sobota, 19 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. II. Do domu zostało 841 km (19.05.2018)

Z Tyczyna przejechałem 99 km do Komańczy. Mają tu dotrzeć także kaliscy cykliści (z Ustrzyk Górnych), o których pisałem tutaj. Industrialne krajobrazy rzeszowszczyzny zostały wyparte przez ciszę i spokój Bieszczad. A pochmurne niebo ustąpiło miejsca słońcu.

Trasa lekko pofałdowana wiodąca przez wioski w kierunku Sanoka, a później łącząca coraz bardziej wyludnione tereny bieszczadzkiego pogórza minęła dość szybko. Po drodze napotkałem kilka ciekawych architektonicznie miejsc, o których nie sposób nie wspomnieć: 

1. W miejscowości Blizne kościół pw. Wszystkich Świętych z XV wieku stanowiący jeden z najcenniejszych obiektów średniowiecznej architektury sakralnej w Polsce. Gruntowny remont obiekt przeszedł w 1811 roku, cenne są zachowane w otoczeniu kościoła drewniane obiekty dawnego zespołu plebańskiego (stara plebania, stodoła);





2. W Starej Wsi późnobarokowa bazylika pw. Zaśnięcia i Wniebowzięcia NMP z 1760 roku, która jest jednocześnie kolegium jezuickim będącym kolebką wszystkich jezuitów Prowincji Polski Południowej;




3. W Jurowcach dawna cerkiew grekokatolicka pw. św. Jerzego zamieniona obecnie na kościół rzymskokatolicki. Obiekt został wzniesiony w 1873 roku, a w 1905 – sąsiadująca z nim dzwonnica. 




Generalnie przez tutejsze rejony przebiega szlak architektury drewnianej łącząc to, co pozostało z dawnych wieków. Obiekty są oznaczone stosownymi tabliczkami informacyjnymi, przy każdym z nich znajduje się odnośnik do innych wartych obejrzenia miejsc. W samych zaś Bieszczadach błogi spokój: ruch samochodowy zgasł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ludzi też jak na lekarstwo. Podobno to najlepszy czas na odwiedziny tego zakątka Polski. Już niedługo, w co dziś trudno uwierzyć, będą się tu tworzyć korki, a na bieszczadzkich połoninach zaroi się od turystów. Szkoda, że spędzę tu tylko jeden dzień…

Bieszczady


 Mapa:



0 komentarze: