czwartek, 19 kwietnia 2018

Rowerowy łikend w czeskim Mielniku. Test przyczepki rowerowej (14 – 15.04.2018)

Mielnik (czes. Mělník) to położone ok. 40 km na północ od Pragi miasto z wieloma zabytkami i przepięknym widokiem na Wełtawę i Łabę. Spędziliśmy w tym miejscu łikend, dla mnie zaś dodatkową atrakcją było pokonanie dzień po dniu dwóch setek kilometrów (jedną do, drugą z Mielnika do Bogatyni). Przy okazji przetestowałem swój nowy zakup – rowerową przyczepkę towarową Burley Nomad. 

Zacznę od testów. Przyczepka towarowa amerykańskiej firmy Burley to jedna z najlżejszych przyczepek na rynku (waży 6,5 kg). Na pakę można załadować aż 45 kg ciężaru, pojemność przestrzeni na bagaż to 105 litrów. Niestety, to tylko teoria, z każdym załadowanym kilogramem robi się ciężej, szczególnie  przy podjazdach. W kierunku Mielnika ciągnąłem za sobą w przyczepce ciężar nieco poniżej 15 kg i miałem naprawdę duże problemy, żeby pokonać stromizny o nachyleniu większym niż 6 – 7 %. Dodatkowo, przy tak dużym ciężarze, odczuwalna była bezwładność przyczepki i jej reakcja na nierówności terenu. W drodze powrotnej wydatnie zredukowałem kilogramy i to pomogło: podjazdy, nawet te o nachyleniu w okolicach 10 %, stały się w miarę łatwo osiągalne, sam zaś układ rower-przyczepka przestał żyć swoim życiem. Zyskałem też, co za tym idzie, na tempie jazdy. Generalnie, przy dużym obciążeniu, należy liczyć się z utratą 3-4 km/h, co przy np. sześciu godzinach jazdy daje dystans około 20 km krótszy niż przy jeździe bez obciążenia. Jazda z pełnym dopuszczalnym obciążeniem (czyli z 45 kg ładunku) w ogóle jest dla mnie niewyobrażalna, zwłaszcza po górach. Należy zatem dążyć do optymalizacji ciężaru, a jeśli już musimy dużo ze sobą wieźć – drogę najlepiej prowadzić po płaskim terenie. Niewątpliwym plusem jest stabilizacja jazdy – boczne koła przyczepki mają duży wpływ na nierówności terenu czy podmuchy wiatru, a zjazdy po nawet krętych drogach to czysta przyjemność, bez obawy, że jakaś nierówność wyrzuci nas na środek asfaltu. Niestety, minusem jest wydłużona droga hamowanie, o czym trzeba pamiętać na górskich trasach. Ogólne moje wrażenie z testów jest takie: da się do jazdy z przyczepką przyzwyczaić pod warunkiem, że będę pamiętał o optymalizacji ładunku. Przy wyprawach kilkudniowych może być to jednak problem, zobaczymy…



Tymczasem po przejechaniu 100 km dotarłem do czeskiego Mielnika, miasteczka, które słynie między innymi z win. Najbardziej charakterystyczna winnica położona jest na skarpie schodzącej w kierunku Łaby od zamku Mielnik, średniowiecznej siedziby rodziny królewskiej Czech. Ta część rzeki jest atrakcyjna także ze względu na połączenie z wpływającą do niej Wełtawą, a kawałek dalej – z kanałem żeglugowym z widoczną w dali śluzą. Jeśli chodzi o sam zamek, widoczny, z uwagi na położenie, z odległości nawet kilku kilometrów na południe do miasta, pierwotnie był on zbudowany w stylu gotyckim, w XVI wieku przeszedł renesansową transformację zamieniając się w pałac. Wnętrza oferują kolekcję artystyczną zgromadzoną przez czeską rodzinę szlachecką Lobkowiczów, na miejscu można degustować lokalne wina. Obok zamku na skarpie stoi kościół św. Piotra i Pawła z przełomu X i XI wieku, przebudowany w następnych wiekach na styl późno-gotycki. Niewątpliwą atrakcją jest wieża kościoła, z której rozciąga się widok na miasto, rzeki i kanał, a także Czeskie Średniogórze. Wstęp do wysokiej na 37 metrów wieży kosztuje 50 koron. W sąsiedztwie obu zabytków znajduje się główny plac miasta z fontanną i kamienicami opartymi o podcienie. W rynku możemy odwiedzić lokalny browar Němý Medvěd, a właściwie tylko restaurację, gdyż sam browar znajduje się w innej części miasta. W sobotę do wyboru były cztery piwa w cenie ok. 40 koron, można też tu zjeść, specjalnością kuchni są różnego rodzaju burgery. We wschodnim skrzydle rynku znajduje się informacja turystyczna, w której możemy kupić bilety (50 koron od osoby) i stąd zacząć krótką wycieczkę do mielnickich podziemi z XIII wieku, wśród których największą atrakcję stanowi studnia. Jej głębokość wynosi 54 m, szerokość zaś 4,54 m co czyni z niej najszerszą studnię w Czechach. Wstęp do podziemi odbywa się o pełnych godzinach, wyciecze towarzyszy z przewodnik, można też otrzymać audiobook, niestety, w języku polskim takowych brak. W jednej z uliczek odchodzących od rynku znajduje się zachowana brama wjazdowa do miasta, tzw. Praska Brama z ok. 1500 roku. 

Praska Brama

Podcienie kamieniczek i rynek

Wnętrze lokalnej restauracji z piwem

Mielnickie podziemia

Rekordowa studnia

Rynek



Łaba

Śluza na kanale

Wieża widokowa kościoła św. Piotra i Pawła




Deptak z widokiem na rzeki

Krajobrazy z wieży kościoła



Mielnicki zamek i winnica

Kwiecień to dobry miesiąc na zwiedzanie, zwłaszcza jeśli pogoda dopisuje. W Mielniku, podobnie jak w Kutnej Horze, brak tłumów, było zatem w czym wybierać, zarówno jeśli chodzi o miejsca noclegowe jak i inne przybytki. I pomyśleć, że to tylko 100 km od Bogatyni, które można przemierzyć nawet na rowerze 😊.

Mapki:




0 komentarze: