie brak żywej duszy na szlaku, zrzuciłem to jednak na karb wiejącego wiatru. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że wejście na wieżę jest zastawione przyśrubowaną płytą, a pobliskie schronisko zamknięte na cztery spusty. Nie tak wyobrażałem sobie niemiecką gościnność i solidność. Po powrocie do domu wyczytałem, że wieża jest zamknięta ze względu na prowadzenie niezbędnych prac konserwacyjnych. Uśmiałem się w duchu nad jakością i trwałością obecnego wykonawstwa: wieżę Bismarcka odrestaurowano po blisko stu latach jej istnienia, ta współczesna bez remontu przetrwała niecałe 20. Życie uratowały mi kanapki, które skonsumowałem wpatrując się w wiszącą nade mną konstrukcję: gotowy do ucieczki, gdyby coś próbowało od niej odpaść. Wszak wiało tego dnia solidnie. 

Schlechteberg od północy

Wieża widokowa - tu jeszcze wygląda na czynną

Schody do wieży

I sama konstrukcja


Metalowy pan oddaje dokładnie to, co myślę na temat zamkniętej wieży

Widok spod wieży w kierunku północnym

Wygasły wulkan góry Kottmar
I mapka:



środa, 21 października 2015

Do browaru Rezek w miejscowości Zásada (17.10.2015)

Gdyby dość dobra jak na tę porę roku prognoza pogody na minioną sobotę pokryła się z rzeczywistością z pewnością nie ruszyłbym się z domu. A tak, nieświadomy mżawki i niskich temperatur, zrealizowałem swój plan i dotarłem do otwartego przed miesiącem browaru, który powstał w czeskiej miejscowości Zásada niedaleko Tanvaldu i Jablonca n. Nysą.
Z uwagi na to, iż browar Rezek otwiera swoje podwoje dopiero o godzinie 16-stej, spróbowałem się umówić na wcześniejszą godzinę. Nie było z tym najmniejszych problemów: dostałem numer telefonu, pod który miałem zadzwonić, kiedy zjawię się na miejscu. Zanim jednak dotarłem do Zásady wspiąłem się na przełęcz Smedava, licząc na przebłyski słońca. Wszak droga z Bogatyni zapowiadała dobrą pogodę: było dość ciepło, a miejscami przy podjeździe na Smedavę zza drzew wychodziło słońce. Niestety, im bliżej było przełęczy, tym zimniej i bardziej pochmurno. Aż zrobiło się naprawdę chłodno i wyszła wszechogarniająca mgła. Dość powiedzieć, że poza kilkoma nartorolkarzami schronisko było opustoszałe. Lekki dramat zaczął się z chwilą zjazdu do Tanvaldu. Te pół godziny wystarczyło, żebym stracił wszystkie nagromadzone wcześniej zapasy ciepła. Najważniejsze, że później znów droga zaczęła piąć się w górę.

Hejnicka bazylika bez gór w tle

Na podjeździe pod Smedavę



I sama Smedava

Czerń i biel lepiej oddają nastrój przygnębienia

W tym mleku znajduje się zbiornik Souš



Gdyby przesunąć przecinek w prawo - temperatura byłaby idealna

W lasach pełno grzybów

W samej miejscowości Zásada dość ciężko odnaleźć browar mimo, że znajduje się przy głównej drodze. Mieści się w tym samym kompleksie budynków co stolarnia (po czesku "truhlářství"), huta szkła i pensjonat, i jest składnikiem majątku tychże obiektów. Nazwa browaru pochodzi od nazwiska właściciela, który jest miłośnikiem nie tylko złocistego trunku ale i paralotniarstwa. Piwowarem z kolei jest osoba, która zdobywała doświadczenie między innymi w polskich browarach (nie wiem jednak, w których). Obecnie w browarze dostępne są dwa piwa sprzedawane w butelkach PET i z kranika: jasne (11 % ekstraktu) i półciemne (12-stka). W planie jest uwarzenie piwa typu ALE. Sam browar dostępny jest dla osób niepełnosprawnych, zaś na bocznych drzwiach znajduje się specjalny dystrybutor, który, po przyłożeniu wykupionej wcześniej karty elektronicznej, udostępnia swoją piwną zawartość. To gratka dla tych, którzy chcieliby się napić piwa w innych porach dnia (i nocy).
Kiedy zadzwoniłem pod podany drogą facebookową numer okazało się, że moją rozmówczynią jest kobieta (spodziewałem się raczej męskiego głosu). Chwilę później rozmawialiśmy już pod drzwiami browaru o mojej przeprawie z Bogatyni i o tym, że nikt tu nie wierzył w mój przyjazd (z uwagi na kiepską pogodę). Przemiła konwersacja z sympatyczną Czeszką (prawdopodobnie żoną właściciela, nie dopytywałem) uzmysłowiła mi, że czas w kraju naszych południowych sąsiadów biegnie w zupełnie innym tempie. Wolniej, smaczniej i z korzyścią dla mieszkańców tej podjabloneckiej wsi. Porozmawialiśmy o piwowarstwie w ogóle, a w szczególności o znanym nam obojgu browarze Kocour i o wyższości piwa nad winem i wódką. A także o planach browaru Rezek na najbliższy czas. W sumie spotkanie było naprawdę serdeczne, a na drogę dostałem dwie PET-ki i życzenia szczęśliwej podróży. Z uwagi na dobrą jakość złocistego trunku (i bardzo wyraźne nuty kawowe w półciemnym piwie) będę chciał tutaj powrócić, ale z pewnością w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody.


Samoobsługowy bar - kiedyś taki zamontuję sobie w domu

Wejście do browaru

Sympatyczna Czeszka i produkty browaru

W drodze do domu



Mapka:



środa, 14 października 2015

Wieże widokowe Lidové sady, Liberecká výšina i Královka (10.10.2015)

Chcę wierzyć, że będą jeszcze łikendy z pogodą do jazdy rowerem, na razie jednak nic na to nie wskazuje. Tym niemniej ostatni nadawał się do podróży, w związku z powyższym wyruszyłem do leżących w naszym nieodległym sąsiedztwie libereckich wież widokowych. A potem wjechałem jeszcze w Góry Izerskie.
Żeby dostać się w pobliże ZOO w Libercu nie trzeba nie wiadomo jakich umiejętności rowerowych (mniej zaawansowanym bikerom nie polecam jednak trasy, którą ja się wspinałem). Opłaca się tam pojechać, gdyż znajdująca się tu wieża widokowa Lidové sady jest przede wszystkim ciekawym obiektem architektonicznym. Z góry widać zarówno panoramę miasta i okolicznych gór jak i kawałek ogrodu zoologicznego. Jest to też obiekt kulturalny, służący za miejsce wystaw, przedstawień teatralnych, koncertów. Sama wieża ma 32 metry i sporo okien, dzięki czemu zapewniony jest widok w każdym z kierunków geograficznych. Budynek powstał w 1901 roku. W latach 50. ze względów bezpieczeństwa został zamknięty, a ponownie otwarty pod koniec lat 90. Czynny jest przez cały rok, wstęp na wieżę kosztuje 30 koron.

 Lidové sady przy ZOO


Wejście na wieżę

Klatka schodowa w marmurach

Widoki z wieży




Wystawa

Za tymi drzwiami jest już ZOO

Jeśli ktoś wybierze się tu samochodem, też nie będzie żałował. Samochód można zaparkować we wnętrzu pobliskiej pętli tramwajowej (50 koron za cały dzień), a oprócz zoologicznej wieży ma jeszcze do dyspozycji odległą o ok. jeden kilometr drugą z wież o nazwie Liberecká výšina, do której z ZOO prowadzi żółty pieszy szlak. Ja do drugiego celu dojechałem rowerem po wijącym się pod górę asfaltem (dostępnym także dla ruchu samochodowego). Ta wieża również powstała w 1901 roku przy istniejącym tu hotelu Holiday Inn należącym do niemieckiego przemysłowca włókienniczego Heinricha Liebiga. Część materiałów do budowy pochodziła ze średniowiecznych budynków Norymbergii, dlatego architektonicznie Liberecká výšina bardziej przypomina gotycką wieżę niż współczesny budynek. Na dole znajduje się restauracja, a we wciąż działającym hotelu dostaniemy nocleg. Na wieżę, która ma 25 metrów wysokości, prowadzą drewniane schody, okna na górze są otwierane, dzięki czemu można zrobić zdjęcia w lepszej jakości. Pod wieżą jest staw z gęśmi, okolica zaprasza do spacerów. Co ciekawe, w ostatnim czasie Liberecká výšina została wystawiona na sprzedaż. Chwilowo jest w rękach prywatnych, ale zakupem jest zainteresowane miasto Liberec.

Liberecká výšina



Taras restauracji

W drodze na wieżę

Widoki z góry



Gęsi w stawie

Do trzeciej wieży, Královki, miałem po drodze spory podjazd z Liberca do Bedřichova. Myślałem, że to będzie monotonny wjazd, jednak dzięki ścigającemu się ze mną nartorolkarzowi obu nam podjazd upłynął dość szybko. Za Bedřichovem trzeba jeszcze włożyć trochę wysłku, ale opłaca się. W zamian dojedziemy do uważanej za jedną a piękniejszych wież widokowych w Czechach. Zbudowana w 1907 roku o wysokości 23,5 m posiada otwarty taras widokowy, z którego można zobaczyć Izery, Karkonosze, Czeski Raj. Na dole jest restauracja i hotel, a przed obiektem zbudowano ostatnio plac zabaw z tyrolką. Można tu przyjechać również samochodem.

Královka


I widoki z tarasu



Z Královki ruszyłem w stronę schroniska Šámalova chata położonej na polanie Nová Louka. Po drodze minąłem potężny zbiornik wody pitnej dla Liberca i Jablonca - Josefův Důl, sztucznie spiętrzony za pomocą dwóch tam. Obiekt powstał na przełomie lat 80. i 90. XX wieku i, jak sądzę, jest źródłem mitycznych opowieści o czeskich tamach, które po spuszczeniu zalewają Bogatynię. No cóż, niektórym wciąż się wydaje, że ziemia jest płaska. Zanim jednak dojechałem do schroniska wpakowałem się w amatorski wyścig MTB organizowany przez czeskiego producenta rowerów. Przyciągający kilka tysięcy bikerów maraton miałem okazję podziwiać już drugi raz z rzędu, a jednocześnie się z nim zmagać. Ponieważ jazda pod prąd była zakazana, musiałem skorygować swoje plany wycieczki. Dojechałem do Šámalovej chaty, która powstała w XIX wieku na ruinach huty szkła jako domek myśliwski. Tam pożarłem kanapki, chwilę odpocząłem, po czym zanurzyłem się w niekończącym się potoku rowerzystów.

Zbiornik Josefův Důl


Mityczna tama

Author Cup 2015 i dron w służbie narodu


Nová Louka

Šámalova chata



Do domu dotarłem przez Oldřichov v Hájích.

Špičák w jesiennym słońcu


Mapka: