Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

środa, 24 lutego 2016

W okolicach Bogatyni. Horní Vítkov i Višňová (20.02.2016)

Z racji tego, że ostatnia sobota należała do mocno wietrznych i, co tu dużo ukrywać, mroźnych, odważyłem się poruszać rowerem jedynie w bliskich odległościach od domu. Wybór padł na restaurację „Hausmanka u Kozy”, a potem Horní Vítkov. Na koniec zrobiłem małą pętelkę z Frýdlantu do wsi Višňová i z powrotem do Bogatyni.
Czas mnie nie gonił, więc miałem więcej niż zwykle okazji do postojów i robienia użytku z aparatu fotograficznego. Wiało z południa i południowego-wschodu, ale najgorsza nie była jazda pod wiatr czy w górę, ale w dół i w jego poprzek. Boczne podmuchy wiatru, gdybym w czasie zjazdów nie hamował, zepchnęłyby mnie do rowu albo na środek drogi. Do tego niska temperatura - i mamy przepis na wciąż trwającą zimę. Życie uratowała mi kominiarka. Mroźno było na przełęczy Oldřichovské sedlo (mimo to kilka czeskich samochodów stało pod restauracją „Hausmanka u Kozy”), a także, gdy wyjechałem na nieosłonięte od wiatru przestrzenie nad wsią Horní Vítkov (w okolicach wzgórz Vysoký [Lysí] vrch [czyli tam, gdzie stoją czeskie wiatraki] i Výhledy [Guślarz]).
Doprawdy trudno się dziwić, że w drugiej dekadzie lutego jest zimno, ale tyle trąbią o zmianach klimatu, że za oknem powinno być przynajmniej jak kiedyś w maju. A tu niespodzianka, rowerzystów tylu, co kot napłakał, wiatr smaga po twarzy, płyn w bidonie zimny jak z lodówki. I jeszcze śnieg na polach. Pocieszające jest to, że dnia przybywa. Tymczasem z długoterminowych prognoz pogody wynika, że wiosna szybko nie nadejdzie. A i prawdziwej zimy nie będzie. Raczej taki listopad w lutym.

Podjazd pod "Hausmankę u Kozy"


I sama restauracja, której dawnym właścicielem był tutejszy gajowy Franz Hausmann

Początek szlaków pieszych w Izerskich Buczynach


Rzeka Jeřice płynąca przez miejscowość Nová Ves

Chrastava - rynek, pośrodku barokowa fontanna

Chrastava - słup morowy z 1732 roku

Wjazd do miejscowości Vitkov

Wzgórze Výhledy czyli polski Guślarz - od czeskiej strony

Nad miejscowością Horni Vitkov

Guślarz - tym razem z boku i wyżej




Z Frýdlantu do wsi Višňová - widok na Izery


Zamek we Frýdlancie

Mapka:

środa, 17 lutego 2016

Łaźnie Kundratice, Hamr na Jezeře, Průrva Ploučnice, zamek Zákupy (13.02.2016)

Ostatnią sobotę poświęciłem na objazd fragmentu Czeskiego Raju, zapuszczając się aż do miejscowości Zákupy słynącej z renesansowego zamku z XVI wieku. Po drodze odwiedziłem kilka ciekawych miejsc, które mogą stanowić cele same w sobie. Kilka słów na ich temat znajdziecie poniżej.
Ale najpierw o pogodzie, która nie była najgorsza, choć średnia temperatura całego przejazdu to zaledwie 0,6 st. C. Zimna jednak nie odczuwałem, może za sprawą niezbyt silnego wiatru, który w łikend nieco odpuścił. Chwilami wychodziło słońce, zatem jak na luty nie było tragedii.
Po wyrwaniu się z najbliższych okolic pierwszą ciekawą miejscowością na południe od Kryštofovo Údolí były Łaźnie Kundratice, jedne z najstarszych w Czechach, pochodzące z XIX wieku. Ta mikroskopijna miejscowość uzdrowiskowa do dzisiaj gromadzi rekonwalescentów, którzy mogą leczyć tu schorzenia reumatyczne, wszelkiego rodzaju choroby związane ze stawami (także przypadki pourazowe) oraz wiele innych dolegliwości. Dość powiedzieć, że przy głównej ulicy stoją samochody na niemieckich tablicach rejestracyjnych, co na pewno jest pierwszorzędną rekomendacją dla tego ośrodka.

Křižanské sedlo


Łaźnie Kundratice


Z Łaźni w kierunku południowo-zachodnim prowadzi kilkukilometrowa asfaltowa trasa rowerowa wytyczona lasem. Jechałem nią po raz drugi, tym razem w przeciwnym kierunku niż ostatnio i zimą. W lecie jest tu gęsto od rowerzystów i rolkarzy, także dlatego, że asfalt prowadzi do popularnego latem Hamerskégo Jeziora położonego w miejscowości Hamr na Jezeře (Młot na Jeziorze). Przy akwenie znajduje się piaszczysta plaża oraz ścieżki do uprawiania spacerów i jazdy rowerem. Jest zaplecze rekreacyjne i noclegowe, można wypożyczyć łódkę lub rower wodny. Ciekawostką jest fakt, że do końca XX wieku niedaleko jeziora wydobywano rudy uranu. Kopalni, dzięki wsparciu środków z UE, przywrócono pierwotny charakter: miejsca służącego do wypoczynku i rekreacji.

Hamerské Jezioro


Poruszając się na zachód dotarłem do kolejnego zbiornika wodnego położonego w miejscowości Stráž pod Ralskem, który w odróżnieniu od Hamerskégo Jeziora ma bardziej sportowy charakter (i jest sztucznie utworzonym zalewem): znajduje się tu między innymi wyciąg dla narciarzy wodnych o długości 800 metrów. Odważni podczepiani są pod linkę, która z kolei jest dołączona do napędu, też zaś ciągnie delikwentów po tafli zbiornika. Nie wiem kto może mieć większą frajdę: serfujący czy oglądający ich widowiskowe upadki z brzegu...
Stráž pod Ralskem to także siedziba XIII-sto wiecznego zamku Vartenberk, który, niestety, jest obecnie niedostępny, a szkoda, gdyż położony na wzgórzu robi z zewnątrz ogromne wrażenie.


Zalew w miejscowości Stráž pod Ralskem

Vartenberk



Jadąc dalej na zachód dotarłem do miejsca zwanego Průrva Ploučnice (wyrwa rzeki Ploučnice), gdzie widać koniec 150-cio metrowego odcinka tunelu jakim wypływa rzeka. Ściany wyrwy wznoszą się miejscami nawet 50 m nad lustro rzeki, zaś przesmyk ma szerokość 3-4 m. Wszystko to sprawia, że Průrva Ploučnice idealnie nadaje się na letnią atrakcję turystyczną: tunel można pokonać na łódkach, których wypożyczalnia znajduje się tuż obok pobliskiego parkingu.

Průrva Ploučnice


Mój towarzysz - góra Ralsko


I wreszcie Zákupy z potężnym zamkiem, niestety jeszcze nieczynnym (podwoje otwierają się w marcu), który można zwiedzić na kilka sposobów, odwiedzając przy okazji przepiękne przyzamkowe ogrody. Tutaj zakończyłem swoją podróż w nieznane i odbiłem na północny-wschód, w stronę domu.

Zamek w miejscowości Zákupy
Przejechane sobotnie kilometry będą, mam nadzieję, procentować letnią formą. Ta się przyda na zdobywanie jeszcze bardziej odległych celów. I tego, w tę śnieżną środę, się trzymajmy.

Mapka:

 

środa, 10 lutego 2016

Do zamku Rajsko nad Jeziorem Leśniańskim (6.02.2016)

Dobrze, że w minioną sobotę ominąłem Góry Izerskie, nad którymi przez cały dzień kłębiły się chmury. Prawdopodobnie wiał tam też porywisty wiatr, który odczuwalny był na terenach nizinnych. Ten wyjazd to dowód na to, że przyjemność można czerpać również z jazdy po bardziej wyrównanym terenie. Choć, jak pokazuje licznik, podjazdów w rzeczywistości było jedynie odrobinę mniej niż tydzień wcześniej.
Zamek Rajsko jest położony tuż nad brzegiem Jeziora Leśniańskiego, a dokładnie nad rzeką Kwisą, po przeciwległej stronie (w kierunku północno-wschodnim) Zamku Czocha. Trafić tu niełatwo - od głównej drogi łączącej miejscowości Zapusta i Bożkowice odchodzi wąska nieoznaczona dróżka, która, gdy niebawem się zazieleni, będzie jeszcze mniej rzucać się w oczy. Ale mimo wszystko warto tu dotrzeć, gdyż ostatecznie przed turystą otwiera się widok na schowany za wzniesieniem, stojący na uboczu, przepięknie odrestaurowany zamek, którego historia sięga średniowiecza. Neidburg, jak go od początku nazywano (czyli poprawnie Nidzica), przechodził, jak większość tutejszych znaczących budowli, z rąk do rąk, był niszczony i odbudowywany.
Po II wojnie światowej kolejny raz zaczął popadać w ruinę, strasząc kikutami ścian i oczodołami wybitych okien. Cudem ocalała wieża zaczęła grozić zawaleniem, a przyroda coraz śmielej zaczęła wdzierać się między mury. W 2008 roku, gdy zamek przypominał zbombardowane cmentarzysko (co dokumentują zdjęcia udostępnione na stronie internetowej Rajska) pojawił się inwestor, którego marzeniem było przywrócenie budowli dawnej świetności. Czy to się udało, można przekonać się samemu, przyjeżdżając na zamek i udając się na jego zwiedzanie. Obiekt jest bowiem otwarty dla turystów, można go też w całości wynająć. Do dyspozycji gości jest 5 apartamentów (dla 18 osób) wraz ze wspólnymi pomieszczeniami, takimi jak kuchnia z jadalnią, jacuzzi czy salon z kominkiem. Otwarta jest także wieża, z której rozciąga się przepiękny widok na Jezioro Leśniańskie i Zamek Czocha. Mnie po obiekcie oprowadzał przemiły pan ochroniarz, który zwracał moją uwagę na pieczołowitość, z jaką odbudowano zamek – jeśli się dało, wykorzystywano oryginalne materiały, część z nich odzyskano od okolicznych gospodarzy. Wiszące w kuchni zdjęcia z wystrojem wnętrz zamku posłużyły w czasie budowy za wskazówki do odtworzenia oryginalnego wyposażenia pomieszczeń z czasów ostatniego właściciela – rodziny von Pfeil. Gustowne apartamenty łączące historię z nie nachalną współczesnością, sprawiają, że spędzony tu łikend może być niezapomnianą przygodą. Przy okazji dowiedziałem się, że właściciele planują otwarcie małej restauracji, ale to na razie nic pewnego. W każdym razie byłby to dodatkowy powód do odwiedzin tego szczególnego miejsca ocalonego przed zapomnieniem.

Widok w kierunku Frydlantu

Pomnik w okolicach restauracji Obří sud nad Lázniami Libverda, która niedawno obchodziła 85 lat


Rynek i uliczki w Gryfowie Śląskim


Rajsko








Nowoczesna kuchnia w dawnych wnętrzach

Zdjęcia, które posłużyły przy restauracji obiektu


Jeden z apartamentów

Kwisa wpływająca do Jeziora Leśniańskiego

Wieża zamku Czocha - widoczna na "13"





Góry Izerskie w kłębach chmur
Do Bogatyni wracałem, niestety, pod wiatr, a potem, jakby tego było mało, także pod górę. To nic, wiosna coraz bliżej.

Mapka: