Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

środa, 27 maja 2015

Rezerwat Dutý kámen i restauracja Pekelné doly (24.05.2015)

W słoneczną niedzielę wspięliśmy się na Dutý kámen (Pusty kamień) i odwiedziliśmy restaurację Pekelné doly (Piekielne kopalnie), której niecodzienność polega na tym, że znajduje się we wnętrzu piaskowych skał i jest siedzibą klubu motocyklowego Górnicy z Piekieł („The mines of hell”).
Pierwsze z odwiedzonych przez nas miejsc znajduje się tuż przed Cvikovem, na trasie łączącej Liberec z Děčínem. Żeby tam trafić najlepiej zatrzymać się przy motelu Dutý kámen, gdzie można zaparkować i dojść do odległego około 1 kilometra celu. Szlak jest wyludniony, mało osób wie o jego istnieniu. Trasa zwieńczona jest punktem widokowym położonym na odsłoniętym piaskowcu, do którego prowadzą schody wciśnięte w wąski korytarz. Oprócz widoków możemy podziwiać fragmenty skalnego zegara słonecznego, warto skorzystać z kamiennej ławeczki. Nieco poniżej kulminacyjnego punktu odnajdziemy wykute w skale popiersie niemieckiego poety Theodora Körnera stworzone na początku XX wieku. Jeśli się dobrze rozejrzymy, trafimy na rosnące przy szlaku konwalie.




Wejście na punkt widokowy

Zegar słoneczny i ławeczka


Popiersie Theodora Körnera



Żeby dotrzeć do drugiego celu (www.pekelnedoly.cz), czyli restauracji dla motocyklistów, z Cvikova należy kierować się na miejscowość Velenice. Tuż przed nią, nieco powyżej drogi, dojrzymy olbrzymie skały, a pod nimi rzesze jednośladów. Miejsce bowiem zostało opanowane przez miłośników wszelkiego rodzaju motocykli, głównie z Czech i Niemiec. Ten prywatny klub przyciąga do siebie nie tylko z powodu restauracji, ale przede wszystkim dlatego, że oferuje niezapomniane przeżycia jakie daje pobyt w przepastnych jaskiniach. Na tych, którzy tu przyjadą czekają fotele, kanapy i stoły, ale także przejażdżka po specjalnie przygotowanej nawierzchni i spotęgowany przez odbijający się od skał ryk silników. W powietrzu czuć specyficzny zapach spalin, a motocykliści prężą muskuły na stalowych rumakach. Jeśli masz czym przyjechać i chcesz wzbudzić podziw, wal tu jak w dym, którego spaliny będziesz ustawicznie wdychał.




















Nam spodobała się widoczna w Piekielnych kopalniach demokracja: na motory wsiadają zarówno młodzi jak i wiekowi już motocykliści, ale także mężczyźni i kobiety. A niektóre modele, ocalone przed złomem i pieczołowicie wyremontowane, zrobiłyby karierę na niejednym amerykańskim hajłeju. Nie powiedziane, że właśnie stamtąd jakiś czas temu do Czech przyjechały. 

I mapka z dojściem do rezerwatu Dutý kámen:

poniedziałek, 25 maja 2015

Zamek Tolštejn, wieża widokowa Jedlová, Panská skála i mini browar Kytlice (23.05.2015)

W sobotę miałem dojechać jedynie do miejscowości Kytlice, jednak późne godziny otwarcia pensjonatu Helene postawiły przede mną alternatywę – albo bezczynny postój albo spędzenie godziny na dodatkowej jeździe. W ten sposób zaliczyłem Kamenický Šenov.

Ruiny zamku Tolštejn oraz górę Jedlová położoną nieco ponad 30 km od Bogatyni w pobliżu miejscowości Jiřetín pod Jedlovou odwiedziłem po raz pierwszy dwa lata temu (z tego okresu pochodzą fotki zrobione ze szczytu zamku). 

Jedlová

Zamek Tolštejn

Na zamku Tolštejn (foto z 2013 roku)

Jedlová widziana z zamku (foto z 2013 roku)
Zamek z okolic parkingu

Pamiętam, że zarówno zamek jak i wieża widokowa wybudowana na szczycie góry zrobiły na mnie potężne wrażenie. Ruiny pochodzące z XIV wieku nie dość, że są malownicze, to jeszcze roztaczają się z nich przepiękne widoki. Wstęp kosztuje 20 koron, a za parking znajdujący się tuż pod szczytem nie zapłacimy ani korony. Jest tu restauracja, zaś na zamku do czasu do czasu odbywają się okolicznościowe imprezy. Z parkingu prowadzi dwukilometrowy pieszy szlak na szczyt góry Jedlová, po którym da się wjechać każdego rodzaju rowerem, pod warunkiem posiadania stosownej mocy w nogach. Pamiętam, że dwa lata temu miałem poważne problemy z podjazdem. Znajdujący się tu krótki aczkolwiek o sporym nachyleniu wjazd ( miejscami ponad 20 %) zmusił mnie do kilku postojów. W sobotę bezproblemowo wjechałem na górę zwalniając na bardziej wypłaszczonych odcinkach dla uspokojenia oddechu. Trening do czegoś jednak się przydaje.
Na szczycie Jedlovej również jest restauracja, ale także park linowy oraz wypożyczalnia hulajnóg, którymi możemy wrócić na dół. Największą jednak atrakcję stanowi wieża widokowa, z której można dostrzec, poza innymi miejscami, także naszą elektrownię. Wstęp kosztuje 20 koron i z pewnością zwróci się w postaci widoków serwowanych ze szczytu wieży.


Parki linowy

Restauracja, w którym sprzedają piwo z browaru Kocour





Jest i PGE

Bilet wstępu z rozpiską miejsc, które da się z wieży zobaczyć

Po krótkim odpoczynku zjechałem z Jedlovej, kierując się na południe wyludnionymi leśnymi szlakami. 

Takimi malowniczymi szlakami wiodła droga do Kytlic


Następnym moim celem była miejscowość Kytlice, gdzie w pensjonacie Helene (www.pension-helene.cz) od marca tego roku warzą piwo. Niestety, jak już pisałem na początku, podwoje Heleny otwierają się dopiero od 13 (na stronie piszą, że od 12), miałem więc godzinkę, którą wykorzystałem na dojazd do miejscowości Kamenický Šenov. Znajduje się tam bazaltowe wzgórze z charakterystycznymi kolumnami, będącymi pozostałością po lawie, która zastygła w kominie wulkanu. Panská skála, bo tak nazywa się to wzgórze, dostępne jest dla turystów aż po sam szczyt. Z kolei przy pobliskim płatnym parkingu można się posilić. Kto jeszcze nie był musi koniecznie tu zajrzeć.



Foto z 2013 roku
Wróciłem do Kytlic, nie zapominając o piwie, które w pensjonacie Helene można kupić w dwóch wersjach: jasnej i pół-ciemnej, w cenie ok. 28 koron za pół litra. Piwo jest także dostępne w wersji na wynos, w dwulitrowych butelkach PET. Jak zawsze w tego rodzaju restauracyjnych browarach: niefiltrowane i niepasteryzowane, lecz o krótkim terminie przydatności do spożycia (z reguły tydzień).

Mini pivovar

Myslivny
W ten oto sposób wypełnił się (nawet ponad limit) mój plan sobotniej wyprawy. Do domu miałem z Kytlic około 40 kilometrów trasą prowadzącą przez Myslivny i Jonsdorf (Mekkę niemieckich emerytów, którzy tłumnie wylegli na szlaki). Sprzyjająca pogoda sprawiła, że jechało mi się bardzo dobrze i to mimo wiejącego chwilami wiatru w oczy. W każdym razie była to jedna z ciekawszych wycieczek, jaką zorganizowało dla mnie moje jednoosobowe biuro podróży.

I mapki (mam nadzieję, że po opanowaniu wszystkich funkcji nowego GPS wkrótce wrócę do tradycji przentowania pojedynczej mapy):