środa, 30 grudnia 2015

Opustoszała Hubertka (28.12.2015)

W ostatnią w tym roku trasę wybrałem się w dżdżysty poniedziałek, korzystając z uroków przedłużonego urlopu. Za cel wybrałem Góry Izerskie, a dokładnie niższe ich partie rozciągające się w pobliżu Novégo Města pod Smrkem. A ponieważ był to początek tygodnia, turystyka, jak to u Czechów, poszła moim śladem i wzięła sobie wolne.
Zanim dostałem się w rejony miasteczka pogoda była nawet znośna. Delikatnie kropiło, dało się wyczuć ciepły południowy podmuch. Na dobre rozpadało się po przekroczeniu granicy gór. Ponieważ szlak prowadził pod drzewami, wilgoć aż tak bardzo nie dawała się we znaki. Dopiero później, w okolicach Lázni Libverda, na własnej skórze przekonałem się, że poniedziałek był naprawdę deszczowym dniem.
Dla tych, którzy uprawiają mtb - Nové Město pod Smrkem, a także okolice chaty turystycznej Hubertka to znane zagłębie single tracków. Ja pierwszy raz w tych okolicach wylądowałem na rowerze (z marketu Real) w 2011 roku. Podjazd pod Drogę Żałobną (Smuteční Cesta) zrealizowałem na nogach pchając rower u boku. To były czasy. Dojechałem wtedy aż do Smedavy pokonując życiowy dystans 66 km (w ciągu jednego dnia!).
Tym razem skręciłem w stronę Hubertki wcześniej mijając znane w okolicy źródło wody mineralnej (kyselka). Mimo poniedziałku liczyłem na to, że podwoje chaty będą jednak otwarte. Niestety, w ten dzień tygodnia Czesi odpoczywają od turystyki, czy się wali czy się pali. Na szlaku nie spotkałem żywej duszy, to samo pod chatą. Dopiero gdzieś w okolicach leśnych granic Lázni Libverda spotkałem grupkę pieszych zmierzających w góry. A tu ani widoków (bo chmury), ani piwa czy herbaty (bo poniedziałek). Do Bogatyni wróciłem mokry od środka i od zewnątrz.

Początek górskiego szlaku i parking przy Spalonej Gospodzie


Tablica przed zejściem do kyselky

Droga Żałobna

Droga w jeszcze większej żałobie

Hubertka



Lázně Libverda

A ponieważ to już ostatni wpis w tym roku i bez podsumowania się nie obejdzie, zatem od razu napiszę, że w 2015 roku udało mi się przejechać niecałe 7 tys. km. Pewnie byłoby więcej gdyby nie przerwa w szczycie sezonu spowodowana chorobą. Jak wykazali uczeni, co się odwlecze to nie uciecze. W każdym razie plany na przyszły rok są już szeroko zakrojone a sprzęt zamówiony. Jeśli się wszystko powiedzie, będzie się działo. I tego się trzymajmy.

Mapka:



1 komentarze:

Super widoki i miejsca.
Pozazdrościć można takich wycieczek