piątek, 16 kwietnia 2021

Zamek Kliczków, wieża widokowa i Pupa Słonia (10.04.2021)

Sobotnia wizyta na zamku w Kliczkowie miała tę zaletę, że z powodu niezbyt ciekawej pogody okupowany zwykle przez dzikie tłumy obiekt był tym razem opustoszały. Dzięki temu w tutejszej kawiarni byliśmy sami, a w czasie spaceru wzdłuż rzeki Kwisy spotkaliśmy jedynie kilku tubylców. Kto już raz był w okolicach Kliczkowa ten wie, że na samym zamku nie kończą się tutejsze atrakcje. Do „zaliczenia” jest jeszcze wieża widokowa, skały Pupa Słonia i Dzban, elektrownia wodna i cmentarz koni. Wszystko to w czasie niespełna dwugodzinnego przyjemnego i nieforsownego spaceru.

O samym zamku i jego historii pisałem przy okazji mojej poprzedniej bytności w tych okolicach, polecam mój archiwalny wpis, który nie stracił na aktualności. Do tamtych informacji można dorzucić jedynie, że w kawiarni sprzedawane jest piwo z browarów Prost i Cieszyn oraz to, że tuż za ogrodzeniem zamkowego parku od strony północno-wschodniej znajdują się pozostałości po unikalnym na skalę światową cmentarzu koni. W latach 50-tych XX wieku było tu kilkanaście nagrobków, obecnie są trzy, z czego jedynie dwa pochodzą z dawnych lat. 













Nagrobki koni


 

Z zamku można dość szybko dostać się w okolice rzeki Kwisy. Na jej prawym brzegu, tuż przed rozlewiskiem utworzonym przez tamę elektrowni wodnej, wybudowano sfinansowaną ze środków europejskich blisko 10-cio metrową zadaszoną wieżę składającą się z dwóch platform widokowych. Wieża pozwala na szersze spojrzenie na przepływającą w pobliżu rzekę, z góry doskonale widać pobliskie zakole. Widać stąd również drugi brzeg i charakterystyczne białe skały z piaskowca kredowego. Żeby się tam dostać należy wrócić do punktu wyjścia (przez tamę nie ma przejścia) i pokonując most drogowy udać się na ścieżkę wiodącą wzdłuż lewego brzegu rzeki. Z perspektywy drugiego brzegu lepiej widać konstrukcję oddanej do użytku w 1994 roku elektrowni wodnej o mocy 0,664 MW. Mimo że jest to obiekt współcześnie zaliczany do ekologicznych według słów napotkanego nad rzeką wieloletniego strażnika ochrony przyrody tama narobiła bardzo dużo szkód przede wszystkim w populacji tutejszych bobrów. Kurcząca się przestrzeń życiowa wymusiła ograniczenia w ilości mogących się wyżywić osobników. Mimo to ich działalności nie można nie zauważyć. Przykre natomiast jest to, że nad rzeką można też spotkać martwych przedstawicieli tego gatunku. Co by nie mówić, za sprawą elektrowni rzeka utraciła swój dawny, dziki krajobraz.

Kwisa










 

Idąc dalej w górę rzeki dojdziemy do skał Pupa Słonia i Dzban nazwanych tak nie przez przypadek. Już pierwszy rzut oka na ich kształty mówi o wszystkim. Rzeczywiście, pierwsza ze skał przypomina zadek słonia, druga, wysoka na kilkanaście metrów - dzban do herbaty. W pobliżu znajdują się tablice informujące o pochodzeniu geologicznym tych utworów, jest tu też niewielki pomost, który zazwyczaj wykorzystywany jest przez wędkarzy. Okolica jest spokojna i urokliwa, a skały nadają jej nieco egzotyczności. 

Widok na skały z prawego brzegu

Tama elektrowni wodnej

Ślady bytności bobrów

Pupa Słonia

Dzban








 

A jeśli komuś jest mało i ma siłę na kolejne atrakcje, może wybrać się kajakiem na spływ wzdłuż Kwisy lub na konną przejażdżkę bryczką lub na grzbiecie zwierzęcia. W tutejszej stajni do dyspozycji gości czeka 10 polskich koni zachwalanych przez właścicieli jako łagodne i świetnie ułożone.

 


 

0 komentarze: