Z uwagi na to, że jutro wracamy do domu, piątek chciałem
przeznaczyć na jakąś godną trasę rowerową na zakończenie naszego pobytu nad
Gardą. Padło na jezioro Idro oddalone od Prabione o ok. 50 km. Wpadła zatem
setka, a przy okazji okazało się, że była to trasa wybitnie górska. Wszystko za
sprawą przełęczy San Rocco.
Jezioro Idro położone jest na zachód od Gardy. Częścią tej
trasy już jechałem nad jezioro Valvestino. Nieprzejechany przeze mnie odcinek
20 kilometrów do jeziora Idro wydawał się zatem niczym bułka z masłem. Okazało
się, że po drodze znajduje się przełęcz San Rocco, wyniesiona na wysokość 1020
m n.p.m., na którą najpierw trzeba się wspiąć, następnie zjechać do celu
podróży (368 m n.p.m.), po czym w drodze powrotnej manewry ze zdobyciem
przełęczy powtórzyć. Podjazd od Valvestino był dłuższy, a przez to
łagodniejszy, z kolei serpentyny od Idro miały miejscami 14 % nachylenia. W
sumie pokonałem ponad 2200 m podjazdów przy odległości 100 km, był to zatem
wyjazd iście alpejski.
Samo jezioro oglądałem od strony południowej, skąd
prezentuje się imponująco. Góry wyrastające wprost z wód akwenu sprawiają
wrażenie, jakby zostały wypchnięte z głębokiego dna. Okolica nie przeraża
infrastrukturą turystyczną, kąpać się można w wielu miejscach porośniętego
trawą nabrzeża. Łączny powierzchnia Irdo to blisko 11 km kw., i gdyby nie
pobliska główna droga, byłoby tu naprawdę bardzo cicho i naturalnie. Miejsca na
pobyt można szukać po wschodniej stronie jeziora, gdzie znajduje się miasteczko
Vesta. Idro to propozycja dla wszystkich, którzy wolą spokojniejsze okolice niż
wypełnione tłumami kurorty Gardy.
Niepozornie wyglądająca przełęcz San Rocco |
Jezioro Idro |
Do domu wracałem po raz ostatni pokonując 10-cio kilometrowy
podjazd do Prabione. Gdybym mógł zostać tu dłużej i trenować podjeżdżanie do
Tignale, z czasem stałbym się mistrzem tego odcinka drogi, niestety, wszystko
co dobre kiedyś się kończy, a przed nami ciężki powrót do rzeczywistości.
* * *
Nie będę odkrywczy, jeśli napiszę, że Włochy to kraj
stworzony dla turystyki i w głównej mierze z niej żyjący. Pozytywne nastawienie
mieszkańców do przyjezdnych, ich niespotykana w Polsce wylewność i serdeczność
powinna się każdemu spodobać. Nie wiedziałem tutaj frustratów, a jeżdżący
środkiem drogi motocykliści i wymijający, czasami na trzeciego, pojazdy stojące
w korku lub jadące tylko nieco wolniej, to raczej przejaw mody i temperamentu
Włochów. Ile z tego bierze się wypadków drogowych, trzeba byłoby pogrzebać w
statystykach, niemniej dość często tu słychać charakterystyczne dźwięki
ambulansu. Niektórych może też zirytować pora podawania posiłków w
restauracjach: jeśli do 14.00 nie zdążymy zjeść obiadu, następna okazja będzie
dopiero po 18.00. W czasie sjesty restauracje serwują pizze, sałatki i lazanie.
Ale nie do końca, nam udało się znaleźć takie przybytki, w których kuchnia była
otwarta przez cały czas. Dotyczy to w szczególności bardziej uczęszczanych
kurortów. Pogoda, jak to w Italii, niezawodna, choć w większości tropikalna. Mimo
natłoku turystów ulice są czyste, na poboczach nie leżą śmieci. Służby się
uwijają i robią co mogą, aby można stąd było wyjechać z pozytywnymi
wspomnieniami. Feeria barw pochodząca od roślinności, a także lazur jeziora
dopełniają wrażenia obcowania z, żeby nie przesadzić, naprawdę niecodziennym
miejscem na ziemi. Jeśli kiedykolwiek wahaliście się i nie mieliście pewności
czy tu przyjechać, naprawdę nie ma się co zastanawiać. Garda to wspaniałe
miejsce na wakacje.
Mnie na koniec wypada zaś powiedzieć Ciao!, i być może do zobaczenia. Arrivederci!
Mapa:
2 komentarze:
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Niestety jeszcze w tym miejscu nie miałem okazji być, ale może za rok uda mi się je odwiedzić. Tym bardziej, że zawsze jest możliwość wypożyczenia kampera https://autocampingi.pl/ którym tak naprawdę możemy poruszać się wszędzie gdzie tylko chcemy.
Prześlij komentarz