czwartek, 25 października 2018

Kryštofovo Údolí i zgubiony portfel (20.10.2018)

Kryštofovo Údolí to czeska malownicza wieś położona na zachód od Liberca, cel częstych rowerowych i pieszych wycieczek, także z uwagi na tutejsze atrakcje, w tym trzeci w kraju (po Pradze i Ołomuńcu) zegar astronomiczny. Wieś znalazła się po raz kolejny na trasie mojej wycieczki, tym razem w kierunku Liberca – dokąd jechałem oddać znaleziony dwa dni wcześniej portfel czeskiego roztargnionego nieszczęśnika. Ale po kolei.

Portfel znalazłem na drodze Frýdlant – Liberec. Jak się później okazało, był wypchany dokumentami, kartami bankowymi, lojalnościowymi, wstępu, etc. Odtworzenie tych wszystkich plastikowych kartoników byłoby niezwykle kłopotliwe i długotrwałe. Najmniej w portfelu było gotówki. W każdym razie najważniejsze, że udało się znaleźć właściciela zguby – mieszkańca Liberca, urodzonego zresztą w Lwówku Śląskim, którego matka, jak się potem dowiedziałem – była Polką. Nie byłem w stanie namierzyć Czecha w internecie, postanowiłem zatem w sobotę wsiąść na rower i osobiście zawieźć dokumenty.

Trasa do Liberca wiodła przez Kryštofovo Údolí, wieś położoną wzdłuż drogi wspinającej się na Křižanské sedlo. Poza urokliwym położeniem, które było zapewne podstawą do uczynienia ze wsi miejscowości letniskowej dla wielu mieszkańców Liberca, na miejscu znajdziemy zegarastronomiczny pokazujący fazy księżyca i znaki zodiaku, a co godzinę – dwunastu przewijających się apostołów. Zegar został zbudowany pod koniec pierwszej dekady XXI wieku w budynku po byłym transformatorze. Obok znajduje się wystawa i sklepik z pamiątkami, a po drugiej stronie ulicy muzeum szopek. W pobliżu jest mały wiadukt kolejowy a w przylegającej do wsi miejscowości Novina -  kolejny, bardziej okazały, z 14-stoma przęsłami, o wysokości 29 i długości 230 metrów. Wiadukt zbudowano w końcu XIX wieku. W Novinie można też zajrzeć w czeluść tunelu kolejowego, zaś z drugiej strony Kryštofovo Údolí, od wjazdu do miejscowości Andělská Hora przeprawić się samodzielnie na drugi brzeg Nysy Łużyckiej w koszu przewieszonym nad korytem rzeki. Jak na tak niewielką wieś – sporo jest tu do odkrycia (a to nie wszystko, bo jest np. jeszcze zabytkowy kościół z XVII wieku), dlatego warto się zapuścić w te rejony.

Jesień...










Wiadukt w Novinie


Zegar astronomiczny i stoisko z pamiątkami



Widok na dolinę, w której chowa się wieś


Przeprawa przez Nysę Łużycką


Pociąg zmierzający w kierunku tunelu

Kontynuując podróż dojechałem do Liberca. Kiedy przy furtce stanął właściciel portfela, powiedziałem, że dzisiaj ma swój „lucky day”. Zaraz potem wręczyłem mu zgubę. Zdziwienie i niedowierzanie a potem radość na twarzy biedaka, który od czwartku ze zmartwień nie spał – bezcenne. Okazało się, że portfel zostawił na dachu auta w czasie tankowania. Porozmawialiśmy chwilę o roztargnieniu i innych ludzkich ułomnościach, po czym zostałem obdarowany butelką wysokoprocentowego trunku, który, chcąc nie chcąc, musiałem w plecaku dowieźć do Bogatyni. Tak się kończą transgraniczne znajomości z Czechami, czego i Wam życzę :). 

Mapa:

0 komentarze: