Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

piątek, 14 sierpnia 2015

Wakacje w Słowenii (cz. 5) – rowerem nad Bohinjską Bistricą

Dzisiejszy poranek spędziłem na rowerze wspinając się po skalnym szutrze. Asfaltu było jak na lekarstwo, ale za to miłe widoki. Tymczasem wczoraj udało nam się w końcu popływać na łódce.

Wczoraj do Bledu wyjechaliśmy wcześniej (pisałem o tej miejscowości tutaj) i za 15 euro za godzinę wynajęliśmy łódkę na wiosła, którą mieliśmy zamiar popłynąć na wyspę pośrodku jeziora. Mały problem pojawił się wówczas, kiedy okazało się, że chcemy do łódki zapakować psa. Chłopak, który był szefem przystani trochę marudził, bo bał się, że pies załatwi swoje potrzeby do środka. Zagwarantowałem, że nasz czworonóg tego nie zrobi i pouczony o ewentualnej karze finansowej (6 tys. euro za nową łódź) dałem spisać swoje dane z dowodu. Kiedy wróciliśmy z wyspy chłopak dokładnie obejrzał wnętrze nieco zachlapanej łódki. Nie wystarczyły mu moje tłumaczenia, że to tylko woda. Pochylił się nad plamami i zaczął je wąchać. Kiedy podniósł głowę zobaczyłem szeroki uśmiech na jego twarzy i ulgę. Tak, to nie były siki!

Przystań nad jeziorem Bled

W drodze na wyspę

Tam musimy dopłynąć

No i się udało

Blejski zamek na skale



Jeśli już odbiegłem nieco od opisu wyprawy, chciałbym podzielić się takimi oto jeszcze spostrzeżeniami:
- nasze rowery cały czas stoją w budynku gospodarczym, który nie jest zamykany; mało tego, może tu wejść z ulicy niemal każdy, gdyż posesja nie posiada ogrodzenia – w Polsce takie rzeczy to już chyba tylko na ścianie wschodniej;
- słoweńskie rejestracje samochodowe mają pośrodku symbol regionu, z którego pochodzą – nasza ma w tym miejscu hologram;
- jeszcze w żadnym z odwiedzanych przez nas przybytku, w którym grało radio (lub inne źródło dźwięku) nie słyszałem sieczki w stylu RMF FM. Zewsząd dochodzą dźwięki tutejszych melodii i piosenek wywodzących się z tradycji słoweńskiej.
OK. Wracając do dzisiejszych zmagań rowerowych, jak zwykle trafiłem na drogę ze skalnym szutrem ostro wspinającą się w górę. Przejechałem kawał górskiego lasu, spotkawszy po drodze jedynie drwala. Widoki, jakie miejscami wyzierały zza drzew były jak zwykle niesamowite, zresztą podobnie jak wczoraj, kiedy wspiąłem się (o dziwo, niemal całą drogę po asfalcie) do schroniska nad Bohinjskim Jeziorem, obok którego dostępny był punkt widokowy.

Po dzisiejszym zjeździe zahaczyłem jeszcze o drugi koniec jeziora. Reszta dnia minęła na plaży jednego z najczystszych zbiorników górskiej wody. 

Zdjęcia z wczorajszego popołudnia - Bohinjsko Jezioro

Paraglajding nad górami

A to już dzisiejsza wyprawa - w dole Bohinjska Bistrica

Pomnik upamiętniający poległych w czasie II wojny światowej


Bohinjska Bistrica - tym razem z perspektywy 500 m ponad miastem

Skalny szuter i stromizny

Bohinjsko Jezioro z przeciwnej strony niż kilka zdjęć wcześniej

A tu nad samym jeziorem 


I jezioro z przeciwnej strony od m. Ukanc - tu jest o wiele mniej ludzi
I tradycyjnie mapki, najpierw w czorajszego podjazdu:




niedziela, 9 sierpnia 2015

Wakacje w Słowenii (cz. 1) – jezioro Bohinjsko i góra Vogel

Tym razem kilka najbliższych wpisów poświęconych będzie Słowenii. Ci, którzy czekają na relacje z sąsiadujących z Bogatynią okolic muszą, niestety, uzbroić się w cierpliwość. Ciekawych dalszego świata zapraszam tymczasem na pierwszy krajoznawczy dzień po Słowenii.
Bazą wypadową podczas naszego pobytu jest turystyczna wieś Stara Fužina położona nad brzegiem jeziora Bohinjsko w parku narodowym Alp Julijskich. Wieś faktycznie jest stara, wiele zagród, które kiedyś służyły za gospodarstwa rolne przerobiono na pensjonaty, pozostawiając niezmieniony układ dróg i wąskich połączeń. Panuje tu więc swoisty klimat, gdzie tradycja i świat, który powinien odejść w przeszłość łączy się z nowoczesnością. Jak w przypadku ruchu ulicznego, co przy szerokich na jeden samochód drogach musi prowadzić do korków. Na szczęście nielicznych. W każdym razie kierowcy muszę tu uważać, bo łatwo stracić boczne lusterka.

Widoki z naszego okna: hotel na górze Vogel...

i najwyższy szczyt Triglav - symbol Słowenii

Uliczki Starej Fužiny


Sami Słoweńcy to bardzo mili ludzie, którzy, co rzuca się w uszy, równie dobrze władają swoim, co językiem angielskim. Tak jest w przypadku młodzieży, co nie dziwi, ale też i osób zaawansowanych wiekowo. Niestety, mimo, że my i Słoweńcy to Słowianie, tylko nieliczne słowa brzmią podobnie do polskich. Dlatego warto uczyć się języków obcych lub mieć tłumacza w telefonie.
O swoich bardziej ogólnych spostrzeżeniach napiszę pewnie jeszcze nie raz, tymczasem przejdźmy do spaceru nad Bohinjskim jeziorem. Ten krystalicznie czysty, górski zbiornik jest magnesem dla plażowiczów, ale też dla osób czynnie uprawiających rekreacją i sport. Są tu zatem kajakarze, biegacze i pływacy, a na ścieżce okalającej jezioro mnóstwo rowerzystów. Z kolei nad taflą jeziora unoszą się paralotniarze startujący z pobliskiego zbocza góry Vogel. Jezioro przyciąga – rozpostarte pomiędzy otaczającymi je z trzech stron górami jest nagrodą za dziesięciogodzinną podróż samochodem z Bogatyni. Co ciekawe, w przeciwieństwie do odwiedzanych przeze mnie w zeszłym roku austriackich jezior, gdzie linia brzegowa w większości jest w rękach prywatnych, słoweńskie w pełni należy do turystów.

Widok z drogi do jeziora

Dronem można się bawić w każdym wieku



Są i ryby

Nad Bohinjskim jeziorem wznosi się góra Vogel, na której zbudowano hotel dla narciarzy oraz pociągnięto kolej linową. Właściwy szczyt leży 400 metrów wyżej, ale ogólnie przyjęło się, że miejsce, do której dochodzi kolejka (nieco pond 1500 m) nazywa się właśnie Vogel. Warto odżałować 10 euro za wjazd na ten niesamowity punkt widokowy. A potem, oczywiście dla chętnych, zmierzyć się z 8-mio kilometrowym szlakiem w dół biegnącym wzdłuż zimowej trasy narciarstwa zjazdowego. Wielkim utrudnieniem jest skalny grys, który przeważa na stromych zejściach, dlatego trzeba uważać. Niezaprzeczalną zaletą zaś brak żywego ducha w czasie blisko trzygodzinnego marszu. Wprost przeciwnie do masowo obleganej górnej stacji kolejki linowej.

Dolna stacja kolejki


Robi się ciekawie

Jest i Triglav



Widok z drugiej strony




Zejście trasą narciarską





Mapka spaceru nad jeziorem:




I mapka marszruty z góry Vogel: