Optymistyczne prognozy pogody na pierwszy dzień majówki sprawiły,
że znaleźliśmy się około cztery godziny jazdy samochodem od Bogatyni, w Kouty
nad Desnou, popularnej stacji narciarskiej położonej w czeskich Jesenikach,
skąd najbliżej do jednego z siedmiu cudów architektonicznych Republiki
Czeskiej. Ten cud to elektrownia szczytowo-pompowa Dlouhé Stráně.
Elektrownia pracuje na bazie z dwóch zbiorników wodnych,
niżej położonego i utworzonego w wyniku budowy zapory na rzece, skąd czerpana
jest woda do sztucznie utworzonego zbiornika górnego (położonego na wysokości
1350 m n.p.m.) o długości ok. 710 m i szerokości 240 m. I właśnie ten zbiornik był
celem naszej wyprawy. Ułatwieniem i ulgą w marszu pod górę jest tutejsza
sześcioosobowa kanapa, z której usług zdecydowaliśmy się skorzystać. Niestety,
ta przyjemność nie należy do najtańszych, cena za jazdę w obie strony to 240
koron za osobę (najtaniej ma pies bo tylko 50 koron, ale mimo niskiej ceny samotnie podróżujących
psów nie było na kanapach widać). Górna stacja kolejki znajduje się na górze Medvědi (1095 m
n.p.m.), zaś kolej jest intensywnie eksploatowana głównie w sezonie narciarskim. W
okresie letnim jazdy odbywają się co pół godziny. Obok górnej stacji znajduje
się bezpłatna wieża widokowa z pejzażami Jeseników, na którą warto się wdrapać
i zrobić kilka zdjęć.
Kouty nad Desnou |
Pusto i cicho |
Wieża widokowa obok górnej stacji kolejki |
Widoki z góry |
Do górnego zbiornika prowadzi pieszy szlak oraz dobrze
utrzymana choć sporo dłuższa droga asfaltowa, po której jeżdżą busy z
wycieczkami nad zbiornik. My w górę szliśmy pieszym szlakiem, wracaliśmy
asfaltem. Niestety, z uwagi na warunki pogodowe niemal na całej długości szlaku
leżał śnieg, co raczej nie było niebezpieczne, jednak uciążliwe ze względu na
pokonanie dodatkowego oporu. W każdym razie dobrze mieć na sobie jakieś odporne
na wilgoć obuwie.
Tu jeszcze zima króluje |
Olbrzymi sarkofag zbiornika |
Sam zbiornik, którego budowa, jak i całej elektrowni, trwała
osiemnaście lat robi podwójne wrażenie. Pierwsze to przytłaczające uczucie
ogromu konstrukcji i ilości wpompowanej tu wody. Z powodu dość silnie wiejącego
wiatru na tafli tworzyły się fale, które uderzając o betonowe nabrzeże brzmiały
niczym szum morza (co by się stało, gdyby z jakichś powodów cała ta woda nagle
popłynęła w dół?). Drugie uczucie to wrażenie irracjonalności: po co budować na
górze tak wielki zbiornik i to w takim otoczeniu? Totalna abstrakcja! A jednak
Czesi mieli rację. Okazuje się, że budowa elektrowni zwróciła się już po
siedmiu latach pracy. W każdym razie ciężko opisać wszystkie wrażenia, jakich
tutaj doznaliśmy. W dodatku tuż na wyciągnięcie ręki charakterystyczny szczyt Pradziada, zdobyty przez nas dwa lata temu…
Dlouhé Stráně |
Pradziad |
W drodze powrotnej mieliśmy okazję przyjrzeć się nieczynnym
wiatrakom wbudowanym w górski krajobraz. Marnie komponowały się z otoczeniem, a
właściwie zepsuły tutejsze widoki. W dodatku stanowiły zagrożenie dla turystów,
czego dowodem były tabliczki ostrzegawcze w pobliżu szlaku. Stawianie wiatraków
w górach to zdecydowanie kiepski pomysł.
Po zjedzeniu późnego obiadu mieliśmy jeszcze dwie godziny
jazdy do naszej miejscówki w Janovičky, przygranicznej osady na obrzeżach
Broumova. Pensjonat, w którym zarezerwowaliśmy pokój znajduje się na końcu prowadzącej
cały czas pod górę drogi, tuż na skraju lasu, skąd do granicy z Polską jest ok.
600 m ścieżką rowerową. Wymarzone miejsce dla szukających ciszy i spokoju. Ale
także dobra baza wypadowa w okoliczne skały, o których już w kolejnej relacji.
Mapa:
1 komentarze:
Ładnie to wygląda.
Prześlij komentarz