W sobotę na ulicach leżał jeszcze śnieg, ale za to w
niedzielę można było w końcu wyjechać gdzieś dalej. Pierwszą setkę tego sezonu
w dużej mierze przejechałem po Niemczech, kulminacją zaś był niewielki szczyt
Spitzberg (510 m n.p.m.) wznoszący się ponad miasteczkiem Oberoderwitz na
obszarze Górnych Łużyc.
Ale zanim tam dojechałem najpierw, po zimowej przerwie, odwiedziłem ścieżkę rowerową wzdłuż Nysy, a następnie przejechałem wschodnią linią brzegową zalewu Berzdorfer See. Poza pływającą w marinie krą w oczy rzuca się zwiastująca rychły koniec budowa hoteliku, najpewniej z jakąś częścią restauracyjną. Czy w najbliższym sezonie nastąpi otwarcie tego obiektu? Są na to spore szanse.
Marina i budowa hoteliku |
Lekki sztorm na Berzdorfer See |
Co prawda w niedzielę nie padało, ale słońce też nie
świeciło, wiał za to silny wiatr. Kiedy więc minąwszy zalew zacząłem zmierzać w
kierunku południowym dostałem czołowe powiewy. Tak było niemal do samego końca;
chwila radości z jazdy z wiatrem, po czym nieustanna walka z podmuchami. Czy
może to dziwić w lutym?
Kościół w Bernstadt Auf Dem Eigen |
Największym wyzwaniem niedzielnej jazdy był dwukilometrowy
podjazd pod Spitzberg. Droga do samego szczytu jest asfaltowa, i jak to u
Niemców – bez jednej dziury, jednak odcinkami nachylenie sięga 20 %, zwłaszcza
w końcowej fazie wjazdu. Trudno tu podjechać rowerem szosowym, zwłaszcza na
początku sezonu. Z kolei jeśli chcielibyśmy dostać się na szczyt samochodem, też
nie ma problemu: przed wjazdem do lasu jest parking, następny zaś na samym
szczycie obok czynnego gościńca, gdzie można coś zjeść i się przespać. Tutejsze
schronisko ma długą historię, bo sięgającą końca
XIX wieku. Co prawda obecny kształt to efekt przebudowy z lat 60. XX wieku,
kiedy gościniec został wyremontowany po wcześniejszym zawaleniu, jednak
podstawy obiektu od dziesiątek lat pozostają bez zmian. Sam szczyt składa się z
dwóch wierzchołków, na których urządzono oddzielne platformy widokowe. Na
jednym z nich w 1864 roku został postawiony i istnieje do dziś punkt Królewskiej
Saksońskiej Sieci Triangulacyjnej.
W drodze na Spitzberg |
Gościniec na szczycie - w tle skała z platformą widokową |
I sam szczyt |
Punkt triangulacyjny |
Widoki ze Spitzberga są ciekawe, bo poza niemieckimi miasteczkami
widać stąd Góry Żytawskie, Ještěd, Saską Szwajcarię, a przy dobrej pogodzie
nawet Karkonosze. Odległość od Bogatyni też niezbyt duża (nieco ponad 30 km), a
frajda z zaliczenia szczytu naprawdę wielka.
Tuż przed wjazdem do Bogatyni wyszło długo oczekiwane
słońce, wiatr jednak nie odpuścił i do samego końca był moim nieco
uprzykrzonym, ale za to wiernym kompanem.
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz