Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

sobota, 26 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. VIII. Koniec wyzwania (25.05.2018)

Ostatni etap z Novégo Města nad Metují do Bogatyni liczył 145 km, jednak z uwagi na to, że miał 1763 m podjazdów i został przejechany na końcu, bez potrzebnej regeneracji, był dla mnie najcięższy. W sumie z Rzeszowa do domu przebyłem drogę o długości 1001 km, pokonując 9331 m przewyższeń, spalając ponad 34 tys. kcal. To wszystko w osiem dni i z przyklejoną do roweru przyczepką! Piątek był ostatnim dniem rowerowego wyzwania. Zaczął się dość...

czwartek, 24 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. VII. Do domu zostało 144 km (24.05.2018)

Z Litovela przemieściłem się do Novégo Město nad Metují pokonując dystans 124 km i przewyższeń ponad 1400 m. Średnia prędkość wyraźnie mi siadła, trochę za sprawą wiejącego wiatru, a po części przez zmęczenie organizmu. W tym graniczącym z Polską mieście miałem zostać do soboty i mieć dzień na regenerację i zwiedzanie zabytków, niestety, plany się zmieniły i jutro muszę wykrzesać z siebie siły na powrót do domu. A jest coraz gorzej, dzisiaj...

środa, 23 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. VI. Do domu zostało 268 km (23.05.2018)

Po wczorajszym ciężkim odcinku dzisiaj przyszła kolej na niemal 150 km, i mimo że podjazdów tylko 800 metrów, nie ma co ukrywać – było męcząco, głównie też za sprawą upału. Opuściłem Słowację, wjechałem do Czech i od razu powitała mnie niemal 40-sto kilometrowa ścieżka rowerowa. Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo, w Litovelu, miasteczku, w którym ostatecznie się zatrzymałem, nie było dla mnie pokoju, mimo że miałem potwierdzenie rezerwacji. Na...

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. V. Do domu zostało 417 km (22.05.2018)

Dzisiaj najdłuższy etap mojej podróży, liczący 162 km, połączył Tatry z Beskidami. Jestem jeszcze w Słowacji, ale już jedną nogą w Czechach. Do granicy jest raptem kilka kilometrów i jutro będę się czuł, jakbym był już trochę w domu. Ogólnie przyjemnie się jechało, a to za sprawą małej ilości podjazdów. Jedyny horror jaki przeżyłem, i mijający mnie kierowcy również, to jazda po trasie szybkiego ruchu. W niedalekim sąsiedztwie Pribyliny, miejsca,...

poniedziałek, 21 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. IV. Do domu zostało 579 km (21.05.2018)

Jestem pod Tatrami, ale Słowackimi, w Pribylinie, historycznej wsi, której historia sięga XIII wieku. Dzisiaj przyjechałem tu z Muszyny, pokonując dystans 130 km. Dość powiedzieć, że przebyłem na rowerze nie tylko słowacki Spisz, ale Tatry na całej ich długości. To był znów dość męczący odcinek drogi, najważniejsze, że udało mi się dotrzeć do świeżo wybudowanego domku dla gości. Za 15 euro mam do dyspozycji parter, piętro, sypialnię, pokój gościnny...