Przy temperaturze w okolicach 0 stopni i na szczęście
niewielkim wiaterku wyruszyłem w kierunku czeskich Kunratic. Celem wyjazdu było
niemieckie miasto Görlitz, do którego pierwotnie zamierzałem dotrzeć krótszą
trasą, przez Czechy właśnie (zamiast nadrabiać ścieżką wzdłuż polsko-niemieckiej
Nysy Łużyckiej). Ale gdzieś po 3 kilometrach doszedłem do wniosku, że spróbuję dzisiaj
dłuższego dystansu. Pojawił się pomysł, aby wjechać w głąb Czech dalej niż
zamierzałem. Z Kunratic pojechałem zatem do Frydlantu, stamtąd w kierunku
Habartic, skąd tuż przed Zawidowem skręciłem do miejscowości Černousy, by po chwili
znaleźć się znów w Polsce.
I tak przekraczając co chwilę granicę, z Radomierzyc przejechałem tym razem na niemiecką stronę, w okolice zalewu Berzdorfer See, który powstał na miejscu odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. O niedawnym wykorzystaniu tych terenów świadczy wystawiona do zwiedzania koparka wielonaczyniowa (czynna od maja do października).
Landeskrone - widok z okolic miejscowości Černousy |
I tak przekraczając co chwilę granicę, z Radomierzyc przejechałem tym razem na niemiecką stronę, w okolice zalewu Berzdorfer See, który powstał na miejscu odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. O niedawnym wykorzystaniu tych terenów świadczy wystawiona do zwiedzania koparka wielonaczyniowa (czynna od maja do października).
Kopara opada |
Obecnie teren wokół Berzdorfer See jest intensywnie
zagospodarowywany. Wokół zalewu istnieje już 17 kilometrowa ścieżka, pokryta w
większości asfaltem, jest też kilka plaż. Jak się w sobotę okazało zbiornik
jest także celem wędrówek setek lądujących tu kaczek.
Minąłem kilku zapalonych rowerzystów oraz, jak to zwykle tutaj, krzepkich niemieckich emerytów poruszających się w tempie zawodowych chodziarzy, po czym dotarłem do końca zbiornika i wróciłem na główną drogę do Görlitz. Pierwszym celem był browar Landskron z XIX w., do którego, mimo, że już kilka razy tu przyjeżdżałem, jakoś nigdy nie udało mi się dotrzeć. Z parku, gdzie znajduje się wąskotorówka będąca fantastyczną atrakcją dla dzieci już tylko krok do browaru.
Tuż za główną bramą znajduje się wypasiony sklep firmowy, w którym z powodu wczesnej pory, byłem jedynym klientem.
Miła pani, z którą udało mi się po angielsku dogadać, zaprowadziła mnie do stojaka z piwami, wyjęła papierowy koszyczek na 6 butelek i włożyła pilsnera. Resztę uzupełniłem dwoma bockami, kellerem, weizenem i piwem typu schwarzbier. Pełną gamę wyrobów browaru można znaleźć na stronie browaru landskron.de, który jest także lokalnym ośrodkiem kultury, miejscem koncertów, wystaw i spotkań.
W sklepie zostawiłem niewiele, bo 5,3 euro, po czym obciążony dodatkowymi kilogramami ruszyłem w stronę wygasłego wulkanu Landeskrone (419 m n.p.m.).
Z podnóża góry prowadzi na jej szczyt asfaltowa ścieżka, której nachylenie miejscami dochodzi do 15 %.
Udało się tam dotrzeć bez postoju, minąwszy po drodze niezawodnych niemieckich emerytów. Sądziłem, że z wierzchołka ujrzę nie zasłoniętą przez liście panoramę Görlitz. Niestety, gałęzie rosnących tu drzew są już tak gęste, że jedyna szansa ujrzenia niczym niezmąconego widoku jawi się jedynie z czynnej latem wieży widokowej.
Trudno, może jeszcze tu kiedyś przyjadę, trzeba jednak pamiętać, że w ciepłe dni roi się tu od turystów, o czym przekonałem się dwa lata temu.
Berzdorfer See i Landeskrone |
Minąłem kilku zapalonych rowerzystów oraz, jak to zwykle tutaj, krzepkich niemieckich emerytów poruszających się w tempie zawodowych chodziarzy, po czym dotarłem do końca zbiornika i wróciłem na główną drogę do Görlitz. Pierwszym celem był browar Landskron z XIX w., do którego, mimo, że już kilka razy tu przyjeżdżałem, jakoś nigdy nie udało mi się dotrzeć. Z parku, gdzie znajduje się wąskotorówka będąca fantastyczną atrakcją dla dzieci już tylko krok do browaru.
Te budynki za drzewami to browar |
Tuż za główną bramą znajduje się wypasiony sklep firmowy, w którym z powodu wczesnej pory, byłem jedynym klientem.
Verbot! - czyli jestem we właściwym miejscu i kraju |
Miła pani, z którą udało mi się po angielsku dogadać, zaprowadziła mnie do stojaka z piwami, wyjęła papierowy koszyczek na 6 butelek i włożyła pilsnera. Resztę uzupełniłem dwoma bockami, kellerem, weizenem i piwem typu schwarzbier. Pełną gamę wyrobów browaru można znaleźć na stronie browaru landskron.de, który jest także lokalnym ośrodkiem kultury, miejscem koncertów, wystaw i spotkań.
Sklep firmowy - Pani nie jest częścią ekspozycji |
W sklepie zostawiłem niewiele, bo 5,3 euro, po czym obciążony dodatkowymi kilogramami ruszyłem w stronę wygasłego wulkanu Landeskrone (419 m n.p.m.).
To musiałem załadować na rower |
Z podnóża góry prowadzi na jej szczyt asfaltowa ścieżka, której nachylenie miejscami dochodzi do 15 %.
Landeskrone na tle drutów linii tramwajowej |
Udało się tam dotrzeć bez postoju, minąwszy po drodze niezawodnych niemieckich emerytów. Sądziłem, że z wierzchołka ujrzę nie zasłoniętą przez liście panoramę Görlitz. Niestety, gałęzie rosnących tu drzew są już tak gęste, że jedyna szansa ujrzenia niczym niezmąconego widoku jawi się jedynie z czynnej latem wieży widokowej.
Wieże z bliska |
Panorama miasta niczego nie urywa |
Trudno, może jeszcze tu kiedyś przyjadę, trzeba jednak pamiętać, że w ciepłe dni roi się tu od turystów, o czym przekonałem się dwa lata temu.
Dwa lata temu wjeżdżałem na szczyt od innej strony |
Liście na tle panoramy |
I tak, jeszcze kilka przecznic wiodącą przez całe miasto
ścieżką rowerową, po czym most i Zgorzelec, który przywitał mnie wysokim na
30-40 cm krawężnikiem kończącym przejazd nad Nysą Łużycką. Polska to jednak
stan umysłu. W Zgorzelcu herbata i kanapki u rodziny i, po krótkim odpoczynku -
powrót z piwami przez Czechy. Tak, żeby walnąć pierwszą w tym roku setę, i to
po, raptem, czterech treningowych przejazdach. Cieszy mnie ten rekord.
Na koniec polecam najnowszą płytę Scorpions wydaną z okazji 50-lecia(!) istnienia grupy.