W pogodną, ale bardzo wietrzną sobotę kontynuowałem
odwiedziny rejonu niemieckich Górnych Łużyc. Tym razem wjechałem na niewielką
górę Beckenberg leżącą w obrębie miasteczka Eibau, odwiedziłem także skocznie
narciarskie zbudowane na północnym zboczu góry Kottmar. W drodze powrotnej zatrzymałem
się na małe zakupy w browarze Kocour w Varnsdorfie, gdzie wiosnę, przynajmniej symbolicznie, widać już w
pełni.
Ale zanim dotarłem do Eibau przejechałem przez leżącą za
Zittau i tuż przy granicy z Polską miejscowość Drausendorf (formalnie część
Zittau), odwiedziłem też Rosenthal, dzielnicę leżącą na wysokości polskiego Trzcińca,
po przeciwnej stronie granicy. Jeśli chodzi o pierwsze miejsce na odnotowanie
zasługuje fakt, iż po powodzi z 2010 roku zbudowano tu wały przeciwpowodziowe, które
oddzielają teren zalewowy od zabudowań mieszkalnych. Z kolei Rosenthal (dziś
część Hirschfelde) to malowniczo położona wieś na stoku opadającego ku Nysie
obniżenia, której historia sięga XIV wieku. Z położonych tu punktów widokowych widać
nie tylko Góry Łużyckie czy Izerskie, ale dolinę Nysy (choć bez widoku na samą
rzekę) czy polską część z górującą nad okolicą elektrownią Turów.
|
Wały przeciwpowodziowe w Drausendorf. Na lewo widać fragment zwałowiska kopalni Turów |
|
Widoki z Rosenthal na wieś... |
|
...i elektrownię Turów |
Zmieniając kierunek jazdy na południowo-zachodni dostałem
się pod wpływ silnych wiatrów, które zmusiły mnie do morderczej walki z
podmuchami. Trochę przyjemniej zrobiło się, gdy dojechałem do miejscowości
leżących w ciągu drogi B96. O moich poprzednich wizytach w tych miejscach
pisałem przy okazji obecności w
browarze Eibauer i na szczycie góry Kottmar, a także
przed tygodniem. Tym razem skupiłem się na innych celach. Pierwszy z nich to niezbyt trudny
pagórek szumnie nazwany górą, czyli Beckenberg (407 m n.p.m.), ze znajdującym
się na szczycie
gościńcem o ciekawej architekturze. Na szczyt
prowadzi asfaltowa droga, zaś z podnóża góry, na granicy lasku, rozciąga się
widok na Eibau i pobliskie góry.
|
Kiedy robiłem zdjęcia za plecami wiatr wepchnął mi rower do rowu z błotem |
|
Gościniec na szczycie wzgórza Beckenberg |
|
Jest też rzeźba i to niejedna |
|
Widoki spod lasu |
|
Spitzberg, tam wspinałem się tydzień wcześniej |
|
Eibau |
Drugi cel to skocznie narciarskie na zboczu góry Kottmar. Są
ich tu w sumie trzy o punktach konstrukcyjnych 51, 28 i 11 m. Skocznie
zbudowane w latach 60. XX wieku, a całkiem niedawno zostały gruntownie
zmodernizowane: przede wszystkim wyłożono je igelitem. Z tego względu rokrocznie
w okolicach maja odbywają się tu międzynarodowe zawody na tego typu
konstrukcjach. W sobotę spóźniłem się jednak na skoki. Kiedy dojechałem na miejsce trenujący tu
skoczkowie zbierali się już do domu, szkoda.
|
Skocznie Kottmar |
W drodze powrotnej do Bogatyni odwiedziłem jeszcze czeskie
miasteczko Rumburk oraz browar Kocour, w którym o zbliżającej się wiośnie i
Wielkanocy donosiły dekoracje w postaci gniazd wysypanych skorupkami jaj i
zieleniną. Bardzo radosne obrazki, zwłaszcza dzisiaj, kiedy za oknem słota.
|
Rumburk:szkoła zawodowa, |
|
kościół św. Bartłomieja, |
|
słup morowy z XVII wieku, |
|
i zabudowania w rynku |
|
I tylko piskląt żal :) |
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz