piątek, 18 grudnia 2020

Wodospad Kaskáda na Jeřici (12.12.2020)

Wodospad, a właściwie struga wody spływająca po pochyłej skale, kryjący się pod nazwą Kaskáda na Jeřici znajduje się nieco ponad 20 km od Bogatyni, na terenie administracyjnym Oldřichova v Hájích i czeskich Gór Izerskich. Będąc w tych okolicach warto zajrzeć do starego kamieniołomu, który w czasie sprzyjających zimowych warunków zamienia się w lodową ścianę wspinaczkową będąc jednocześnie miejscem okolicznościowych happeningów. Ostatni sobotni rowerowy wyjazd to także test moich pierwszych zimowych butów. Ale po kolei.

Zacznę od butów. Od wielu lat sezon rowerowy kończę dość późno, w grudniu, przy pierwszych śniegach, a zdarza się, że jeżdżę nawet wtedy, gdy biała pierzyna przykrywa okolice, drogi zaś są ledwie przejezdne. Wymaga to nie tyle wytrwałości, co dobrego ubioru w myśl powiedzenia, że nie ma złej pogody a jedynie źle dobrana odzież. W okresach jesienno-zimowych najwięcej problemów sprawiało mi zapewnienie odpowiedniego komfortu cieplnego stóp. Niestety, letnie buty rowerowe nie są w stanie przez dłuższy czas chronić dolne partie nóg. Nie pomagają osłony z neoprenu ani nawet potrójna warstwa skarpet. Piętą Achillesową jest brak izolacji podeszwy przez co bezpowrotnie tracone jest ciepło. Od dawna myślałem o zakupie dedykowanych zimowych butów pozbawionych wad ich letnich odpowiedników. Na zamierzeniach jednak się kończyło. Tym razem się zawziąłem i oto, po kilku sezonach wielokrotnie przemarzniętych stóp, wreszcie są: zimowe buty mtb. Padło na Rogelli Artic, co okazało się, po pierwszych sobotnich testach (w temperaturze kilku stopni poniżej zera i umiarkowanym do średniego wietrze) zakupem wartym każdej wydanej złotówki. Stopa odziana w skarpetę kompresyjną i drugą warstwę z wełny z merynosa dzielnie zmierzyła się z przeciwnościami chłodu i wiatru. Przez kilka godzin sobotniej wyprawy ani razu nie poczułem dojmującego uczucia marznięcia stóp nie mówiąc o wnikaniu chłodu do wnętrza buta. Obuwie posiada tak dobrą izolację, że okazało się odporne na zimno nawet podczas długotrwałych zjazdów. Co ciekawe, w Rogelli Artic da się swobodnie chodzić. Minusem może być niezbyt przyczepny protektor wykonany z grubych i wysokich plastikowych kostek, który generuje uślizgi, zwłaszcza na wilgotnym podłożu. Na szczęście w jeździe nie ma to znaczenia. Generalnie zakup w dziesiątkę, szkoda jedynie, że o wiele sezonów spóźniony…

W drodze do Bedřichova. Test nowych zimowych butów...



Czarna Nysa




 

Po technicznej dygresji wróćmy do sobotniego wyjazdu nad wodospad Kaskáda na Jeřici. Ten położony 480 m n.p.m. wodospad znajduje się w pobliżu wjazdu na jeden z głównych asfaltowych szlaków rowerowych przecinających czeskie Góry Izerskie. Do wodospadu prowadzi gruntowa droga zakończona punktem widokowym położonym nad widocznym w dole rozległym terenem wartkiego górskiego strumienia. Mimo że pierwszy stopień wodospadu wznoszący się na ponad 11 metrów jest w rzeczywistości kaskadą określenie „wodospad” przyjęło się w potocznym użyciu. Natomiast drugi stopień o wysokości nieco ponad 5 m to już prawdziwy wodospad. Ogólnie lokalizacja jest bardzo urokliwa i często odwiedzane przez turystów, także w zimie, m.in.: jako cel uprawiania lodowatych kąpieli w niezbyt może głębokim, ale zapewne odpowiednio schłodzonym zbiorniku utworzonym pod pierwszym stopniem wodospadu. Brrrrrr...

 

Morsowanie w Kaskádzie na Jeřici










Pocieszony świadomością, że to jednak nie ja jestem tym morsem taplającym się w wodospadzie skierowałem rower na drogę do domu wiodącą między innymi przez Oldřichovské sedlo. Zanim jednak wjechałem na niewielką przełęcz, przy której umiejscowiona jest gospoda Hausmanka u Kozy odwiedziłem znajdujący się ok. 300 m od niej stary kamieniołom z czynną skałę wspinaczkową. Lejąca się z góry woda z powodu niskiej temperatury przymarza do skały tworząc lodową ściankę przyciągającą amatorów wspinaczkowej aktywności. Niestety, w ostatnich latach zimy są ciepłe i na „lodopad” nie ma co liczyć. Kamieniołom stoi za to innymi atrakcjami, jak choćby przeszczepionym ze Stanów Zjednoczonych Halloween. Pozostałości po tym świeckim święcie zachowały się do teraz: trupie czaszki, czarownice, groby, a przede wszystkim dynie rozlokowane są po całym terenie ogrodzonego kamieniołomu. Ma to swój klimat, nawet za dnia. Za to po zmroku dopiero musi robić się ciekawie… 

Halloween w kamieniołomie







 

Trasa: