Nie wiem czy jeszcze pamiętacie sobotnią pogodę: słonecznie,
ale wciąż mroźnie. Średnia temperatura, którą wskazał Garmin przez całą 140-sto
kilometrową trasę to minus 2,6 st. C. Taką oto krioterapię zafundowałem sobie
na rowerze podczas wizyty w browarze Garp położonym w miejscowości Bakov nad
Jizerou. Na osłodę właściciel browaru urządził dla mnie małą „ochutnávkę” czyli
degustację produktów.
Browar Garp miałem odwiedzić jeszcze
pod koniec zeszłego roku, tuż po jego otwarciu, ale jakoś się nie złożyło. Z
uwagi na to, że w sobotę podwoje przybytku są zamknięte, żeby nie pocałować
klamki umówiłem się z właścicielem, Lubomírem Kubcem, na krótką wizytę. Do Bakov
nad Jizerou dotarłem przed jedenastą, Luboš zjawił się kilka
chwil po moim telefonie. Nie przyszedł sam, towarzyszył mu jego tata, który
wspiera syna w prowadzeniu biznesu. We współdzielonym z żoną budynku (która
prowadzi laboratorium stomatologii estetycznej) powstała instalacja do warzenia
głównie piwa craftowego. Oczywiście w ofercie browaru nie mogło zabraknąć
klasycznej czeskiej „dziesitki”. Ale poza tym mamy tu już tylko amerykańskie wzorce,
czyli IPA, dark czy Bohemian ALE. Z uwagi na to, że do kupienia w butelce były
tylko dwa rodzaje piwa Lubomír zaproponował byśmy
spróbowali innych rodzajów wprost z tanku. Na takie dictum trudno było nie
przystać. W ruch poszły szklaneczki, a do degustacji przystąpiliśmy wraz z
emerytowanym tatą piwowara.
Właściciel browaru z tatą |
Produkcja browaru Garp to obecnie trzy
warki miesięcznie, każda po 500 butelek piwa. Beczki z trunkiem sprzedawane są
w okolicznych restauracjach (także w Pradze), butelki wędrują do piwotek. Lubomír pracował wcześniej jako inżynier w przemyśle. Po skończeniu
rocznego kursu zajął się zawodowo piwowarstwem. Na instalację do warzenia piwa
wydał, w przeliczeniu na złotówki, ok. 130 tys. zł, czyli raczej niedużo,
głównie dlatego, że większość prac wykonał sam, a sprzęt jest w dużej części
używany. Komfortem jest posiadanie własnego lokum, w którym w tym roku planuje
otworzyć restaurację oraz pokoje dla gości. Ciekawa jest geneza nazwy browaru:
to pamiątka po psie, który dostał imię wzorowane na bohaterze książki Johna
Irvinga „Świat według Garpa”. Jeśli chodzi o piwa, najbardziej przypadło mi do
gustu Cascadian Darke ALE, gorzko-czekoladowy ciemny trunek o solidnej treści i
orzeźwiającym aromacie. Lubomír idzie za ciosem i w tym
roku chce wyposażyć instalację w dwa kolejne tanki. Najwyraźniej trafił w gusty
miłośników złocistego trunku.
Instalacja browaru |
Po trzeciej szklaneczce i prawie godzinnej
rozmowie uznałem, że chyba czas na mnie: poczułem rozleniwienie i zacząłem
niebezpiecznie rozglądać się po wnętrzach za jakimś wygodnym siedziskiem. Po
raz pierwszy od wyjazdu z domu zrobiło mi się ciepło, a to ostatni znak, że pora
ruszyć w drogę powrotną. Kupiłem butelkę Bohemian ALE, spakowałem się i niechętnie
ruszyłem do Bogatyni. Ta nieco hardcorowa jeśli chodzi o temperaturę podróż to
moje pierwsze życiowe ekstremum. Jeśli miałbym je kiedyś powtórzyć to z lepszą
izolacją stóp, marznięcie których rzadko pozwalało mi pobujać myślami w
obłokach. Z powodu mrozu i utraty ciepła nie robiłem też w trakcie jazdy fotek.
Zabiegi z postojami i wyciąganiem aparatu z plecaka niepotrzebnie naraziłyby
mnie na wychłodzenie. Dobrze, że powietrze było suche i przez całą drogę wiał
umiarkowany wiatr. Ważne, że z przytupem rozpoczął się kolejny sezon rowerowy.
Mapa:
Mapa:
0 komentarze:
Prześlij komentarz