czwartek, 24 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. VII. Do domu zostało 144 km (24.05.2018)

Z Litovela przemieściłem się do Novégo Město nad Metují pokonując dystans 124 km i przewyższeń ponad 1400 m. Średnia prędkość wyraźnie mi siadła, trochę za sprawą wiejącego wiatru, a po części przez zmęczenie organizmu. W tym graniczącym z Polską mieście miałem zostać do soboty i mieć dzień na regenerację i zwiedzanie zabytków, niestety, plany się zmieniły i jutro muszę wykrzesać z siebie siły na powrót do domu.

A jest coraz gorzej, dzisiaj rano zaczęło boleć mnie lewe kolano, pomógł gorący prysznic, jutro zapewne znów się noga odezwie. Rano czuję coraz większe zmęczenie i coraz dłużej przychodzi mi złapać rytm jazdy. Daje o sobie znać istotny brak regeneracji w postaci np. masażów lub innych zabiegów przywracających siły. Radość z jazdy miesza się z coraz wyraźniejszym cierpieniem i bólem organizmu. Do tego dochodzi tęsknota za domem. Chwilami pojawia się wkurzenie na siebie o to, że tyle rzeczy zabrałem na wyjazd i teraz każdy kilogram trzeba wtaczać na górę. Wystarczyłaby jedna trzecia tego majdanu. Ale są też i dobre strony jazdy. Przestałem myśleć o codziennych problemach jakby mój świat odszedł w niebyt. Minęły frustracje, nerwice, niepokojące myśli. Zostałem sam na sam ze sobą i dobrze się z tym czuję…

Wracając do dzisiejszej jazdy: przejeżdżałem przez ciche zakątki Czech, spokojne wioski zagnieżdżone między wzgórzami. Przez cały dzień wiała chłodna bryza, dzięki czemu dało się przetrwać podjazdy. Odwiedziłem dwa browary. W pierwszym, w miejscowości Jablonné nad Orlicí, kiedy usłyszałem, że mają piwo w 1,5 litrowych butelkach nawet przez chwilę nie pomyślałem o zakupach, raczej o dodatkowym ciężarze, który będę musiał taszczyć pod górę. Dopiero w drugim, na dwadzieścia kilka kilometrów przed końcem drogi kupiłem piwo u bardzo miłych pań, które co prawda zakończyły już pracę na dzisiaj, ale kiedy grzecznie poprosiłem, sprzedały mi butelkę. Przy okazji dowiedziałem się, że szef browaru nie uznaje piwa w „petkach”, tylko w szklanych butelkach. To dziwne, bo choćby w takim browarze Kocur nic nie mają przeciwko plastikom. Ortodoksyjny browar nazywa się Městský Podorlický pivovar i znajduje się w Rychnov nad Kněžnou.






Browar w Jablonné nad Orlicí

Browar w Rychnov nad Kněžnou

A teraz szykuję się myślami do ostatniego etapu mojej podróży, jutro o tej porze będę już w Bogatyni…

Mapa

0 komentarze: