Tym razem trochę dłuższy tytuł wpisu, oddaje jednak istotę
wyjazdu. Po pierwsze, chciałem ostatni raz przekonać się jak wygląda ukończona
zapora na zalewie Witka tuż przed zalaniem jej wodą. Po drugie, byłem ciekaw
odrestaurowanego wiatraka w Sohland am Rotstein (na miejscu okazało się, że są
dwa). Po trzecie wreszcie, za główny cel wyjazdu obrałem górnołużyckie
wzniesienie Rotstein, na którym znajduje się wieża widokowa i hotel.
Ale najpierw Witka. Konstrukcję, która już niebawem zatonie
w wodzie widać na zdjęciach: jest solidna i sprawia wrażenie, że wytrzyma napór
wody porównywalny do tego z czasów powodzi z 2010 roku. Zupełnie odwrotnie
wygląda natomiast dawny ośrodek wypoczynkowy nad zalewem: przeorany, zapełniony
ciężkim sprzętem budowlanym, zaniedbany. Świeżo prezentuje się jedynie nowe
ogrodzenie wokół teraz już prywatnego terenu. Trochę szkoda fotografować i pokazywać
to miejsce światu.
|
Kościół Matki Bożej Anielskiej w Niedowie |
|
Część tej konstrukcji niebawem zaleje woda |
Co innego za miedzą, po niemieckiej stronie. Berzdorfer See
nawet w chłodną sobotę przyciąga rowerzystów, piechurów i śmiałka, który
odważył się skorzystać z uroków pustego zalewu i plaży. Jak się potem okazało –
Polaka. Niebawem zaroi się tu od setek osób, które dodatkowo będą mogły
skorzystać z kolejnych powstających nad wodą hoteli. Dwa zalewy, polski i
niemiecki, jeden martwy, drugi w okresie rozkwitu… Jak tu nie szukać porównań?
|
Berdzorfer See, w tle Landeskrone |
Wjechałem na niemiecką ziemię i podążyłem na zachód w
kierunku miasteczka Sohland am Rotstein, jadąc przez jakiś czas betonką idącą
przez puste pola. Tu znów naszedł mnie konfrontacyjny nastrój. Podziwiając stan
tej, bądź co bądź, siedmiorzędnej, rolniczej drogi przypomniałem sobie odcinek
szosy od dworca kolejowego w Zawidowie do wiaduktu w kierunku wsi Wilka. Nie da
się ukryć, trakt ten utknął ze swoimi kocimi łbami i dziurami w XIX-wiecznym
standardzie. Po prostu nie da się tędy jechać, a przecież regularnie kursują tu
samochody…
|
A tu Landeskrone widziana z drugiej strony |
W Sohland am Rotstein miałem do zaliczenia odrestaurowany
wiatrak w centrum wsi. Na miejscu okazało się, że stoi tu jeszcze jeden podobny
obiekt, o nazwie wiatrak Bachmanna. Różnica między nimi polega na tym, że ten
drugi, o nieco starszej konstrukcji, składa się ze stałej podstawy i ruchomej
pozostałej części wiatraka, która wraz ze śmigłami obraca się w zależności od
kierunku wiatru. Z kolei Mittelgut, czyli wiatrak będący właściwym celem mojego
wyjazdu, wznosi się na nieruchomej wieży, na której nasadzona jest obrotowa kopuła.
I właśnie w tym wiatraku znajduje się obszerna przestrzeń do wynajęcia, np. na
łikend, dla 4-6 osób. Zachęcająco wyglądają wnętrza wiatraka, które można
zobaczyć
tutaj.
|
Wiatraki: analogowy i cyfrowe |
|
Wiatrak Bachmanna |
|
Wiatrak Mittelgut |
Ze wsi wiatraków skierowałem się w stronę wzgórza Rotstein. U
podnóża góry znajduje się Dolgowitz, gdzie można zostawić samochód na parkingu
i powędrować ok. 2,5 kilometrową asfaltową drogą na szczyt. Można też wjechać
rowerem, co mi bardziej odpowiada. Po wspinaczce dotrzemy do
hotelu górskiego, obok którego wznosi się 21 metrowa wieża widokowa z 2000 roku. Z platformy
rozciągają się krajobrazy na Górne Łużyce, Löbau, Góry Izerskie, a nawet
Karkonosze. Wieża widokowa lekko się kołysze, dlatego osoby, które nie lubią
tego typu doznań powinny raczej zostać na dole. Wstęp na wieżę jest bezpłatny.
|
Rotstein, z prawej strony |
|
Hotel górski |
|
Wieża widokowa, poniżej widoki z góry |
|
Jest i mój Cannondale |
Do domu wracałem z wiatrem i przy niezbyt jasnym słońcu,
które prawie cały dzień chowało się za chmurami.
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz