Sobotnia wizyta na zamku w Kliczkowie miała tę zaletę, że z
powodu niezbyt ciekawej pogody okupowany zwykle przez dzikie tłumy obiekt był tym
razem opustoszały. Dzięki temu w tutejszej kawiarni byliśmy sami, a w czasie
spaceru wzdłuż rzeki Kwisy spotkaliśmy jedynie kilku tubylców. Kto już raz był
w okolicach Kliczkowa ten wie, że na samym zamku nie kończą się tutejsze atrakcje.
Do „zaliczenia” jest jeszcze wieża widokowa, skały Pupa Słonia i Dzban,
elektrownia wodna i cmentarz koni. Wszystko to w czasie niespełna dwugodzinnego
przyjemnego i nieforsownego spaceru.
O samym zamku i jego historii pisałem przy okazji mojej
poprzedniej bytności w tych okolicach, polecam mój archiwalny wpis, który nie stracił na aktualności. Do tamtych informacji można dorzucić
jedynie, że w kawiarni sprzedawane jest piwo z browarów Prost i Cieszyn oraz to,
że tuż za ogrodzeniem zamkowego parku od strony północno-wschodniej znajdują
się pozostałości po unikalnym na skalę światową cmentarzu koni. W latach
50-tych XX wieku było tu kilkanaście nagrobków, obecnie są trzy, z czego
jedynie dwa pochodzą z dawnych lat.
|
Nagrobki koni
|
Z zamku można dość szybko dostać się w okolice rzeki Kwisy.
Na jej prawym brzegu, tuż przed rozlewiskiem utworzonym przez tamę elektrowni
wodnej, wybudowano sfinansowaną ze środków europejskich blisko 10-cio metrową
zadaszoną wieżę składającą się z dwóch platform widokowych. Wieża pozwala na
szersze spojrzenie na przepływającą w pobliżu rzekę, z góry doskonale widać
pobliskie zakole. Widać stąd również drugi brzeg i charakterystyczne białe
skały z piaskowca kredowego. Żeby się tam dostać należy wrócić do punktu
wyjścia (przez tamę nie ma przejścia) i pokonując most drogowy udać się na ścieżkę
wiodącą wzdłuż lewego brzegu rzeki. Z perspektywy drugiego brzegu lepiej widać
konstrukcję oddanej do użytku w 1994 roku elektrowni wodnej o mocy 0,664 MW. Mimo
że jest to obiekt współcześnie zaliczany do ekologicznych według słów napotkanego
nad rzeką wieloletniego strażnika ochrony przyrody tama narobiła bardzo dużo
szkód przede wszystkim w populacji tutejszych bobrów. Kurcząca się przestrzeń
życiowa wymusiła ograniczenia w ilości mogących się wyżywić osobników. Mimo to ich
działalności nie można nie zauważyć. Przykre natomiast jest to, że nad rzeką
można też spotkać martwych przedstawicieli tego gatunku. Co by nie mówić, za
sprawą elektrowni rzeka utraciła swój dawny, dziki krajobraz.
|
Kwisa |
Idąc dalej w górę rzeki dojdziemy do skał Pupa Słonia i
Dzban nazwanych tak nie przez przypadek. Już pierwszy rzut oka na ich kształty
mówi o wszystkim. Rzeczywiście, pierwsza ze skał przypomina zadek słonia, druga,
wysoka na kilkanaście metrów - dzban do herbaty. W pobliżu znajdują się tablice
informujące o pochodzeniu geologicznym tych utworów, jest tu też niewielki
pomost, który zazwyczaj wykorzystywany jest przez wędkarzy. Okolica jest
spokojna i urokliwa, a skały nadają jej nieco egzotyczności.
|
Widok na skały z prawego brzegu
|
|
Tama elektrowni wodnej
|
|
Ślady bytności bobrów
|
|
Pupa Słonia
|
|
Dzban |
A jeśli komuś jest mało i ma siłę na kolejne atrakcje, może
wybrać się kajakiem na spływ wzdłuż Kwisy lub na konną przejażdżkę bryczką lub
na grzbiecie zwierzęcia. W tutejszej stajni do dyspozycji gości czeka 10 polskich
koni zachwalanych przez właścicieli jako łagodne i świetnie ułożone.
0 komentarze:
Prześlij komentarz