Austria

Alpy Wapienne. Droga do jeziora Schwarzensee.

Czechy

Góry Izerskie. Okolice Detrichova.

Polska

Karkonosze. Przełęcz Odrodzenie.

Czechy

Czeski Raj. Panorama z wieży widokowej Cisarsky Kamen.

Austria

Alpy Wapienne. Góra Schafberg.

piątek, 31 maja 2019

Hamr na Jezeře i okolice (26.05.2019)

Pieszą wycieczkę w najbliższych okolicach miejscowości Hamr na Jezeře poświeciliśmy na dotarcie do tutejszych atrakcji, czyli sztucznego stawu Hamerské jezero oraz ruin dwóch zamków: Stohánek i Děvín. Staw (nazywany również jeziorem) od wielu lat służy za miejsce letniej rekreacji, co, z uwagi na stosunkowo niedużą odległość od naszego miasta (ok. 50 minut jazdy samochodem), może zainteresować także mieszkańców Bogatyni. Z kolei Stohánek poza ciekawym skalnym zamkiem oferuje wspaniały widok na okoliczne wzniesienia. Najmniej okazale prezentują się ruiny zamku Děvín, choć niewątpliwie mają swoją historyczną rangę, dzięki czemu także i one zasługują na odwiedziny.
Hamerské jezero to sztuczny zbiornik wybudowany w XVI wieku służący głównie do celów rekreacyjnych. Mała przerwa w tej działalności miała miejsce w latach 1968 – 91 kiedy teren przejęły na własność wojska ZSRR zainteresowane wydobywaniem złóż uranu. Obecnie wokół zalewu rozwinęła się baza noclegowa, a po północnej stronie jeziora wybudowano piaszczystą plażę z parkiem linowym. Latem to świetnie miejsce do rekreacji, a w połączeniu z pobliskim zbiornikiem w miejscowości Stráž pod Ralskem oferującym uprawianie wszelkiego rodzaju sportów wodnych, włącznie ze skokami na nartach wodnych (przy użyciu wyciągu) stanowi o nieodpartej atrakcyjności tego regionu. Z Bogatyni jedzie się tu raptem 50 minut, można więc skorzystać z wodnych akwenów niemal natychmiast. I jest bliżej niż do Doksy.

Hamerské jezero




Oprócz spaceru nad jeziorem warto wybrać się na zwiedzanie nieco dalszej okolicy. Nasza wędrówka odbyła się trzema szlakami turystycznymi: czerwonym, niebieskim i zielonym, w większości lasami, z daleka od hałasów cywilizacji. Urozmaicenia tym wędrówkom nadały dwa cele. Pierwszy to skalny zamek Stohánek, ruina z pierwszej połowy XV wieku, która była kiedyś prawdziwym zamkiem, częściowo wykutym w skale, a częściowo zbudowanym z drewna. Pozostałości po budowli wznoszą się na górze o wysokości 396 m n.p.m. Prowadzą do nich okazałe, wykute w skale schody. Sam zamek nie miał zbyt długiej historii, która skończyła się kilkanaście lat po tym, kiedy jego właściciel przeniósł zainteresowanie na pobliski zamek Děvín (o którym piszę dalej). W XVIII wieku miejsce służyło za pustelnię, a teraz jest przede wszystkim punktem widokowym wystającym poza okoliczny las. Widać stąd Ještěd, pionowe ściany nieodległych piaskowców i biegnące w dole szlaki rowerowe.

Stohánek z dołu

Stohánek z przodu




I w końcu Stohánek z góry







Drugi cel to wspomniany zamek Děvín, którego nazwa jest dość luźno powiązana ze słowem „dziewica”, prawdopodobnie z uwagi na to, że obiekt nigdy nie został zdobyty. Zamek jest starszy niż Stohánek (powstał przed 1250 rokiem), stoi też wyżej niż sąsiad (435 m n.p.m.). Jego historia dobiegła końca w I połowie XVII wieku, kiedy został zdewastowany przez Szwedów. Reszty upadku dokonali okoliczni mieszkańcy rozbierając mur opustoszałego zamku. Dzisiaj obiekt to ledwie kilka niepełnych kamiennych ścian (niektóre z otworami okiennymi) i głęboka studnia. Wstęp do ruin jest bezpłatny. Z uwagi na rozległy obszar zajmowany przez zamek odwiedzający giną innym turystom z oczu; można zaszyć się w zielonej gęstwinie i spędzić miłe chwile. Miejsce mogłoby być świetnym punktem widokowym, niestety, wzgórze porastają drzewa, w prześwicie których widać Hamerské jezero i dalsze okolice. Mimo że łowcy panoram raczej się tu nie obłowią zamek może zainteresować osoby zgłębiające tajniki historii, szczególnie tej z okresu średniowiecza.


Děvín





Mapa:

czwartek, 30 maja 2019

Wieża widokowa na Mönchswalder Berg w Górnych Łużycach (25.06.2019)

Po deszczowych dniach przyszedł słoneczny łikend dzięki czemu ruszyłem w zaplanowaną od jakiegoś czasu trasę po Górnych Łużycach. Najważniejszym celem był wjazd na Mönchswalder Berg, niezbyt wymagającą górę, na której znajduje się wieża widokowa i górska restauracja z pokojami do wynajęcia. Oprócz tego przejechałem fragment trasy rowerowej Umgebindehaus-Radweg biegnącej w poprzek Saksonii, wytyczonej nad brzegiem Szprewy i wzdłuż nasypu nieczynnej kolejki. Cała trasa ma ok. 115 km długości.

Mönchswalder Berg jest położona na północ od miasteczka Wilthen, słynnego z produkcji brandy. Plany były takie, by odwiedzić sklep firmowy i nabyć jakiś lokalny trunek. Niestety, w sobotę podwoje zakładu były zamknięte, w zasięgu wzroku nie było też żadnego sklepu firmowego, który prawdopodobnie ukryty był za ogrodzeniem gorzelni. No nic, musiałem obejść się smakiem, może następnym razem… - pomyślałem. Była także dobra strona tej sytuacji: nie musiałem na plecach dźwigać dodatkowego ciężaru, a właśnie zaczynał się podjazd pod Mönchswalder Berg. Był to wjazd z gatunku krótkich ale intensywnych. Po przejechaniu niecałych 2 kilometrów i pokonaniu chwilowych nachyleń sięgających 20 % znalazłem się na szczycie (na który da się także wjechać autem, a przy restauracji  jest nawet parking). Dodatkową atrakcją tego miejsca, poza wieżą widokową, był mało groźny, biegający we wszystkich kierunkach pudel z ADHD, szczególnie wyczulony na widok pstrokatych postaci siedzących na dwóch kółkach. Odgłosy szczekania wywabiły z wnętrza budynku młodego kelnera, który natychmiast przeprosił mnie za zachowanie psa i gestem ręki zaprosił do środka przybytku. Zanim jednak usiadłem do stolika w pierwszej kolejności po krętych schodach wdrapałem się na wieżę widokową usytuowaną na wysokości 447 m n.p.m. (koszt wstępu to 1 euro). Z jej szczytu roztacza się dookólny widok na górnołużyckie miasteczka, w tym sporej wielkości Budziszyn, a także na Góry Łużyckie. Przy dobrej pogodzie widać stąd nawet Karkonosze. Sam budynek pochodzi z końca XIX wieku i został sfinansowany ze składek lokalnej społeczności. W latach 2000-nych pensjonat wykupił prywatny właściciel, a następnie sfinansował jego remont. Od 2008 roku ponownie służy turystom: na miejscu można się pożywić i przenocować w dwuosobowych pokojach. 

Po krętych schodach wróciłem do restauracji na zasłużony odpoczynek i małe piwo. Pudel w tym czasie zdołał przebiec dystans maratonu niemiłosiernie ujadając na dźwięk odgłosów młotka walącego w ogrodowe krzesło. 





Wieża widokowa i restauracja na Mönchswalder Berg

Widoki z wieży









Zanim obrałem kierunek powrotny ruszyłem na północ by dotrzeć do Umgebindehaus-Radweg. To 115-sto kilometrowa ścieżka rowerowa wytyczona mało uczęszczanymi drogami, miejscami zbudowana od zera, przecinająca Saksonię z zachodu na wschód. Prowadzi wzdłuż Szprewy, następnie pofałdowanym górnołużyckim terenem (m.in. przez Cunewalde i Löbau), kończy się w Zittau. Najciekawsze odcinki to te nad rzeką i dedykowany tylko dla rowerów odcinek biegnący dawną linią kolejową. Poza tym, że jest tu gładki jak stół asfalt, a od czasu do czasu można spotkać ślady dawnej kolejowej infrastruktury: stacyjki, perony, semafory. Ten kolejowy fragment Umgebindehaus-Radweg zaczyna się za Halbendorf, kończy przed Löbau i ma długość około 10 km. 


Szprewa


Asfalt tylko dla rowerów wzdłuż dawne linii kolejowej






Mapa:

piątek, 24 maja 2019

Czarne Jeziorka i Pytlácké kameny (Kamienie Kłusownika) (19.05.2019)

Słoneczną niedzielę spędziliśmy w czeskich Górach Izerskich, spacerując po szlakach i wertepach rozciągających się za górską chatą Smědava. Odbyliśmy marsz do serca rezerwatu Czarne Jeziorka skąd przemieściliśmy się do skał tworzących Pytlácké kameny, punkt widokowy na polskie i czeskie Góry Izerskie. 

Czarne Jeziorka, do których dotarliśmy wędrując po Pruskiej Ścieżce, robią niesamowite wrażenie. Dotyczy to przede wszystkim obumarłych drzew wystających pośrodku podmokłych torfowisk. To pamiątka po okresie kwaśnych deszczów, które powstawały na skutek dymów wydostających się z polskich, czeskich i niemieckich kominów elektrowni. W latach 80-tych i 90-tych XX wieku całe połacie Gór Izerskich wyglądały właśnie jak te uschnięte witki zielonych niegdyś drzew. Z uwagi na ustanowienie terenu Czarnych Jeziorek rezerwatem będącym częścią chronionych torfowisk nie podjęto interwencji w kwestii odnowienia drzewostanu. Mimo to, wydaje się, że z tutejszą przyrodą nie jest tak źle, zwłaszcza odkąd zlikwidowano elektrownie po czeskiej i niemieckiej stronie, a polska przeszła gruntowną modernizację. Cały rezerwat ma ponad 60 ha powierzchni i jest położony na wysokości ok. 900 m n. p m. Główny szlak czerwony przecina jeziorka kilkusetmetrową kładką zbudowaną z drewnianych pali. Jeśli jednak wybierzecie się w te okolice Pruską Ścieżką, po minięciu rezerwatu dotrzecie do miejsc, których od wielu miesięcy nie dotknęła ludzka stopa (co widać na zalegającym na ścieżce śniegu). Było tu za to sporo zwierząt. Droga biegnie przez las świerkowy i podmokłe tereny by ostatecznie połączyć się z czerwonym szlakiem, który następnie prowadzi do skalnego utworu Pytlácké kameny. 

Schronisko Smědava

Czarne Jeziorka











Główna skała Kamieni Kłusownika wznosi się na wysokość 975 m n.p.m. Na jej szczycie utworzono punkt widokowy skąd widać między innymi schronisko Orle i Śnieżne Kotły po polskiej stronie, czy Izerę (zarówno rzekę graniczną jak i czeski szczyt). Wejście na górę jest przeżyciem samym w sobie, szlak biegnie po trasie z klamrami, a nawet z niewielką ekspozycją. Trudy dotarcia rekompensują za to widoki z wierzchołka, zwłaszcza kiedy nie ma chmur, a powietrze jest przejrzyste. Jeśli chodzi o pochodzenie nazwy – według legendy wśród skał w czasach wojen napoleońskich ukrywał się dezerter i kłusownik Hennrich, który wielokrotnie uchodził z życiem przed kulami leśników.

Pytlácké kameny



Schronisko Orle



Skała - Szturmowiec ("Gwiezdne Wojny")
Będąc w okolicach Smědavy koniecznie trzeba odwiedzić občerstvení Promenáda. Miejsce, gdzie nie ma cennika, a ceny ustala kupujący, i to w przypadku, kiedy jest zadowolony. Dopuszczalna jest także zapłata po konsumpcji. Za piwo i małą kofolę zaproponowaliśmy 50 koron. Nie usłyszeliśmy sprzeciwu…



Mapa: