Korzystając ze słonecznej aury wybrałem się do pierwszej
stolicy Węgier, czyli do miasta Székesfehérvár. Od Siófok jest ono oddalone o
ponad 50 km.
Ale zanim o samym miasteczku, wspomnę jeszcze o pewnym
starszym panu, który właśnie w centrum Székesfehérvár podszedł do mnie i
wyraził mocne zdziwienie, że przyjechałem tu na rowerze. On również zabrał ze
sobą rower, ale nie miał odwagi ruszyć na węgierskie drogi. Trzeba tu wyjaśnić,
że niemal wszystkie połączenia drogowe na Węgrzech zbudowane są z dróg nie posiadających
poboczy. Nie ma zatem, jak w Polsce, marginesu pomiędzy skrajną linią ciągłą, a
końcem asfaltu, którym, od biedy, można by jechać. Tutaj rowerzysta jest takim
samym uczestnikiem ruchu drogowego, jak na przykład tir. W przypadku zagrożenia
nie ma więc dokąd uciec. Starszemu panu wytłumaczyłem, że dojechałem tu
bocznymi drogami, a nawet drogą gruntową przez pola kukurydzy. Czyli w sumie
bezpiecznie. Gdybym jednak nie miał wyboru i musiał być częścią sporego w tych
stronach ruchu, też raczej zostałbym w domu.
Przejdźmy jednak do celu podróży. Samo Székesfehérvár, a
właściwie historyczne centrum miasteczka, to grupa zabytków skupiona wokół
ciasnych uliczek i kilku placów. Miasto nie dość, że było stolicą Węgier przez
500 lat, to jednocześnie jest najstarsze w kraju. W tutejszej katedrze
koronowano 37 władców, pochowano dalszych 15. Miasto na 145 lat dostało się pod
panowanie Turków i, niestety, w tym okresie zmarniało. Odrodzenie nastąpiło w
XVIII wieku, za panowania Habsburgów. Współczesne dzieje to między innymi
sławna na wszystkie kraje socjalistyczne fabryka autobusów Ikaraus, oraz kolebka
Viktora Orbána, który się tu urodził.
Jeśli chodzi o starówkę część budynków jest chwilowo w remoncie,
ale ogólnie czuć klimat bogatej historii tego miejsca. W tutejszej informacji
turystycznej dostałem mapę, która pomogła mi rozeznać się co i jak. Udało mi
się także wypatrzyć hotel sprzedający lokalne piwo, po które czym prędzej się
udałem.
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz