Dzisiaj wypróbowałem asfaltową ścieżkę rowerową wzdłuż rzeki
Sió. Potem objechałem okoliczne wioski, po czym wróciłem na wybrzeże jeziora. W
sumie „walnąłem setkę”.
Pogoda sprzyja wyjazdom, dlatego dzisiaj pojechałem
zobaczyć, dokąd prowadzi ścieżka rowerowa wzdłuż jedynej rzeki wypływającej z
Balatonu – Sió, od której zresztą wzięła się nazwa Siófok. Rzeka jest prawym
dopływem Dunaju i ma ponad 120 km długości. Jest zatem sporo miejsca, aby
zrobić fajną drogę. Jej początek jest w centrum Siófok, gdzie zaczyna się jako
wyłożona polbrukiem dość szeroka droga biegnąca tuż po prawej stronie brzegu
rzeki. Potem nawierzchnia robi się asfaltowa, sama zaś ścieżka nieco się zwęża,
nie na tyle jednak, by nie zmieściły się obok siebie dwa rowery. Wjeżdżamy więc
w okoliczne pola, robi się cicho i nostalgicznie. Czasami ktoś tu jedzie, ruchu
jednak tyle, co na lekarstwo. Niestety, niespełna po minięciu 12 kilometrów
asfalt nieoczekiwanie się kończy. Mimo, że rzeka dalej płynie i naprawdę nic
nie stoi na przeszkodzie, aby wśród tych pól „malowanych zbożem rozmaitem”
pójść za ciosem i pociągnąć asfalt dalej wzdłuż brzegu rzeki, z niewiadomej
przyczyny wszystko się raptownie kończy. Oznajmia to także osamotniony znak z
przekreślonym rowerem... Szkoda, bo droga ma dobrą nawierzchnię, nie zbliża się
do hałaśliwych dróg i wije się wzdłuż brzegu rzeki. Jest idealna nie tylko dla
rowerów, ale i dla biegających.
0 komentarze:
Prześlij komentarz