Nieco ponad 60 km na zachód od Bogatyni, na obrzeżach
miasteczka Neustadt in Sachsen, znajduje się łatwo dostępna wieża widokowa
Götzingerturm u podnóża której zbudowano gospodę. Jest tu także plac zabaw i
miejsce do organizowania biwaków. Mimo niezbyt ciepłej aury sporo osób wybrało
się na spacer w te rejony. Tymczasem mój wyjazd z domu nieco się przeciągnął. W
mroźny, niedzielny poranek ciężko było zebrać się i wskoczyć na rower, ale
ostatecznie ruszyłem na trasę. Bilans? Przejechane 137 km przy ponad 1800
metrów podjazdów.
Götzingerhöhe na szczycie którego znajduje się Götzingerturm
to miejsce popularnych wycieczek, zwłaszcza w przypadku niemieckich emerytów. Punkt
widokowy jest bowiem łatwo osiągalny zarówno autem jak i pieszo. Z jednej
strony (od głównej drogi) poprowadzono w stronę wieży widokowej półkilometrowy odcinek
asfaltu, z drugiej – blisko stąd do szlaków turystycznych biegnących w kierunku
Saskiej Szwajcarii. Puntem centralnym jest gospoda oraz
25-cio metrowa wieża widokowa z 1883 roku, której konstrukcja jest ażurowa i
niezbyt stabilna, zwłaszcza w czasie silniej wiejącego wiatru. Co ciekawe,
bliźniacza wieża została w tym samym czasie postawiona również w odległym o
ponad 600 km miasteczku Pforzheim w Badenii-Wirtembergii. Z kolei gospoda to
budynek pochodzący z 1997 roku i jest następcą zbudowanej tu w tym samym czasie
co wieża widokowa karczmy. Nazwa punktu widokowego pochodzi od Wilhelma
Leberechta Götzingera, luterańskiego historyka, który pierwszy opisał wzgórze i
sąsiadującą z nim okolicę. O jego życiu i twórczości przypomina portret
historyka i tablica zawieszona w korytarzu gospody. Obiekt poza gastronomią
oferuje również noclegi. Z kolei z wieży widokowej rozciągają się widoki na Łabskie
Piaskowce, Góry Żytawskie i Górne Łużyce.
W drodze do celu |
Gospoda Götzingerhöhe |
Wieża widokowa |
Widoki z wieży |
We wnętrzu gospody |
Niedziela to pierwszy dzień tej jesieni z tak niską
temperaturą. W chwili wyjazdu nie było co prawda mrozu, ale wiejący wiatr
dokładał swoje i pogłębiał uczucie zimna. Miało się wrażenie, że mróz dominuje,
a wychodzące od czasu do czasu zza chmur słońce było na tyle słabe, że na
niewiele pomoc naszej gwiazdy się zdała. Chwila postoju i czuło się na całym
ciele przenikające zimno. Może dlatego rowerzystów tylu co kot napłakał, za to
sporo pieszych turystów, których październikowy chłód jakoś nie odstraszył. Mimo
wszystko liczę jeszcze na cieplejsze dni, z których będzie można
zrobić właściwy pożytek. Tego sobie, a przede wszystkim Wam życzę 😀.
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz