I przyszedł czas na objazd jeziora, a dokładnie jego
zdecydowanie większej części. Południowo-wschodnia odnoga akwenu jest na razie
poza moim zasięgiem. Wszystko z uwagi na względy bezpieczeństwa.
Po konsultacji z Paolo, współwłaścicielem pensjonatu, w którym
jesteśmy, wspólnie doszliśmy do wniosku, że najbardziej optymalną trasą
przejazdu będzie objazd pełnej górnej części jeziora i jego lewej odnogi. Prawą
część, z uwagi na brak drogi, którą mógłby poruszać się rower (jest tu jedynie
kilkukilometrowa trasa szybkiego ruchu) najlepiej sobie odpuścić. Kombinowałem
jeszcze przeprawę promową mniej więcej w połowie prawej odnogi, ale Paolo
uświadomił mi, że jedyne promy, które zabierają rowery kursują w trójkącie Bellagio
– Managgio – Varenna. Została zatem trasa Dorio – Como – Bellagio (cypel między
dwiema odnogami jeziora), następnie kurs promem do Varenny, stąd zaś z powrotem
do Dorio. Wyszło w sumie nieco ponad 120 km, czyli niezbyt dużo plus kilka
kilometrów pokonanych promem.
Jeśli chodzi o tunele, których najwięcej jest po zachodniej
stronie jeziora, niemal wszystkie je da się objechać drogą alternatywną, bez
towarzystwa rozpędzonych pojazdów. W ogóle intensywność ruchu jest największa
właśnie od strony Szwajcarii, i jest tak aż do końca pierwszej odnogi, czyli
największej aglomeracji, którą dzisiaj odwiedziłem – miasta Como. Wraz z
oddalaniem się od Como, ruch maleje, a już całkiem niewielki panuje na kilka kilometrów
przed Bellagio, czyli przeprawą promową. Cypel jest zdecydowanie najmniej
zatłoczony, co nie znaczy, że jakoś mało atrakcyjny. W ogóle ciężko jechać,
kiedy na każdym kroku są niepowtarzalne pejzaże i tylko czasu brakuje, żeby
zatrzymać się i zrobić zdjęcie lub pokontemplować widoki. Nic dziwnego – droga wokół
jeziora Como to właściwie nieprzerwany ciąg miejscowości; zaczynają się i
kończą jedna przy drugiej, i każda z nich chce czymś do siebie przyciągnąć. Ponieważ
w planie mam jeszcze kilka wycieczek samochodem, w czasie jazdy na rowerze
skupiłem się na tym, aby bezpiecznie dotrzeć do celu i w miarę możliwości
obfotografować co ciekawsze plenery. Mam nadzieję, że to, co widać choć w
części oddaje niespotykaną urodę tego miejsca. To dlatego Włosi uważają Como za
najpiękniejsze swoje jezioro.
Miasto Como |
Po dojechaniu do kurortu Bellagio okazało się, że prom do Varenny
odszedł pięć minut wcześniej, następny zaś będzie dopiero za godzinę. No nic,
kupiłem bilet (5,60 euro za mnie i mój rower), i poszedłem podziwiać centrum
Bellagio, które właściwie jest jednym wielkim deptakiem osadzonym w architekturze
od starożytności po nowoczesność. Tutaj kręcono jedną ze scen filmu „Casino
Royale”, a w jednej z willi mieszkał przez pewien czas Franciszek Liszt. Są
ekskluzywne sklepy i drogie hotele, a także wciąż, mimo zakończonych wakacji,
nieprzebrany tłum ludzi. Czas szybko minął, a ja zawróciłem do portu, nadeszła
bowiem godzina odjazdu promu. Ten jednak się spóźniał. Ostatecznie przypłynął
10 minut po czasie, a załoga tak się uwijała, że nawet biletów nikt nie
sprawdzał. Kilkanaście minut później byłem już po drugiej stronie jeziora, w
Varennie. Do domu zostało mi jakieś 15 kilometrów i pokonałem je w towarzystwie
dwóch starszych rowerzystów, którzy też przypłynęli promem. Starszych nie
znaczny jednak powolnych…
Bellagio |
Varenna |
Mapa:
1 komentarze:
Też tam byłam w tym roku :D ale kurcze, nie porwałabym się rowerem na taką wyprawę;) zwłaszcza w upał. Fajna przygoda
Prześlij komentarz