piątek, 15 maja 2020

Zajęcznik i dawne obserwatorium astronomiczne Mon Plaisir (9 i 10.05.2020)

Położony na północny zachód od Świeradowa-Zdroju szczyt Zajęcznik to doskonały cel na niedzielny, niespieszny spacer. A jeśli będziecie w tych okolicach warto odwiedzić okolice dawnego obserwatorium astronomicznego Mon Plaisir w Gierałtówku. Niestety, bardziej fascynująca od obecnego stanu wieży astronomicznej jest jej niezbyt sięgająca w głąb wieków, ale za to malownicza przeszłość.

Na Zajęczniku roi się od szlaków. Ten wznoszący się na wysokość 595 m n.p.m. szczyt, łatwo dostępny z centrum Świeradowa-Zdroju, ale także z parkingu ponad koleją gondolową, składa się właściwie z samych ścieżek przygotowanych dla niemal każdej aktywności. Są tu single tracki, ścieżki dla uprawiających górskie bieganie, szlak przeznaczony dla turystyki pieszej, a dla najmłodszych ścieżka edukacyjna. W kulminacyjnym miejscu szczytu znajduje się obszerna wiata, a kiedyś była tu nawet wieża widokowa (obecnie w jej miejscu stoi maszt anteny telekomunikacyjnej). Mimo, że szczyt jest porośnięty drzewami i przez to nie oferuje widoków na okolice, panoramę Stogu Izerskiego i okolic ujrzymy z punktu widokowego w drodze na szczyt (idąc od strony parkingu nad gondolą). Dobrze oznaczona ścieżka edukacyjna składa się z dziewięciu tablic (takich jak np. „Leśne Cymbały”), a dzięki temu, że szczyt leży w pobliżu kurortu cieszy się wśród turystów sporą popularnością. Może to niezbyt trafna rekomendacja na czas pandemii, ale w rzeczywistości nie jest tu tak źle, ludzi co prawda widać, ale da się ich ominąć z zachowaniem odpowiedniego dystansu. 





Stóg Izerski
















Niespełna 3 kilometry w linii prostej na północy zachód od Zajęcznika znajduje się wieża Mon Plaisir czyli pozostałość po dawnym obserwatorium astronomicznym. Aby do niej dotrzeć najlepiej zrobić to będąc w Pobiednej, gdzie należy skierować się na Gierałtówek (za tablicą informującą o wieży). Po dotarciu do końca przysiółka odbijamy w lewo na polną ścieżkę (w rzeczywistości na zielony szlak) i po przejściu trzystu metrów docieramy do tego co pozostało z dawnej świetności obiektu: wydrążonej, prawie kwadratowej skorupy, bez dachu, z otworami po dawnych oknach i drzwiach, z której wydarto wszystko co miało jakąkolwiek wartość. Widoczna na dostępnych w internecie starych zdjęciach dawna perełka architektury dzisiaj jedynie straszy, a jej los przypieczętowało położenie blisko granicy i powojenny cień PRL-owskiej dyktatury. 

Widok z Gierałtówka na Stóg Izerski i Czerniawską Kopę





Zbudowana w latach 1803-04 na zamówienie Adolfa Traugott von Gersdorfa, uczonego i ówczesnego właściciela Pobiednej, który zmęczony dźwiganiem instrumentów do obserwacji nieba po okolicznych wzgórzach postanowił wybudować wieżę astronomiczną, składała się z murowanej 16-sto metrowej podstawy i kopuły z balustradą wykonanej w drewnie. Wieża została ochrzczona mianem Mon Plaisir („Moja Przyjemność), a jej właściciel używał jej zarówno do obserwacji dalekich okolic Pogórza Izerskiego jak i nocnego nieba. Tuż po jego śmierci w 1807 roku wieżę odziedziczył potomek uczonego, a w następnych latach wieża przechodziła w ręce kolejnych właścicieli, z których każdy uzupełniał potencjał obserwatorium o nowe elementy. W 1850 roku Mon Plaisir przeszła remont, a później została otwarta dla turystów, dla których z czasem wybudowano przy wieży restaurację, serwując w niej lokalne piwo z Pobiednej. W latach 30-tych XX wieku obiekt został ponownie przebudowany zyskując piętrowy budynek z jeszcze większą restauracją i zapleczem noclegowym. Zawierucha II wojny światowej ominęła tutejsze rejony, dlatego wieża z całym zapleczem przetrwały w dobrym stanie. Niestety, nadchodząca PRL-owska epoka dokonała tego, czego wojna nie była w stanie. Z powodu niemal całkowitego zamarcia ruchu turystycznego w obszarze leżącym bezpośrednio przy granicy z Czechosłowacją obiekt poszedł w odstawkę, stając się łatwym łupem dla okolicznych złodziei, którzy z biegiem czasu doprowadzili Mon Plaisir do widocznego dzisiaj stanu. Szkoda. Oczami wyobraźni łatwo zobaczyć tętniącą życiem restaurację, lejące się do kufli piwo i widoki rozciągające się ze szczytu wieży. Czyli taki czesko-niemiecki standard, o który w Polsce, jak się okazuje, bardzo trudno…

0 komentarze: