czwartek, 3 sierpnia 2017

Bogatynia – Drezno – Bogatynia (29.07.2017)

226 km i 2200 m podjazdów – to bilans naszej sobotniej wyprawy z K. do Drezna. Środkowa, a zarazem najbardziej malownicza część trasy biegła wzdłuż Łaby. W Dreźnie na krótko zawitaliśmy na stare miasto, a obiad zjedliśmy w browarze Waldschlösschen. Drezno zasługuje na dłuższą wizytę i głębsze poznanie, ale to już na pewno nie na rowerze.

Wyjazd zaplanowaliśmy na dość wczesną porę, bo na 6.00, w domu zaś byliśmy ponownie około godziny 20.00. Samej jazdy rowerem uzbierało się 10 godzin. Pogoda była wymarzona. Co prawda rano było chłodno, a potem przez długi czas słońce chowało się za chmurami, miało to jednak swoje dobre strony, bo popołudniu żar nie lał się z nieba. Do Drezna trasa wiodła przez Czeską Szwajcarię, w tym przez Hřensko, gdzie promem przeprawiliśmy się na drugą stronę Łaby. Następnie aż do samego celu podróży jechaliśmy wzdłuż lewego brzegu Łaby. Dla mnie nowością był odcinek od Königstein do Pirny, wzdłuż kurortu Rathen, a także kawałek Saskiej Szwajcarii z mostem Bastei. Pierwszy raz widziałem ten sztucznie wybudowany obiekt z perspektywy Łaby. Z kolei powrót prowadził przez Stolpen, Sebnitz, Rumburk. 

Hřensko i rzeka Kamenice



Łaba i prom na drugi brzeg

"Karbonowe rumaki" na promie


Dojeżdżamy do Bad Schandau

Okolice Königstein

Rathen

Saska Szwajcaria


Most Bastei




Dla tych, którzy nie byli jeszcze w tych rejonach Łaby zachętą powinny być fantastyczne widoki na tutejsze piaskowce i bardzo dobra infrastruktura. Jedyny mankament to brak ścieżki rowerowej pomiędzy Bad Schandau a Königstein, gdzie podróż trzeba kontynuować dość ruchliwą drogą. Z kolei tuż za miejscowością Pirna zaczyna się łikendowy rowerowy ścisk drezdeńczyków. Każdy kto żyw i ma rower ucieka z miasta, ścieżka jest więc zatłoczona, zwłaszcza na jej wąskich odcinkach. Nie ma jednak alternatywy, i dobrze, gdyż trasa prowadzi pod same mury starego miasta. Tu wystarczy przejść na drugą stronę ulicy i już jesteśmy w zabytkowej części Drezna. Tylko pobieżne spojrzenie wystarczy, by stwierdzić, że mamy do czynienia z niezwykłym nagromadzeniem historycznych budowli z Kościołem Marii Panny i Katedrą Świętej Trójcy na czele. Na rowerach jednak nie da rady wszystkiego zobaczyć, jazda bowiem, z uwagi na ludzki ścisk, jest niemożliwa. Zwiedzanie trzeba zaplanować i kontynuować na pieszo, na co nie mieliśmy czasu. Kilka pamiątkowych ujęć musiało wystarczyć za cały turystyczny pobyt. Ze starego miasta ruszyliśmy na drugą stronę Łaby, do browaru Waldschlösschen, gdzie zjedliśmy lekki obiad. Mnie z kolei udało się zdegustować dwa tutejsze piwa. Trzeba przyznać, że tradycja niemieckiego browarnictwa trzyma się mocno, a takie klasyczne gatunki jak jasna czy ciemna pszenica, helles albo pilzner najlepiej smakują właśnie w Niemczech (sam pilzner również w Czechach). Już za 3,5 euro dostaniemy w browarze półlitrowy kufel piwa, a dodatkowo darmowy widok z tarasu na Łabę i lewobrzeżną część miasta. Błogość jaka ogarnęła mnie po dwóch kufelkach sprawiła, że mógłbym na tym tarasie spędzić resztę dnia. Niestety, przed nami było ponad 100 km powrotnej trasy do domu. Chcąc nie chcąc musieliśmy opuścić gościnne progi browaru i wyruszyć w długą powrotną drogę. Mimo to humory nam dopisywały i, jak się na końcu okazało, siły też. 

Drezdeńska wieża telewizyjna



Zamek Albrechtsberg





Kościół Marii Panny


Katedra Świętej Trójcy




Browar Waldschlösschen


Widok z tarasu browaru


Mapa:

1 komentarze:

taka trasa to świetna sprawa. Na wycieczki rowerowe też moga przydać się wam bagażniki rowerowe od http://www.amos.auto.pl Ja taki mam.