Chcę wierzyć, że będą jeszcze łikendy z pogodą do jazdy rowerem, na
razie jednak nic na to nie wskazuje. Tym niemniej ostatni nadawał się do podróży,
w związku z powyższym wyruszyłem do leżących w naszym nieodległym sąsiedztwie
libereckich wież widokowych. A potem wjechałem jeszcze w Góry Izerskie.
Żeby dostać się w pobliże ZOO w Libercu nie trzeba nie
wiadomo jakich umiejętności rowerowych (mniej zaawansowanym bikerom nie polecam
jednak trasy, którą ja się wspinałem). Opłaca się tam pojechać, gdyż znajdująca
się tu wieża widokowa
Lidové sady jest przede
wszystkim ciekawym obiektem architektonicznym. Z góry widać zarówno panoramę
miasta i okolicznych gór jak i kawałek ogrodu zoologicznego. Jest to też obiekt
kulturalny, służący za miejsce wystaw, przedstawień teatralnych, koncertów. Sama
wieża ma 32 metry i sporo okien, dzięki czemu zapewniony jest widok w każdym z
kierunków geograficznych. Budynek powstał w 1901 roku. W latach 50. ze względów
bezpieczeństwa został zamknięty, a ponownie otwarty pod koniec lat 90. Czynny
jest przez cały rok, wstęp na wieżę kosztuje 30 koron.
|
Lidové
sady przy ZOO |
|
Wejście na wieżę |
|
Klatka schodowa w marmurach |
|
Widoki z wieży |
|
Wystawa |
|
Za tymi drzwiami jest już ZOO |
Jeśli ktoś wybierze się
tu samochodem, też nie będzie żałował. Samochód można zaparkować we wnętrzu
pobliskiej pętli tramwajowej (50 koron za cały dzień), a oprócz zoologicznej
wieży ma jeszcze do dyspozycji odległą o ok. jeden kilometr drugą z wież o
nazwie
Liberecká výšina,
do której z ZOO prowadzi żółty pieszy szlak. Ja do drugiego celu dojechałem
rowerem po wijącym się pod górę asfaltem (dostępnym także dla ruchu
samochodowego). Ta wieża również powstała w 1901 roku przy istniejącym tu
hotelu Holiday Inn należącym do niemieckiego przemysłowca włókienniczego
Heinricha Liebiga. Część materiałów do budowy pochodziła ze średniowiecznych
budynków Norymbergii, dlatego architektonicznie Liberecká výšina bardziej
przypomina gotycką wieżę niż współczesny budynek. Na dole znajduje się
restauracja, a we wciąż działającym hotelu dostaniemy nocleg. Na wieżę, która
ma 25 metrów wysokości, prowadzą drewniane schody, okna na górze są otwierane,
dzięki czemu można zrobić zdjęcia w lepszej jakości. Pod wieżą jest staw z
gęśmi, okolica zaprasza do spacerów. Co ciekawe, w ostatnim czasie Liberecká
výšina została wystawiona na sprzedaż. Chwilowo jest w rękach prywatnych, ale
zakupem jest zainteresowane miasto Liberec.
|
Liberecká výšina |
|
Taras restauracji |
|
W drodze na wieżę |
|
Widoki z góry |
|
Gęsi w stawie |
Do trzeciej wieży,
Královki, miałem po
drodze spory podjazd z Liberca do Bedřichova. Myślałem, że to będzie monotonny
wjazd, jednak dzięki ścigającemu się ze mną nartorolkarzowi obu nam podjazd
upłynął dość szybko. Za Bedřichovem trzeba jeszcze włożyć trochę wysłku, ale
opłaca się. W zamian dojedziemy do uważanej za jedną a piękniejszych wież
widokowych w Czechach. Zbudowana w 1907 roku o wysokości 23,5 m posiada otwarty
taras widokowy, z którego można zobaczyć Izery, Karkonosze, Czeski Raj. Na dole
jest restauracja i hotel, a przed obiektem zbudowano ostatnio plac zabaw z
tyrolką. Można tu przyjechać również samochodem.
|
Královka |
|
I widoki z tarasu |
Z Královki ruszyłem w stronę schroniska
Šámalova chata położonej na polanie Nová Louka. Po drodze minąłem potężny zbiornik wody pitnej
dla Liberca i Jablonca - Josefův Důl, sztucznie spiętrzony za pomocą dwóch tam.
Obiekt powstał na przełomie lat 80. i 90. XX wieku i, jak sądzę, jest źródłem
mitycznych opowieści o czeskich tamach, które po spuszczeniu zalewają
Bogatynię. No cóż, niektórym wciąż się wydaje, że ziemia jest płaska. Zanim
jednak dojechałem do schroniska wpakowałem się w amatorski
wyścig MTB organizowany przez
czeskiego producenta rowerów. Przyciągający kilka tysięcy bikerów maraton
miałem okazję podziwiać już drugi raz z rzędu, a jednocześnie się z nim zmagać.
Ponieważ jazda pod prąd była zakazana, musiałem skorygować swoje plany wycieczki.
Dojechałem do Šámalovej chaty, która powstała w XIX wieku na ruinach huty szkła
jako domek myśliwski. Tam pożarłem kanapki, chwilę odpocząłem, po czym zanurzyłem
się w niekończącym się potoku rowerzystów.
|
Zbiornik Josefův Důl |
|
Mityczna tama |
|
Author Cup 2015 i dron w służbie narodu |
|
Nová Louka |
|
Šámalova chata |
Do domu dotarłem przez Oldřichov v Hájích.
|
Špičák w jesiennym słońcu |
Mapka:
0 komentarze:
Prześlij komentarz