Niewielka miejscowość Lomnice nad Popelkou leży w bliskim
sąsiedztwie miasta Jiczyn, zwanego bramą do Czeskiego Raju. Wyruszyłem w te
rejony w czasie sobotniego przesilenia pogodowego – było on dotkliwe dla
Bogatyni i okolic, tymczasem na południu świeciło słońce i było ciepło. Prawie
doskonale, jeśli nie licząc podmuchów, miejscami porywistego, wiatru.
Zanim odwiedziłem centrum miasteczka najpierw pojechałem do
leżącego na obrzeżach miejscowości ośrodka sportów zimowych, a dokładnie skoków
narciarskich. Znajdują się tu trzy główne skocznie (mała, średnia i duża) oraz
kilka lilipucich obiektów przeznaczonych dla początkujących amatorów tego
sportu. Jak widać na zdjęciach, zawody można rozgrywać także latem, co zdarza
się w okolicach sierpnia, kiedy odbywają się mistrzostwa o puchar Lomnice nad
Popelkou. Dodatkową atrakcją jest wieża widokowa usytuowana na największej
skoczni, niestety, z uwagi na brak właściwego obuwia nie udało mi się tam
dotrzeć (na górę prowadzą schody).
|
Rynek w Libercu |
|
A to już Turnov |
|
Skocznie narciarskie w Lomnice nad Popelkou |
W samym centrum miasteczka znajduje się tradycyjny czeski
plac otoczony kamienicami, a mniej więcej po jego środku znajdziemy mariański
słup morowy. Pierwsze wzmianki o Lomnice nad Popelkou pochodzą z 1232 roku. Z
początkiem XIX wieku miasteczko stało się popularne za sprawą produkowanych tu
herbatników i wafli. Obecnie jest często odwiedzanym miejscem z uwagi
na stworzenie miejskiego obszaru chronionego zabytki, a także z uwagi na ośrodek rekreacji i
sportu.
|
Centrum miasteczka |
Ważną częścią miasta, choć leżącą poza jego granicami, jest
oddalona o kilka kilometrów wieża widokowa na górze Tábor (678 m n.p.m.) uważana
za jedną z najpiękniejszych w Czechach. Obecna wieża widokowa została
wzniesiona na miejscu jej drewnianej poprzedniczki, w 1911 roku. Wysoka na 35 m
jest czynna przez cały rok, koszt wstępu wynosi 20 koron. Obecnym właścicielem
jest osoba prywatna, która dzięki wsparciu środków z UE poprawiła i
odremontowała nadpsute zębem czasu fragmenty wieży, a także dokończyła budowę
połączonego z wieżą pensjonatu. W sobotę u podnóża wieży odbywał się lokalny
festyn, był więc grill, piwo, karuzele i stragany. Niestety, zamiast bawić się
musiałem ruszać do Bogatyni, do której miałem ponad 70 km. Wyprawa ta przejdzie
do historii także z tego powodu, że pobiłem swój tegoroczny rekord jeśli chodzi
o długość podjazdów. W sumie było ich niespełna 2500 m.
|
Wieża widokowa Tábor |
|
I widoki |
|
Mój Cannondale |
|
Karkonosze |
|
Kozákov |
|
Smutne i zapracowane kuce |
|
W drodze powrotnej do domu - ruiny zamku Trosky |
Mapka:
1 komentarze:
Piękne widoki i zdjęcia! Trochę zazdroszczę wyprawy.
Prześlij komentarz