środa, 23 maja 2018

Łikendowicz jedzie z Rzeszowa do Bogatyni – cz. VI. Do domu zostało 268 km (23.05.2018)

Po wczorajszym ciężkim odcinku dzisiaj przyszła kolej na niemal 150 km, i mimo że podjazdów tylko 800 metrów, nie ma co ukrywać – było męcząco, głównie też za sprawą upału. Opuściłem Słowację, wjechałem do Czech i od razu powitała mnie niemal 40-sto kilometrowa ścieżka rowerowa. Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo, w Litovelu, miasteczku, w którym ostatecznie się zatrzymałem, nie było dla mnie pokoju, mimo że miałem potwierdzenie rezerwacji. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.

Nie ma to jak wjechać do cywilizowanego kraju, w którym dopieszczają rowerzystów na każdym kroku. I za to lubię Czechów – ścieżka, którą jechałem od niemal samej granicy ze Słowacją była w większości o nawierzchni z gładkiego asfaltu. Oznaczona nie tylko numerkiem, ale tabliczkami przed skrzyżowaniami, żeby się nie pomylić, a także ostrzeżeniami przed dojazdem do ruchliwej drogi. Jak to jest możliwe, że u wschodnich sąsiadów Czechów nie ma ścieżek rowerowych, a kilka kilometrów dalej już są? Jakiś lepszy klimat tu panuje?

Granica słowacko-czeska


Czeska ścieżka rowerowa

Co do atrakcji na trasie nie do wszystkich zaplanowanych udało mi się dzisiaj dotrzeć. Godny polecenia jest zamek w miejscowości Bystřice pod Hostýnem z 1440 roku, przebudowany w latach późniejszych na styl renesansowy. Odwiedziłem także mini-browar Parnik w Přerov, robiąc małe zakupy. Upał dawał o sobie znać i chciałem być jak najszybciej u celu podróży. Dzięki temu dwa najdłuższe etapy drogi, i to jeden po drugim, mam już za sobą.

Zamek Bystřice pod Hostýnem


 

W Litovelu, mieście słynącym przede wszystkim z browaru (koncernowego, niestety, nie moja bajka) zjawiłem się w pensjonacie, w którym miałem potwierdzoną mailowo rezerwację. Chłopczyk w recepcji rozłożył jednak ręce i stwierdził, że wszystkie pokoje mają już zajęte. Co ciekawe, informacje o noclegu wymieniałem z samym szefem, widocznie chłopczyk może więcej. Na szczęście uprzejmy był zadzwonić w inne miejsce, gdzie znalazł się wolny pokój, i to od razu z pięcioma łóżkami. Zmieściłaby się tutaj połowa kaliskich cyklistów…

Mapa

0 komentarze: