Japoński ogród w Przesiece robi wrażenie swoją wielkością.
Nie spodziewaliśmy się, że rośliny, woda, skały i wiele innych elementów
wchodzących w skład kompleksu można tak poukładać, aby całość tworzyła z jednej
strony pozorny, trochę dziki chaos, z drugiej zaś jednak uporządkowany teren,
gdzie na wszystko jest odpowiednie, przemyślane wcześniej miejsce. Warto wydać
27 złotych i odwiedzić Siruwię dla jej kolorów, zapachów i dźwięków. A jeśli
już tu będziecie, koniecznie trzeba udać się na spacer do wodospadu Podgórnej i
kaskady Myi.
Do Siruwii prowadzi wąska droga, na końcu której znajduje
się parking. My skorzystaliśmy z niewielkiego miejsca postojowego w Podgórzynie
przy Dziurawej Skale. Stąd do celu jest nieco ponad kilometr spaceru. Ogród
japoński to nie tylko atrakcje przyrodnicze, ale również miejsce, gdzie
znajduje się plac zabaw, muzeum samuraja i bistro oferujące japońskie piwo,
sake, przekąski, lody i kawę. Teren ogrodu jest ułożony pod kątem, zwiedzanie
zaczyna się na górze, potem alejki łagodnie obniżają się, tak by ostatecznie sięgnąć
poziomu kilku metrów poniżej wejścia. Dzięki takiemu ukształtowaniu udało się
istniejące tutaj źródełka wody przekierować w dość żwawo płynące strumienie
napełniające sporych rozmiarów stawy. Powierzchnia ogrodu zajmuje ok 1,5 ha, a
ponieważ obecny właściciel miejsce odziedziczył po swoich rodzicach, którzy zapoczątkowali
przygodę z roślinami, niektóre z rosnących tu okazów mają już po kilkadziesiąt
lat. Nazwa Siruwia, co po japońsku znaczy Sylwia, została nadana na cześć żony
pana Jakuba Kurowskiego, właściciela ogrodu. W dolnej części ogrodu znajduje
się kolekcja drzewek bonsai, a w sąsiadującym obok muzeum samuraja możemy
podziwiać miecze i oryginalne stroje japońskich wojowników. Wszystkich gatunków
roślin jest w Siruwii około 600. Dzięki nim jest tu tak kolorowo i pachnąco. Jeśli
do tego dołożymy szum strumienia i dźwięk wody rozbijającej się o skały, wizytę
w ogrodzie możemy potraktować jako kurację kojącą nerwy, wyciszającą organizm,
napełniającą nas energią.
Po opuszczeniu Siruwii terapię zaleca się kontynuować podążając
szlakiem w kierunku dwóch wodospadów: kaskad Myi i Podgórnej. Szczególnie
polecam to drugie miejsce, które dzięki temu, że wodospad spada do kotła czyli
znacznych rozmiarów zbiornika wody, szczególnie upodobały sobie morsy. Miłośników
kąpieli w mroźnej toni nie zabrakło w czasie naszej niedzielnej wizyty, nie
brakuje ich również zimą. Wodospad osiąga wysokość 10 metrów i można go
podziwiać z mostu lub ze specjalnie wybudowanej wiaty, wyposażonej w ławeczki. Można
się również wspiąć na początek wodospadu i ten niezwykły cud przyrody podziwiać
z góry. Co ciekawe, przy wodospadzie jest miejsce na biwak: da się tu rozpalić
ognisko, upiec kiełbaski i kontynuować odstresowującą terapię.
Wodospad Podgórnej |
0 komentarze:
Prześlij komentarz