niedziela, 14 czerwca 2015

Stóg Izerski i Smrek (6.06.2015)

Słoneczną sobotę poświęciłem na przejazd po Górach Izerskich, w tym na dziewicze zdobycie rowerem (na piechotę byłem tu dwukrotnie) szczytu Smrek (czeski: Smrk) i to od strony Stogu Izerskiego, a więc był to pewien rodzaj poświęcenia.
Do Świeradowa-Zdroju dotarłem najkrótszą drogą przez Nové Město pod Smrkem, a następnie Czerniawę-Zdrój. Na asfalt wyjechałem tuż przed dolną stacją kolejki gondolowej, następnie przejechałem miejskim deptakiem zachwycając się postępem, jaki w ostatnim czasie tu nastąpił: centrum kurortu wypiękniało, pojawiły się odnowione fontanny, park nabrał uzdrowiskowego charakteru. Cieszą te zmiany, tym bardziej, że jeszcze kilka lat temu miasto straszyło dziurami w asfalcie i krzywymi chodnikami, a wieczorna przejażdżka po opustoszałym centrum przypominała podróż cmentarną aleją. Teraz życie tętni od rana i nie to związane, jak kiedyś, z lokalną żulią, która najwyraźniej musiała poszukać sobie mniej rzucających się w oczy miejsc. Nadal przeważają niemieccy emeryci, ale otoczka miasta nie jest już przygnębiająca. Jest nadzieja, że te zmiany będą rozchodzić się na pozostałe ulice, gdyż poza centrum jest tu jeszcze wiele do zrobienia.

Smrek i Stóg Izerski (po lewej)

Panorama na Czerniawę-Zdrój

Dolna stacja gondoli

Deptak w centrum Świeradowa

Nowa fontanna

Wjazd na Stóg Izerski rozpocząłem przy sanatorium i nieprzerwanie kontynuowałem aż po schronisko na górze. Na trasie i pod schroniskiem nie sposób opędzić się od znajomych, potwierdza się zatem reguła, że bardzo dobrze znamy okoliczne góry pod warunkiem, że leżą w pobliżu Świeradowa-Zdroju, Karpacza czy Szklarskiej Poręby. W schronisku, z uwagi na kolej gondolową, przeważa towarzystwo klapkowo-plażowe, zatem nic tu po mnie. Ruszam w kierunku Smrku, i choć początek idzie bardzo dobrze, bo wciąż po asfalcie, to już droga od przełęczy do przejścia granicznego z Czechami jest fatalna. Ktoś zaznaczył tę trasę jako szlak dla rowerów MTB, i pewnie zamiary miał słuszne, obawiam się jednak, że nawet górale będą miały problem z przejazdem po drodze usypanej głazami. I właśnie tego w Polsce nie rozumiem, jeśli od samej granicy z Czechami momentalnie wsiadam na rower i jadę pod samą wieżę widokową na Smrku utwardzoną gruntową drogą, dlaczego nie można jej przedłużyć o ten nieco ponad kilometrowy odcinek po stronie polskiej? Może dlatego, że widok rowerzysty tłukącego się po wybojach i częstokroć niosącego swój sporej wagi rower jest po prostu zabawny. Jakimi meandrami krążą myśli tutejszych zarządców to już pewnie tylko ich żony wiedzą. Mniejsza jednak o tych mądrali, najważniejsze, że w końcu znalazłem się w kraju, który w bajkerach widzi potencjał, a nie powód do opowiadania dowcipów.

Widok spod schroniska

A oto i schronisko


Ażurowej konstrukcji wieża widokowa na Smrku







Po czeskiej stronie piknik, a na wieży ścisk. Ruszam zatem w kierunku schroniska Smedava, zaliczając po drodze nowe odcinki tras, w tym drogę na przełęcz pod Klínovým vrchem i trasę w pobliżu góry Zadní kopec. Tu jest spokojnie i pięknie, gdyż, o co w Górach Izerskich trudniej niż w innych pasmach, widać rozległe krajobrazy i panoramy, w tym na Karkonosze.

Na horyzoncie Karkonosze

Smedava
Schronisko Smedava jak zwykle tłumnie oblegane, tym bardziej po tym, jak w zeszłym roku przeszło lifting i wnętrza nabrały bardziej nowoczesnego kształtu (co nie każdemu musi się jednak podobać). Po krótkim odpoczynku wracam do Bogatyni przez zjeżdżony kilkukrotnie wte i wewte szlak rowerowy poprowadzony w większości nowym asfaltem do miejscowości Oldřichov v Hájích. Po drodze zatrzymuję się przy punkcie widokowym Krásná Maří (Piękna Maria) na krótką sesję zdjęciową. 

Widoki z Pięknej Marii


Hejnice i bazylika

Paličník
Mapka:

0 komentarze: