środa, 4 listopada 2015

Krásná Lípa i festiwal piwa w Varnsdorfie (31.10.2015)

Na zapowiadany od blisko miesiąca przez browar Kocour w Varnsdorfie jednodniowy Festiwal Piwa Ale pojechałem przez miejscowość Krásná Lípa. Miałem tam odwiedzić Dom Czeskiej Szwajcarii, który jest jednocześnie informacją turystyczną, organizuje wystawy i sprzedaje gadżety.
Sobotnia pogoda, jak na tę porę roku, była wręcz wymarzona. Co prawda w Górach Żytawskich nieco wiało, ale można było wytrzymać i wybaczyć aurze te małe niedociągnięcia. W niemieckich kurortach jak zwykle sporo turystów i nawet czynna wąskotorówka do Oybin. Tu sezon letni jeszcze się nie skończył, a przecież zaraz zacznie się zimowy. Z kolei w Czechach po lasach trwa zbieranie grzybów i może dlatego w większości wsi przez które przejeżdżałem było pustawo. Żwawiej zrobiło się w Krásnej Lípie, ale to w końcu stolica Czeskiej Szwajcarii. Pierwszy raz odwiedzałem położony w rynku Dom (profil na facebooku) poświęcony temu rejonowi turystycznemu. Powodem był świeżo wydany kalendarz na 2016 rok ze zdjęciami Czeskiej Szwajcarii autorstwa Václava Sojki. Można go nabyć w sklepie internetowym (i tam też zobaczyć pełną wersję elektroniczną), ale z uwagi na koszty przelewu pobieranego przez bank cała operacja jest nieopłacalna. Sporej wielkości wydawnictwo (o wymiarach 60 cm x 42 cm) najlepiej kupić w Krásnej Lípie (za 249 koron) przy okazji zwiedzając wystawę poświęconą przyrodzie regionu. Dość powiedzieć, że po zapakowaniu do plecaka nieco więcej niż połowy kalendarza zacząłem przypominać turystę, który na tygodnie opuścił domowe pielesze. A był to dopiero początek załadunku.

Napoleon - Linde - betonka za Zittau, którą nawiedził podobno sam wódz


Teufelsmühle w drodze do Oybin



Wzgórze klasztorne nad Oybin

Klasztor i ruiny zamku

A to już jesień w Czechach


Taki osamotniony asfalt

Krásná Lípa

Tu kupisz kalendarz i nie tylko

Wolne miejsca w torbie i plecaku wypełniłem po brzegi w browarze Kocour (facebook), który po raz szósty zorganizował w tym roku Festiwal Piwa Ale. Nazwa dla niewtajemniczonych może być nieco dziwna, w każdym razie „ale” to piwo górnej fermentacji o bardziej złożonej i bogatej nucie smakowej i aromatycznej pochodzące z rejonów Anglii i Belgii. Ostatnio tego rodzaju piwa bardziej kojarzą się z nowofalowymi słodami i chmielami made in USA i właśnie takim piwom był poświęcony ten Festiwal. A więc różnego rodzaju IPA, amerykańskie lagery czy nowoczesne piwa pszeniczne grały tu główne role. Jeśli chodzi o browary przeważali Czesi, choć nie brakowało Słowaków i Niemców. Cała impreza była zakrojona na dość szeroką skalę: oprócz piwa przewidziano występy zespołów, a na dziedzińcu przed browarem rozłożyli się sprzedawcy kiełbasek i słodyczy.
Do Varnsdorfu przyjechałem na początek imprezy, czyli na godzinę 14.00. Już o tej porze sporo ludzi piło pierwszy kufelek piwa, ale jeśli ktoś miał inne plany, a zwłaszcza rodziny z dziećmi, mógł potraktować imprezę po czesku, czyli jak piknik: oprócz beer hali przygotowano plac zabaw, a dla osób nie lubiących piwa – słodkie nalewki lub napoje bezalkoholowe. Niestety, nie wiem jak potoczyły się dalsze losy imprezy. Po zrobieniu zakupów musiałem powoli zbierać się do domu, gdyż miałem jeszcze przed sobą ponad 30 km jazdy, a nie chciałem wracać po zachodzie słońca. Z dyndającym na wietrze kalendarzem, który przyczepiłem sznurkiem do plecaka i kilogramami bagażu na plecach jakoś dotoczyłem się do Bogatyni. Mimo niedogodności była to naprawdę bardzo udana wyprawa. Zwłaszcza jeśli chodzi o zawartość plecaka...

Dziedziniec browaru

Scena w beer hali



W drodze do domu: Breiteberg

To udało się dowieźć, nie licząc kalendarza:)


Mapka:



0 komentarze: