Położona niecałe 150 km od Bogatyni Świdnica była celem
naszego ostatniego łikendowego wyjazdu. To dolnośląskie miasto z bogatą
historią sięgającą XI wieku jest przygotowane na przyjmowanie turystów
zainteresowanych zarówno przeszłością miasta jak i jego kulturalno-rozrywkową
stroną. Jeśli do tego dodać pobliski zamek Książ otrzymamy mieszankę
krajobrazów i widoków stojącą na najwyższym poziomie, nie do pogardzenia przez
najbardziej wymagających odbiorców praktykujących turystykę kulturoznawczą. Szkoda
jedynie, że owych odbiorców kultury w mieście jak na lekarstwo.
Świdnica posiada wszystko co powinno posiadać miasto
przygotowane na najazd turystów. Zachowaną niemal w całości historyczną
strukturę zabudowy centrum, drugą co do wielkości na Dolnym Śląsku po Wrocławiu
(zniekształconą, niestety, blokiem z płyty, który w latach PRL zastąpił
wyburzoną kamienicę), niepowtarzalny w skali kraju kościół Pokoju, zbudowany z
materia łów nietrwałych (bez udziału gwoździ) i wpisany na światową listę
dziedzictwa UNESCO, odbudowaną wieżę ratusza służącą za doskonały punkt
widokowy, przygotowane szlaki miejskie w systemie citywalk oraz wiele zabytków,
w tym piątą co do wielkości w Polsce katedrę świdnicką. Poza strawą duchową
miasto oferuje także coś dla ciała i żołądka w przybytkach położonych w samym
śródmieściu (o których za chwilę). Świdnica stanowi ponadto doskonały punkt
startowy do pobliskich atrakcji takich jak choćby zamek w Książu (15 minut
drogi autem) czy muzeum parowozów w Jaworzynie Śląskiej. Wydawać by się mogło,
że mając tyle atutów w ręku miasto powinno pękać w szwach od turystów. Niestety,
jest tu cicho (aż za cicho), spokojnie, atmosfera przypomina senne miasteczko
powiatowe leżące poza szlakiem. A szkoda, bo Świdnicę warto, a nawet trzeba
odwiedzić.
Z uwagi na to, że łączą mnie rodzinne i koleżeńskie
koligacje z miastem, ostatni łikend w Świdnicy był moim n-tym przyjazdem do
miasta (gdzie „n” jest większe od 20, 30…). Mimo to, do czego trochę wstyd się
przyznać, po raz pierwszy znalazłem się w murach kościoła Pokoju. Lepiej późno
niż wcale. Warto zatem bliżej przyjrzeć się obiektowi. Ten ewangelicko-augsburski
zabytek pochodzący z XVII wieku stanowił przejaw tolerancji cesarza Ferdynanda
III dla wiary innej niż katolicka. Władca pozwolił na budowę trzech kościołów
pokoju (pozostałe postawiono w Głogowie i Jaworze), niemniej uwarunkował ich budowę
szeregiem zakazów i nakazów, w tym obowiązkiem budowy kościoła z materiałów
nietrwałych. Dlatego kościół zbudowano bez udziału gwoździ, w systemie
szachulcowym. Z zewnątrz budowla przedstawia się nader skromnie, dopiero
wnętrze otwiera oczy na jego bogactwo, kunszt wykonania i dbałość o każdy,
nawet najmniejszy szczegół. Wrażenie robi barokowa ambona, wielki ołtarz i
XVII-sto wieczne organy. Z uwagi na to, że kościół zbudowano z myślą o zmieszczeniu
jak największej liczby wyznawców (nawet 7,5 tysiąca) po bokach budowli znajdują
się czteropiętrowe empory (antresole). Kościół jest dosłownie wszędzie pokryty
malowidłami, które znajdują się nie tylko na ścianach, balustradach, schodach,
ale i na suficie. Uroku wnętrzu dodaje dyskretne oświetlenie, dzięki czemu
można je fotografować. Kościół przechodzi nieustanną renowację, a wśród
darczyńców jest m.in.: fundusz z Görlitz. Trochę szkoda, że wejście na
antresole jest zamknięte, z góry widoki byłyby zapewne jeszcze bardziej urzekające.
Być może kiedyś to się zmieni, tymczasem pozostaje parter, którego podwoje są
otwarte codziennie, wstęp zaś kosztuje 12 zł.
|
Kościół Pokoju |
Będąc w Świdnicy koniecznie trzeba wybrać się na wieżę
ratuszową, która została odbudowana w latach 2010 – 2012. Poprzednia runęła w
1967 roku wskutek źle prowadzonego remontu i rozbiórki sąsiadujących budynków.
Na wieżę zawiozą nas dwie windy, ze szczytu rozciąga się niczym nie
przesłonięty widok na okolice, w tym na Ślężę i Góry Wałbrzyskie. Wstęp kosztuje
2 zł.
|
Ratusz i wieża |
|
Widoki z wieży ratuszowej |
Jeśli będziemy w okolicach ratusza warto wybrać się na obiad
i piwo do tutejszych restauracji (wszak już w średniowieczu Świdnica słynęła z
produkcji piwa i jego eksportu do odległych miast, w których funkcjonowały „Piwnice
Świdnickie”). Godna polecenia jest Piwnica Ratuszowa, w której nie tylko
smacznie zjemy, ale możemy napić się piwa z browaru Świdnica. Sąsiaduje z nią
restauracja Rynek 43 z kuchnią w stylu fusion i piwami z tutejszego browaru
craftowego Pivovsky. Kilka metrów dalej natkniemy się z kolei na przybytek dla fanów
multitapów: Ambasadę San EscoBAR, wyposażoną w osiem kranów piwnych i z bogato zastawioną
butelkami lodówką.
|
Restauracja Rynek 43 |
|
Ambasada San EscoBAR |
Świdnica jest także świetnym miejscem na wypady w okolice,
choćby w Góry Sowie czy do nieodległego zamku Książ. Ostatnio nową atrakcją
położonego pod Wałbrzychem zabytku jest trasa turystyczna biegnąca 50 metrów
pod dziedzińcem zamku wzdłuż bunkrów budowanych przez faszystowskie Niemcy w
okresie końca II wojny światowej. Oddane do zwiedzania korytarza mają łączną
długość ok. 1,5 km. W czasie wycieczki z przewodnikiem obejrzymy 4 filmy,
poznamy prawdopodobne przeznaczenie kompleksu, a przede wszystkim dowiemy się o
strasznych losach ludzi, którzy traktowani jak niewolnicy nieludzkim wysiłkiem i
w okropnych warunkach budowali tysiące metrów korytarzy najczęściej ginąc w bezimiennych
miejscach pochówku…
|
Tunele pod zamkiem |
|
Wycieczka odbywa się z przewodnikiem |
Jasną stroną zamku są oczywiście jego udostępnione do
zwiedzania wnętrza. Pochodzący z XIII wieku zabytek, który swój obecny kształt zawdzięcza
niemieckiej rodzinie Hochbergów, miał burzliwą historię. Wielokrotnie
niszczony, był odbudowywany i rozbudowywany. W czasie II wojny światowej stał
się jedną z kwater Hitlera, a po wojnie znalazł się w rękach radzieckiej armii,
która spustoszyła zamek. W latach 70-tych XX wieku rozpoczęła się renowacja
zabytku. Zwiedzanie jest ułatwione dzięki tabliczkom z numerami, po których
poruszamy się jak po sznurku. Jedynym minusem jest brak dostępu do balkonów,
wykuszy czy innych otwartych od wnętrza zamku przestrzeni, dzięki którym
moglibyśmy zaczerpnąć świeżego powietrza i spojrzeć w dół podziwiając panoramę
dziedzińca lub przyległego do zamku parku.
|
Aleja przed zamkiem |
|
I sam zamek |
|
Ogrody zamkowe |
Reasumując, w młodości wyobrażałem sobie, że kiedyś
zamieszkam w Świdnicy, mieście nie za dużym i nie za małym, zabytkowym, a
jednocześnie nienachalnie nowoczesnym, dobrze skomunikowanym ze stolicą Dolnego
Śląska, położonym blisko gór i południowej granicy kraju. Miejscu wręcz idealnym.
Losy potoczyły się jednak inaczej. Na szczęście do Świdnicy mam na tyle blisko,
by w razie tęsknoty znów tutaj przyjechać i powiększyć liczbę odwiedzin o
kolejne „n”.
1 komentarze:
Świdnica to naprawdę urocze miasto :)
Prześlij komentarz