W pierwszą sobotę sierpnia wybrałem się w bardzo długą
podróż do browaru Nová Paka oddalonego od Bogatyni o prawie 90 km. Pomysł na
wyjazd w podkarkonoskie rejony nosiłem w sobie od zeszłego roku, ale jakoś nie
było okazji. Sprzyjająca sobotnia pogoda, idealna do jazdy na rowerze,
przypieczętowała decyzję, która, jak się później okazało, była o tyle słuszna,
co o kilka miesięcy spóźniona, głównie ze względu na walory smakowe warzonego w
Novej Pace piwa. Czyli w krótkich żołnierskich słowach: tanio a dobrze.
Browar w
Novej Pace warzy jedynie klasyczne piwa, z tego powodu
geekowie rozsmakowani w apach i ipach nie mają czego tu szukać. Główna oferta
browaru to szeroka paleta piw dolnej fermentacji, począwszy od
„nealko” przez klasyczną czeską „dziesiątkę” aż po mocniejsze jasne i ciemne
trunki. Zresztą tych ostatnich jest tu najwięcej, jak choćby Granát (o
zawartości alkoholu 5,3 %) czy Valdštejn, który ma aż 7 % alkoholu. Są też dwa
piwa, które wyprodukowano na bazie konopi (bez zawartości substancji
psychoaktywnej THC, mają jedynie dodatkowe walory smakowe). Z browaru
przywiozłem cztery piwa i choć razem kosztowały jedynie ok. 70 koron, smakowały
całkiem przyzwoicie, żeby nie powiedzieć bardzo dobrze. Oparte o solidną bazę
słodową były pełne, chmielone, a w mocnych doskonale ukryto alkohol. Pewnie
dlatego piwo jest eksportowane do ponad 70-ciu krajów świata, zyskując klientów
ceną, ale przede wszystkim zawartością butelek. Co ciekawe, piwa nazywają się
tak, jak miejscowe atrakcje turystyczne, a niektóre nawiązują też do lokalnej
historii. Nic w tym dziwnego, wszak dzieje browarnictwa w okolicach Novej Paki
sięgają z przerwami aż XIV wieku. Pierwotny browar został zniszczony na skutek
pożaru w mieście, kolejny też nie przetrwał próby czasu. Podwaliny pod
dzisiejszy zakład przyniósł dopiero obiekt wybudowany w II połowie XIX wieku. Ówczesny
zakład napędzany parą niemal natychmiast, z uwagi na popularność i popyt na
trunek, rozbudowano. Oprócz samego budynku browaru zakład posiadał własne
ujęcie wody, słodownię i lodownię. W XX wiek wchodził z impetem, którego nie
wyhamowały obie wojny światowe. Dopiero wprowadzenie komunizmu w Czechach,
który usankcjonował nacjonalizację browaru spowodował ograniczenie progresji do
niezbędnych inwestycji. Po odzyskaniu przez Czechów niezależności w latach
90-tych XX wieku browar omal nie splajtował wskutek wycofania środków
finansowych przez wierzycieli. Na szczęście dzięki sprawnemu syndykowi masy
upadłościowej browar nie tylko nie zaprzestał produkcji, ale nawet ją
powiększył. W latach 2000-cznych został wykupiony przez obecnego właściciela i
przeżywa okres kolejnego rozwoju.
Jeśli chcielibyście kupić produkty browaru, na stronie
internetowej dostępna jest informacja nt. dni i godzin otwarcia przyzakładowego
sklepu. W soboty, niestety, jest on nieczynny i po zakupy należy udać się kilka
kilometrów dalej w stronę Jiczyna (na co byłem przygotowany). Jeśli chodzi o
samą podróż, po minięciu miastecka Semily zaczęły się dla mnie dziewicze
tereny. Sądziłem, że będę jechał nudnymi, płaskimi drogami, a jedynym
urozmaiceniem będą mijające mnie auta. Nic bardziej mylnego, jak przystało na podkarkonoską
krainę teren jest tu mocno pofałdowany i urokliwy. Wiele wiosek leżących na
uboczu od głównych szlaków transportowych zachęca do przyjazdu oferując ciszę,
spokój i widoki. Taki czeski koniec świata dla wszystkich, którzy choć na
trochę chcieliby uciec od cywilizacji. Jednocześnie, właśnie z uwagi na Czeski
Raj i podkarkonoskie wzgórza, trzeba być przygotowanym na znaczny rowerowy
wysiłek. Nie licząc odległości (do przejechania ponad 170 km), trzeba pokonać ponad 2400 m podjazdów. Sporo, zwłaszcza z wypełnionym plecakiem: w
drodze do browaru wodą a z powrotem dodatkowymi zakupami. No, ale czego nie
robi się dla pasji :).
|
Okolice Bogatyni |
|
Liberec |
|
Czeski Raj |
|
Železný Brod |
|
Czeskie Podkarkonosze |
|
Browar Nová Paka |
|
Nová Paka, rynek |
|
Moje zakupy |
Mapa:
1 komentarze:
Wow, ale trasa! I jak zawsze przepiękne fotografie :) Jest na co popatrzeć :)
Prześlij komentarz