Słoneczny i ciepły październikowy łikend spędziliśmy w
Dreźnie, stolicy Saksonii. To odległe o niecałe dwie godziny jazdy samochodem
od Bogatyni miasto, liczące wraz z przyległościami ok. 1 mln mieszkańców,
oferuje wiele atrakcji i miejsc do zwiedzania, spośród których wybraliśmy, co
oczywiste, stare miasto, na czele z kompleksem Zwinger, wieżę zamku rezydencyjnego
(jako punt widokowy) i leżący na rubieżach miasta Pillnitz, czyli zamek z
olbrzymim parkiem. Ale byliśmy również po drugiej stronie Łaby, zaliczając
niecodzienną i zjawiskową, podwieszaną kolejkę Schwebebahn. To oczywiście nie
wszystko co oferuje Drezno, które nie sposób dokładnie poznać w tak krótkim
czasie. Z konieczności wymuszonej selekcją w dalszej części wpisu prezentuję subiektywny
i skondensowany przegląd miejskich atrakcji.
Po prawej stronie Łaby w dzielnicy Drezna Loschwitz znajduje
się najstarsza podwieszana kolej na świecie – Schwebebahn. Co prawda jej długość nie jest oszałamiająca, bo wynosi zaledwie niecałe 300
metrów, niemniej konstrukcyjnie należy do unikatów, składa się bowiem z podpór,
na których zawieszona jest szyna, po której porusza się lina, ta zaś napędza
podwieszony pod nią wagonik kolejki. Wagoniki są dwa, poruszają się
naprzemiennie (kiedy jeden „sunie” w górę, w tym samym czasie drugi porusza się
w dół) i mogą jednocześnie przewieźć w sumie 80 pasażerów. Różnica wzniesień
pomiędzy stacją początkową i końcową wynosi nieco ponad 80 metrów, czas podróży
to niecałe 5 minut. Bilet w obie strony kosztuje 5 euro, na górnej stacji
kolejki znajdują się niewielka restauracja i tarasy widokowe, z których widać
Łabę i całe Drezno, aż po jego obrzeża kończące się na wzgórzach po lewej
stronie rzeki. Pierwszy kurs kolejki odbył się w 1901 roku, dłuższy jej postój miał
miejsce na przełomie lat 80 – 90 tych XX wieku, kiedy gruntownie obiekt
wyremontowano. Obecnie kursy kolejki odbywają się co pół godziny.
Po zaliczeniu prawego brzegu ruszyliśmy na obfitą w atrakcje
lewobrzeżną część Drezna. Jak wiadomo, pod koniec II wojny światowej miasto zostało
niemal zrównane z ziemią przez co straciło wiele zabytkowych obiektów. To, co
dzisiaj można podziwiać w starej części miasta to tylko część jego
niegdysiejszej potęgi, w dodatku w większości odtworzona ze zniszczeń i
zgliszcz. Za głównego budowniczego miasta uważa się króla Augusta II Mocnego,
władcę państwa polsko-saskiego. Drezno za jego czasów stało się miastem
rezydencjalnym, drugą stolicą połączonych krajów, a władca przyczynił się do
budowy kompleksu Zwinger czy zamku Pillnitz. Wędrując lub jeżdżąc ulicami
Drezna rzuca się w oczy ich niebagatelna szerokość, obfitość zieleni i
dyskretna nowoczesność. Jest tu trochę z klimatu Wrocławia, ale bez kamienic
ograniczających miejską przestrzeń, za to z równie licznymi parkami i bulwarami
nad rzeką. Ci, którzy znają i lubią stolicę Dolnego Śląska koniecznie powinni
wybrać się również do stolicy Saksonii. Nie będą zawiedzeni.
Stare miasto |
Spośród zabytków starego miasta wybraliśmy między innymi zamek rezydencyjny z XII wieku, a właściwie jego wieżę,
skąd rozciąga się widok na miasto i płynącą w dole Łabę (bilet wstępu kosztuje
5 euro). Sam zamek spłonął na początku XVIII wieku, został jednak przez króla
Augusta odbudowany. Kolejny kataklizm wydarzył się w lutym 1945 roku, w czasie
bombardowania miasta. Po zamku pozostały zgliszcza, a jego odbudowa trwała aż
do 2004 roku. Obecnie różne jego części są udostępnione do zwiedzania.
Wybierając wieżę widokową należy pamiętać, że na taras widokowy prowadzą 222
schody – i to bez alternatywy w postaci windy 😀.
Jeśli będziecie w Dreźnie koniecznie musicie zobaczyć
Zwinger, późnobarokowy i jeden z najbardziej znaczących w Europie kompleksów
architektonicznych. Powstały w pierwszej połowie XVIII wieku składa się z przestronnego
dziedzińca otoczonego zabudowaniami, przez które przechodzą bramy. Zarówno
dziedziniec jak i tarasy dostępne są dla turystów nieodpłatnie. Obiekt powstał z
powodu zazdrości, którą August II Mocny miał poczuć podczas wizyty w wersalskim
pałacu. Znany ze skłonności do przepychu władca postanowił mieć u siebie równie
okazałą rezydencję. W czasie swojej historii kompleks mocno ucierpiał przynajmniej
dwukrotnie. Pierwszy raz w czasie Wiosny Ludów, która przeszła przez Europę w
połowie XIX wieku. To było jednak nic w porównaniu z dywanowym atakiem
lotniczym pod koniec II wojny światowej – Zwinger został wówczas zrównany z
ziemią. Niemal zaraz po zakończeniu wojny przystąpiono do odbudowy kompleksu,
która zakończyła się w 1962 roku. Zwinger, jak przystało na światowej sławy
budowlę, przyciąga turystów przez cały rok i, podobnie jak most Karola w
Pradze, tłumnie gromadzi wszystkie możliwe nacje, które przyjeżdżają do Drezna
podziwiać kunszt i architektoniczny smak jego twórców.
Jednym z najznamienitszych zabytków Drezna jest kościół
Marii Panny wznoszący się pośrodku wielkiego placu w centrum starego miasta.
Ten luterański zabytek z początków XVIII wieku jest jednym z najbardziej
rozpoznawalnych w Europie zabytków protestanckiej architektury sakralnej. Zbombardowany
i zamieniony po II wojnie światowej w trwałą ruinę na odbudowę czekał aż do
upadku Muru Berlińskiego. Dopiero wtedy przystąpiono do prac związanych z jego
renowacją, która zakończyła się w 2005 roku. Niestety, w czasie pobytu w
Dreźnie nie mieliśmy szczęścia znaleźć się we wnętrzach kościoła – trwał
koncert i wszystkich turystów zapraszano do odwiedzin następnego dnia. Szkoda,
bo poza wnętrzami kościół oferuje wstęp na wieżę skąd, jak przypuszczam, musi
rozciągać się doskonała panorama na centrum miasta i dalsze tereny.
Pierwszy dzień pobytu zakończyliśmy kolacją w jednej z wielu
tutejszych restauracji. Ceny? Dość przystępne, kuchnie zaś do wyboru do koloru
– od klimatów wschodnich przez typowe niemieckie dania po szybkie przekąski
rodem z amerykańskich autostradowych barów. Jeśli chodzi o nocleg, od kiedy
istnieje booking.com nie ma już problemów z rezerwacją miejsca. Zasada jest
jedna – im bliżej centrum tym ceny rosną. Za noc ze śniadaniem w Willi de Baron
http://villadebaron.com/ odległej od
centrum około 30 minut piechotą zapłaciliśmy nieco ponad 100 euro. Oczywiście
do Drezna można przyjechać na jeden dzień, ale trzeba się liczyć z tym, że przy
dobrej aurze miejskie parkingi mogą być w pełni zajęte – dlatego warto z domu
wyjechać jak najwcześniej.
Drugiego dnia łikendu w Dreźnie odwiedziliśmy leżący na
przedmieściach aglomeracji zamek i park Pillnitz. Za jedyne 8 euro można dowoli spacerować (również z psem) po obszernych parkach
królewskich wysadzanych drzewami i krzewami, podziwiać architekturę tutejszych
zabytków i płynącą tuż obok Łabę. Jeśli chodzi o historię tego miejsca, sięga 1539
roku czyli daty założenia parku. Dwa wieki później ogród stał się częścią
królewskiej letniej rezydencji z przyległym pałacem i innymi zabudowaniami. Część
pałacowa składa się z trzech skrzydeł, w których znajduje się kolekcja zarówno eksponatów
z epoki jak i dzieł sztuki współczesnej. Żeby dotrzeć do wszystkich zakamarków
pałacu i rozległego ogrodu potrzeba 2-3 godzin. To idealne miejsce na
niedzielny, niespieszny spacer, zwłaszcza jeśli pogoda dopisuje. Auto można
zostawić na dedykowanym parkingu w cenie 2 euro.
Wizytą w Pillnitz zakończył się nasz łikend w Dreźnie, a dla
mnie trzeci już pobyt w centrum saksońskiej stolicy. Poprzednio przyjeżdżałem
tutaj na rowerze (w tym raz z Bogatyni), i latem. O ile jednak rower jest doskonałym środkiem do poruszania się po
ścieżkach rowerowych wzdłuż Łaby słabo sprawdza się w tkance starego miasta i
często wyklucza udział w dokładniejszym zwiedzaniu. Do wielu zabytków z rowerem
po prostu nie wejdziemy, a zostawianie sprzętu na ulicy jest zajęciem dla osób
o stalowych nerwach i prawdopodobnie grubym portfelu. Najlepszym rozwiązaniem
jest zabranie rowerów i przyjazd autem. Wtedy synergia obu nożnych napędów
(pieszego i rowerowego) będzie idealna. Przy czym w takim wypadku najlepiej na
zwiedzanie przeznaczyć trzy dni…
0 komentarze:
Prześlij komentarz