piątek, 10 kwietnia 2015

Kottmar, Eibauer i Obercunnensdorf (4.04.2015)

W sobotę, tym razem w pojedynkę, ponownie wyruszyłem do Niemiec, aby się upewnić, że na zachodzie bez zmian. Celem była gmina Kottmar, a w szczególności trzy położone w jej obrębie miejsca. Nie dopisała pogoda, rozczarowany byłem zamkniętymi o tej porze roku przybytkami. Wyjazd trzeba więc w jakichś cieplejszych warunkach powtórzyć, ale z pewnością już nie na rowerze.
W pierwszej kolejności, 15 km za Zittau, dotarłem do miejscowości Eibau. To wydłużona wieś rozlokowana wzdłuż głównej drogi (nr 96) prowadzącej z Zittau do Oppach. Dwie najważniejsze atrakcje to mini-browar z XIX wieku (www.eibauer.de) oraz mieszczące się po sąsiedzku Muzeum Krajoznawcze i Humboldta. Ale zanim trafiłem do browaru, najpierw odbiłem na górę Kottmar, która może nie jest jakimś wyjątkowym pod względem wysokości szczytem (ledwie 583 m n.p.m.), niemniej, jak się zaraz miało okazać, wymusiła na mnie maksimum skupienia i ostrożności, zwłaszcza przy zjeździe. Na górę wjeżdża się od strony miejscowości Walddorf, graniczącej z Eibau. Na skraju lasu, czyli tam, gdzie rozwidlają się piesze szlaki, znajduje się bezpłatny parking, można więc zostawić tutaj samochód i dalej pójść piechotą. Na szczyt prowadzi asfaltowa, dobrze utrzymana droga (czyli bez dziur). 
Widok z drogi na Kottmar

Podjazd

Koleiny w śniegu

Niestety w sobotę leżał na niej śnieg, a jazda była możliwa jedynie po wąskich czarnych koleinach, które w dodatku miejscami były oblodzone. Moje opony pozbawione bieżnika odprawiały tu taniec św. Wita. Tuż przed szczytem minąłem skocznię narciarską, lecz jak na złość trwały na niej prace remontowe. Robotnicy krzątali się za ogrodzeniem, nie było szans podejść bliżej. Może gdybym znał niemiecki... 

Skocznia w remoncie

Nieczynna restauracja z fragmentem wieży widokowej (po lewej)

Wieża widokowa

Pomnik na szczycie


Napis nad wejściem wieży

W każdym razie końcówkę szlaku odbyłem już pieszo, w głębokim śniegu. Liczyłem na łyk gorącej herbaty w pobliskiej restauracji, a potem na krajobrazy z wieży widokowej. Niestety, znów zabrakło szczęścia. Restauracja była zamknięta (nie wiadomo czy tylko chwilowo, czy w ogóle na cztery spusty), dostępu do drzwi wieży widokowej broniła zaś krata z kłódką. Tutaj faktycznie zaszła zmiana, a przynajmniej w mojej ocenie tego zgniłego zachodu. Poczułem się lekko rozczarowany niemieckim podejściem do turystów. Może tylko latem góra tętni życiem – pomyślałem wsiadając na rower. No nic, na pewno za jakiś czas będę miał więcej szczęścia.
Jazda w dół to prawdziwy koszmar, na szczęście niebyt długi. Wróciłem do Eibau, jak mi się zdawało, po piwo. 

Wjazd do browaru

Wytłumaczenie jednak tego, co chciałem nabyć od pewnej Niemki graniczyło z cudem, bo ja ani w ząb po niemiecku a personel ani me ani be po angielsku (inna sprawa, to pytanie, które przyszło mi w tej kuriozalnej sytuacji do głowy: co najczęściej kupuje się w browarze? Drony? Nakrętki?). Sytuację uratował pewien ośmiolatek, który dość gładko przetłumaczył nasze dialogi. W każdym razie na widok kartonu wyładowanego zestawem ośmiu piw nogi się pode mną ugięły. Zastanawiałem się, w jaki sposób zabiorę się z tym do domu. Ostatecznie zapłaciłem 10 euro, część piw załadowałem do torby, dwa wrzuciłem do kieszeni. Cięższy o ok. 8 kg ruszyłem do ostatniej zaplanowanej na ten dzień atrakcji, którą była miejscowość Obercunnensdorf.
Wieś znana jest w Bogatyni z zabudowy łużyckiej. Wzdłuż ulicy, która wyznacza jednocześnie pieszą trasę turystyczną znajdują się dziesiątki domów zbudowanych w oparciu o architekturę przysłupowo-szachulcową. Niemcy zadbali nie tylko o elewacje, czy dachy, dopieszczone zostały także obejścia i ogródki. W wielu domach można spotkać pensjonaty, działają liczne tu restauracje. Przejeżdżając przez wieś widziałem dwie stolarnie, które wyspecjalizowały się w wykonywaniu charakterystycznych dla miejscowej architektury drzwi i okien. Miejscowość ogólnie robi piorunujące wrażenie. Warto tu przyjechać latem, kiedy zazielenią się ogródki a słońce będzie zachęcało do spacerów, przy okazji warto skorzystać z odkrytego basenu (www.bad-oberc.de).

Główna ulica dla turystów


Po wizycie w Obercunnensdorf wróciłem do Eibau a stamtąd już prosto do domu. Miejscami przyświecało słońce i wtedy było znośnie, niestety przez większość drogi powrotnej wisiały nade mną chmury, a kiedy zatrzymałem się na spałaszowanie kanapek poczułem jak w miarę wychładzania organizmu robi mi się zimno. I wtedy właśnie zaczął padać śnieg. Brrrr!

Podobno w następną sobotę temperatura ma skoczyć do 20 stopni. Pożyjemy zobaczymy. 

I mapka


Oraz coś do posłuchania:




0 komentarze: