czwartek, 24 września 2015

Z Przesieki na Medvědín i do browaru Pivovarská bašta (12.09.2015)

I znów zawitałem w Karkonosze. I znów wystartowałem z Przesieki. Ale tym razem moje plany pokrzyżował Karkonoski Klasyk, czyli Górskie Szosowe Mistrzostwa Polski w kolarstwie.
Jak zwykle chciałem zatrzymać samochód na parkingu pod OW Chybotek w górnej części Przesieki. Coś mnie jednak podkusiło, aby posłuchać GPS i przed Przesieką skręcić do Zachełmia. Tuż przed wjazdem do Przesieki przywitała mnie tablica informująca o wyłączeniu ulic z ruchu w związku z wyścigiem kolarskim. I rzeczywiście, kilometr dalej natrafiłem na barierki z zakazem wjazdu. Musiałem wrócić do Zachełmia i stąd główną drogą ponownie ruszyć do Przesieki. Już na początku miejscowości ujrzałem ten sam znak zakazu ruchu, dalej więc nawet już nie próbowałem brnąć. Zatrzymałem się na parkingu, przebrałem się i wskoczyłem na rower. Stąd do Chybotka miałem ok. 5 km pod górę. Niestety, na wysokości tramwaju ruch, także dla rowerzystów, był zablokowany. Miałem do wyboru albo szukać jakiejś zupełnie innej trasy albo spróbować dostać się w okolice Chybotka i dalej na Przełęcz Odrodzenie jakąś alternatywną drogą. Na mapie znalazłem ledwie widoczną powyginaną linię: biegła przez las, po kamieniach i szutrze, miejscami ginąc pod grubą kreską asfaltu, po którym ścigali się kolarze. Ruszyłem nią w nadziei, że uda mi się o sensownej porze dostać na przełęcz. I faktycznie, błądząc, ale ostatecznie znajdując właściwą drogę, miejscami jadąc pod prąd wyścigu w końcu dotarłem do skrzyżowania, z którego odbijała bezpośrednia droga na Odrodzenie (o której pisałem tutaj). Przez te wszystkie manewry, kiedy znalazłem się po czeskiej stronie granicy, miałem dwie godziny opóźnienia, dlatego musiałem skorygować ambitne plany.
Dalsza droga minęła bez niespodzianek, aczkolwiek zaskoczeniem były dla mnie, mimo skrócenia drogi, spore podjazdy. Dość powiedzieć, że pokonałem ich w sumie blisko 2,5 km. Wszystkim spragnionym karkonoskich widoków polecam cel mojej podróży, górę Medvědín, na którą można się ze Špindlerůvego Mlýna dostać wyciągiem krzesełkowym (ja wjechałem na dwóch kółkach). Oprócz restauracji na szczycie jest park zabaw dla najmłodszych i bezpłatne leżaki do opalania. W zimie znajduje się tu stacja narciarska.

Przełęcz Odrodzenie


Medvědín na horyzoncie

Widok w kierunku Odrodzenia z okolic Moravskiej Boudy

Widać nawet Śnieżkę

Szczyt Medvědín

Symbol góry





Drogę powrotną zaplanowałem przez Vrchlabi, gdzie znajduje się hotel Pivovarská bašta, a w nim browar warzący piwa pod nazwą, jakżeby inaczej, Krkonosský Medved. W recepcji hotelu można kupić kilka rodzajów piwa lanych do butelek typu PET. Za litr trunku zapłacimy ok. 80 koron.

W drodze do Vrhlabi - areał pod górą Medvědín


Browar we Vrchlabi



Dwa Niedźwiedzie


Z Vrchlabi ruszyłem na podjazd pod Odrodzenie, mijając po drodze Špindlerův Mlýn. Z góry zjeżdżali rollkarze, słońce powoli zaczęło chować się za okoliczne wzgórza. Kiedy pokonałem przełęcz i ostrożnie zjechałem po dziurawym asfalcie w okolice Chybotka, wyścig trwał w najlepsze. Pod prąd wjechałem na metę, a potem ruszyłem w dół Przesieki, uważając aby nie wpaść na którąś z młodych dziewczyn, które późnym popołudniem ścigały się na ulicach tej górskiej miejscowości. Żadna siła nie byłaby mnie w stanie zatrzymać i skierować na inną trasę. Widocznie miałem wypisane to na twarzy, bo nikt nawet nie próbował. Kiedy dotarłem do samochodu było po 17-stej. A ja miałem naprawdę na dzisiaj dość...

I mapka:




0 komentarze: