Jestem pod Tatrami, ale Słowackimi, w Pribylinie,
historycznej wsi, której historia sięga XIII wieku. Dzisiaj przyjechałem tu z
Muszyny, pokonując dystans 130 km. Dość powiedzieć, że przebyłem na rowerze nie
tylko słowacki Spisz, ale Tatry na całej ich długości. To był znów dość męczący
odcinek drogi, najważniejsze, że udało mi się dotrzeć do świeżo wybudowanego
domku dla gości. Za 15 euro mam do dyspozycji parter, piętro, sypialnię, pokój
gościnny z kominkiem i w pełni wyposażoną kuchnię. W sumie z wygód brakuje
tylko jacuzzi :)
Gdy robiłem zakupy w wiejskim sklepie w Pribylinie zostałem
„namierzony” przez młodą Romkę z dzieckiem na ręku. Już po wyjściu ze sklepu stałem
się jej „ujkiem”, w każdym razie dałem dziewczynie pieniądze, bo prosiła,
niemniej Słowacja ma problem z tą mniejszością narodową. Słowaccy Romowie imają
się najprostszych zajęć, widziałem ich sprzątających ulice czy
przeprowadzających uczniów przez pasy, wielu nie ma jednak żadnego zajęcia. Szkoda,
że bezrobocie (faktyczne lub na własne życzenie) i specyficzna postawa
społeczna tej nacji podtrzymuje niezbyt ciekawy, choć niezasłużony stereotyp Roma.
W sumie to bardzo biedny i poszkodowany naród, nie wiadomo czemu skazany na
ostracyzm i ekonomiczne wykluczenie. Widocznie ciągnie się za nimi indyjska,
kastowa przeszłość…
Wróćmy jednak do dzisiejszej trasy. Jednym z pierwszych miejsc
wartych odwiedzenia jest zamek z przełomu XIII i XIV wieku, wybudowany na polecenie
węgierskiego króla i położony na wzgórzu ponad miejscowością Stara Ľubovňa.
Obiekt zwiedziłem kilka lat temu i zapewniam, że jest godny polecenia. Dość
powiedzieć, że w zamku więziony był Maurycy Beniowski, a przez ponad 50 lat był
on w rękach rodziny Zamoyskich…
Okolice Muszyny |
Słowacki Spisz |
Zamek Stara Ľubovňa |
Nieco dalej, w miejscowości Hniezdne, znajduje się
destylarnia spirytusu i zarazem miejsce, w którym wytwarzana jest słowacka
whisky (przechowywana w dębowych beczkach). Co do walorów trunku nie będę się
wypowiadał, próbowałem (oczywiście nie dzisiaj) i mi smakowała, niemniej nawet
osoby mało zainteresowane tego rodzaju alkoholem mogą tu przyjechać i spędzić
czas na wycieczce po obiektach zakładu. Jest tu mini zoo, a także ekspozycja
prezentująca ludowe dzieła artystów ze Spiszu.
Destylarnia Nestville |
Z kolei w Podolińcu, mieście, które również jak większość
spiskich miejsc przechodziło z rąk węgierskich w polskie, by ostatecznie osiąść
w Słowacji, możemy obejrzeć kościół
Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, któremu towarzyszy dzwonnica z XVII
wieku. Sam kościół pochodzi z wieku XIII. Obecny wygląd datowany jest na wiek
XVII (po pożarze), wystrój zaś pochodzi z baroku.
Rynek Podolińca |
I jeszcze jedno miejsce, będące właściwie jednym wielkim
zabytkiem – słowacki Kežmarok. Wskutek wielowiekowej historii oraz położenia,
dzięki któremu do miasta przyjeżdżali zarówno Polacy, ale i Węgrzy, Niemcy,
Żydzi czy Rusini miejsce stało się konglomeratem wielu wpływów, które widać na
zabytkowych ulicach centrum miasta. Nie sposób wymienić tutejszych zabytków,
najlepiej zjawić się tu osobiście i na własnej skórze poczuć bogactwo historii.
Kežmarok |
I wreszcie Tatry Słowackie. Ten, kto tu nigdy nie był,
koniecznie musi nadrobić zaległości. W odróżnieniu od polskiej części Tatr, w
Słowacji nie ma jednej miejscowości skupiającej ruch turystyczny, spotkamy za
to kilka ciekawych miejsc. Godna polecenia jest kolejka linowa na Tatrzańską
Łomnicę, z której rozchodzi się kapitalny widok na resztę Tatr, ciekawy jest
też Stary Smokowiec ze swoją architekturą czy Štrbské Pleso... O tej porze roku
w większości miejscowości nie ma tłumów, a droga w zachodniej części gór jest pusta
niczym w Beskidzie Niskim. Nic, tylko korzystać.
Mapa
0 komentarze:
Prześlij komentarz